Niewielkie wzrosty na rynku głównym i spadki na NewConnect
W maju nie nastąpiły istotne zmiany w głównych indeksach warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych. Dużym zainteresowaniem emitentów cieszył się rynek obligacji nieskarbowych.
W maju nie nastąpiły istotne zmiany w głównych indeksach warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych. Dużym zainteresowaniem emitentów cieszył się rynek obligacji nieskarbowych.
Czwartkowa sesja za oceanem przyniosła największy od prawie miesiąca spadek indeksów. Finisz był znacznie gorszy, niż wynik znany wczoraj inwestorom na naszym kontynencie. Poranek może więc być niezbyt przyjemny dla byków. Nastroje mogą łagodzić zgodne z oczekiwaniami informacje z chińskiej gospodarki.
Na giełdach nic nie trwa wiecznie. Po wzrostach i biciu rekordów, przychodzi zwykle czas na korektę. Prawdopodobnie właśnie nadchodzi. Powód zawsze się znajdzie. Tym razem znalazło się ich kilka. Obniżenie przez Bank Światowy prognoz dla globalnej gospodarki, ofensywa islamistów w Iraku, fiasko rosyjsko-ukraińskich negocjacji gazowych i niesłabnące napięcie na Ukrainie. To wystarczająco dużo, by część inwestorów postanowiło pozbyć się akcji.
Dom Maklerski BOŚ S.A., wieloletni lider rynku kontraktów terminowych, udostępnia usługę depozytów intraday – rewolucyjne rozwiązanie dla inwestorów aktywnych na rynku kontraktów terminowych na WIG20. Nowa oferta to przede wszystkim niższe wymagania depozytowe oraz możliwa wyższa dźwignia przy niezmienionych prowizjach.
Choć obserwując bieżącą sytuację na warszawskiej giełdzie trudno w to uwierzyć, wciąż jesteśmy w fazie hossy. Zdecydowanie przeważają też przesłanki przemawiające za możliwością jej kontynuacji. Nie widać fundamentalnych powodów, zagrażających temu pozytywnemu scenariuszowi, ale trzeba się liczyć z ryzykiem wystąpienia głębszej korekty spadkowej na głównych giełdach światowych.
Od czasu posiedzenia Europejskiego Banku Centralnego i przełomowych, jak się wydawało decyzji, rynki akcji pozostają w marazmie. Nasz parkiet nie korzysta z okazji, by zacząć odważniej odrabiać zapóźnienia. Im bliżej końca poniedziałkowej sesji, tym sytuacja byków robiła się w Warszawie coraz gorsza. Wyjątek stanowiły indeksy średnich spółek.
Druga sesja po posiedzeniu EBC nie przyniosła większych emocji. Inwestorzy nadal robią wrażenie niezdecydowanych. Na większości parkietów przeważały zwyżki, ale ich skala nie przekraczała na ogół kilku dziesiątych procent. Handlu nie rozruszały też dane z amerykańskiego rynku pracy, które okazały się zgodne z oczekiwaniami.
Rajd byków, mający miejsce przed ogłoszeniem decyzji Europejskiego Banku Centralnego spowodował, że same decyzje nie były już w stanie popchnąć rynków wyżej, a wręcz sprowokowały spadkową korektę. Inwestorzy potrzebują nieco czasu, by odpowiednio zinterpretować to, co się stało i przełożyć na rynkowe decyzje.
Przez większą część środowej sesji w Warszawie, wydarzenia toczyły się pod dyktando zmian na głównych giełdach europejskich. Nie było mowy o żadnej niezależności i względnej sile. Pod koniec dnia, przebywający wcześniej pod kreską WIG20, wykonał niespodziewany zwrot i wbrew utrzymującym się kiepskim nastrojom w otoczeniu, wyszedł na plus, a zanim podążyły pozostałe indeksy.
Choć na parkietach europejskich zdecydowanie przeważały spadki, nasze indeksy szły lekko w górę. WIG20 miewał z tym kłopoty, ale całkiem dobrze radził sobie wskaźnik najmniejszych firm. Skala wzrostów była niewielka, ale na tle otoczenia wypadaliśmy nieźle, a obroty przekroczyły 1,2 mld zł. Zwyżkowały także indeksy w Rydze, Wilnie, Pradze, Bratysławie i Stambule.
Pierwsza czerwcowa sesja nie przyniosła wielkich zmian na giełdach. Nasz rynek zachowywał się słabo, będąc pod wrażeniem piątkowego tąpnięcia. Kiepską formę prezentowały średnie spółki. Bykom nie pomagały lekko rozczarowujące wartości indeksów PMI dla większości krajów, nie wyłączając Polski.
Ostatnia majowa sesja na warszawskim parkiecie zakończyła się niedźwiedzim akcentem. Wyglądało to tak, jakby inwestorzy rzeczywiście przejęli się znanym porzekadłem i postanowili pozbyć się akcji. Tym samym bilans miesiąca wyszedł niemal na zero w przypadku indeksów największych spółek i na niewielkim minusie w przypadku WIG50 i WIG250.
Choć na głównych giełdach pojawiły się nowe rekordy, widać też było, że część inwestorów postanowiła nie czekać dłużej i pozbyć się akcji. Do podobnego działania na naszym rynku nie trzeba było rekordów. Warszawskie indeksy kontynuowały rozpoczętą dzień wcześniej spadkową korektę.
We wtorek niemal od rana niezłe nastroje panowały w Paryżu i Frankfurcie, gdzie indeksy ustanawiały rekordy. Bardzo dobre informacje makroekonomiczne zza oceanu pomagały bykom na Wall Street, gdzie S&P500 zwiększał dystans od pokonanego niedawno poziomu 1900 punktów. Nasz rynek pozostawał na te korzystne impulsy nieczuły. Korekcyjne nastroje wzmagały informacje o walkach w Doniecku.
Zakończenie tygodnia na większości światowych parkietów przypominało raczej tradycyjny poniedziałkowy marazm. Zmiany indeksów były niewielkie, przy lekkiej przewadze byków. Czwartkowa euforia nie zagościła na naszym rynku zbyt długo. Niewiele brakowało, a próby zwiększenia zdobyczy byków, podejmowane przez większą część dnia zakończyłyby się małą korektą w segmencie dużych spółek.
Środa była kolejnym dniem marazmu na większości parkietów naszego kontynentu. Warszawska giełda wpisywała się w ten scenariusz, a atrakcje pojawiały się jedynie na papierach niewielkiej liczby spółek. Wciąż widać poprawę w segmencie małych i średnich spółek, których indeksy zachowują się nieco lepiej na tle blue chips.
Od dziesięciu sesji indeks naszych największych spółek nie oddala się od tego psychologicznego poziomu o więcej niż 20 punktów i nie może się zdecydować, w którą stronę podążyć. Rozstrzygnięcia w tej kwestii nie ułatwia sytuacja w giełdowym otoczeniu.
Na giełdach wciąż lekka przewaga pesymizmu. Na naszym rynku nadal najgorsze nastroje panują w segmencie małych i średnich spółek, gdzie w niektórych przypadkach przecena przybiera poważne rozmiary. Widać też sporą zmienność nastrojów.
Ze sporej dawki informacji makroekonomicznych, inwestorzy zwrócili uwagę na te gorsze, co skutkowało rzecz jasna spadkami indeksów. W przypadku niektórych skala zniżki była pokaźna. Nasz parkiet w tych warunkach obronił się jedynie połowicznie. Zniżkowały indeksy dużych spółek, a wskaźniki małych i średnich zyskały na wartości, kontynuując swoją względną siłę.
Nasze byki starały się kontynuować rozpoczętą dzień wcześniej próbę przełamania złej passy. Nie szło to jednak łatwo. Wahania nastrojów i niewielka skala zwyżki pokazuje, że na rynku panuje niezbyt duża wiara w możliwość poprawy. Teoretycznie to niezła podstawa do wzrostów, ale na razie tylko podstawa. Uwagę zwracają nieco wyższe niż ostatnio obroty.
Deutsche Bank Polska prowadzi zapisy w ramach drugiej subskrypcji produktu db Gwarancja TOP 30 – 2-letniej inwestycji w formie ubezpieczenia na życie i dożycie oferowanego we współpracy z TU na Życie Europa S.A.
W ostatnim kwartale 2013 r. za przeciętny hektar trzeba było zapłacić o 1229 zł więcej niż kwartał wcześniej. Najmocniej drożała ziemia o najmniejszej przydatności rolniczej – wynika z indeksu wartości ziemi rolnej stworzonego przez Lion’s Bank.
Kwiecień był kolejnym miesiącem spadków notowań akcji. Do pozytywnych zdarzeń należy debiut czterech nowych spółek w tym dwóch zagranicznych.
Głównym giełdom europejskim nie udało się utrzymać czwartkowego optymizmu, wynikającego z deklaracji szefa EBC o prawdopodobnych czerwcowych działaniach wspierających gospodarkę i inflację oraz osłabiających wspólną walutę. Indeksy naszych największych spółek trzymały się na plusie jedynie do południa. Wskaźniki małych i średnich firm nadal mocniej traciły na wartości.
Po nerwowym przebiegu handlu na głównych parkietach europejskich, jak również w Warszawie, w końcowej fazie byki nieoczekiwanie zyskały wsparcie ze strony prezydenta Rosji, który wezwał ukraińskich separatystów do przełożenie niepodległościowego referendum i zadeklarował wycofanie wojsk znad ukraińskiej granicy. Nasz rynek skorzystał na tym niewiele.
Niemal od rana na naszym rynku kontynuowana była wyprzedaż akcji małych i średnich spółek. Dopiero pod koniec dnia dołączył do nich segment blue chips, których indeksy także poszły mocniej w dół, biorąc przykład z głównych parkietów naszego kontynentu. Warto jednak zaważyć, że w górę szły wskaźniki niemal wszystkich giełd naszego regionu. Można z tego wnioskować, że niechęć do ryzyka nie jest aż tak powszechna, jak się wydaje. Trudno jednak z tego wyciągać pozytywne wnioski dla naszej giełdy.
Gorszy niż się spodziewano odczyt wskaźnika aktywności chińskiego przemysłu oraz zaostrzenie sytuacji na Ukrainie zdominowały poniedziałkową sesję na niemal wszystkich parkietach. Mocno oberwało się naszym indeksom, a w przypadku wskaźnika średnich spółek można było mówić o małej panice. Głównym giełdom pod koniec dnia pomogły bardzo dobre dane zza oceanu, gdzie odnotowano poprawę w sektorze usług.
Wtorek przyniósł wyraźną poprawę na giełdach. W Warszawie nadal sytuacja zróżnicowana. Indeksy dużych spółek przez większą część dnia szły w górę, jednak skala zwyżki była znacznie mniejsza niż we Frankfurcie. Małe i średnie firmy wciąż słabe, podobnie jak aktywność inwestorów.
Choć od dłuższego czasu inwestorzy na naszym parkiecie nie grzeszą nadmiarem aktywności handlu, w poniedziałek byli wyjątkowo leniwi. Nie próżnowali jedynie posiadacze akcji małych i średnich spółek, próbując się ich pozbyć po niższych cenach. Stąd też wyraźny rozdźwięk nastrojów w obu segmentach rynku.
Wszystko wskazuje na to, że maleje grono inwestorów chcących zostać z akcjami na nadchodzący tydzień z pierwszą majówką i ważnymi danymi w tle. Pretekstów do skracania pozycji nie brakuje. Do ukraińsko-rosyjskich niepokojów doszły też słabsze informacje zza oceanu.