Tani i bezpieczny kredyt dzięki kasom budowlano-oszczędnościowym?
Robert Lidke: Czy nie dziwi Pana fakt, że w Polsce nie ma kas budowlano-oszczędnościowych?
Michał Sapota: Dziwi, i to od dawna, i nie do końca to rozumiem. To jest jeden z elementów, który cywilizowałby nasz rynek mieszkaniowy. W końcu, dzięki kasom oszczędnościowo-budowlanym, moglibyśmy się na przykład dowiedzieć, jaki jest tak naprawdę popyt na mieszkania. Ponieważ kasa z założenia jest dla osób, które chcą odłożyć środki na wkład własny.
Jak działa kasa oszczędnościowo-budowlana? W kasie się oszczędza pieniądze przez jakiś czas, państwo wspiera to oszczędzanie i po pewnym czasie można kupić mieszkanie. Albo wziąć kredyt na mieszkanie, na preferencyjnych warunkach.
− Modelowo, w innych krajach, w których te kasy funkcjonują, służą one nie tyle do odłożenia na całe mieszkanie, co do odłożenia na wkład własny na mieszkanie.
Czyli rozpatrując nasze 20% wkładu własnego, które dzisiaj obowiązuje jako podstawa, bo oczywiście są od tego odstępstwa, to np. rodzice dla swojego dziecka przez 20 lat odkładają pieniądze w kasie, dziecko wchodzi w dorosłe życie i tam ma odłożone te 20%.
Te środki muszą być bezpiecznie inwestowane − czyli nie wolno kasom inwestować tych środków w ryzykowne instrumenty, powinny być lokowane np. w papierach wartościowych skarbu państwa.
Wystarczy, żeby one były oprocentowane na tyle, żeby nie „zjadała” ich inflacja, i do tego, w zamian za to oszczędzanie państwo jeszcze co roku dopłacałoby premię każdemu oszczędzającemu.
I kiedy kolejne pokolenia wchodzą na rynek pracy, czy w dorosłe życie, i w efekcie na rynek mieszkaniowy − to nie muszą się nadmiernie zadłużać.
Czytaj także: XVI Kongres Finansowania Nieruchomości Mieszkaniowych: rezygnacja z kas to był błąd
Z punktu widzenia banków też pojawi się istotna korzyść, ponieważ banki będą miały ulokowane u siebie pieniądze, które na pewno nie będą wycofane „za chwilę”. Teraz banki narzekają na to, że nie mają wystarczająco dużo długoterminowych lokat co utrudnia im prowadzenie akcji kredytowej. Może dzięki pojawieniu się kas budowalno-oszczędnościowych kredyty byłyby tańsze, może upowszechnił się kredyt ze stałą stopą procentową?
− Kredyt ze stałą stopą procentową jest dobry, w zamian za to, że dana osoba przez kilka czy kilkanaście lat faktycznie pieniądze w banku odkładała.
Wszyscy mieliby korzyść z tego. To jest taka sytuacja win-win, gdzie przeciętny obywatel naszego kraju ma możliwość systematycznego odkładania pieniędzy na bardzo konkretny cel, na przyszłość swojego dziecka, z gwarancją, że pieniądze nie są „zjadane” przez inflację.
Z kolei bank ma tę pewność, że pieniądze faktycznie są lokowane w banku na długi okres, a potem w ramach premii za to wieloletnie oszczędzanie, może on udzielić danej osobie kredytu preferencyjnego.
Myślę, że generalnie, to jest super mechanizm. Widzę same korzyści.