Oczekiwane wzrosty Stochs dziś rano
Pary kupującym może nie wystarczyć na długo, bo wszystko będzie zależało od zdolności Wall Street do kontynuacji odbicia.
Pary kupującym może nie wystarczyć na długo, bo wszystko będzie zależało od zdolności Wall Street do kontynuacji odbicia.
Po dwóch dniach stabilizowania indeksów nadszedł czas na uczynienie większego kroku w górę. Sukces mógłby ośmielić inwestorów do dalszych zakupów.
Wtorkowa sesja na światowych rynkach finansowych upłynęła dosyć spokojnie. W Europie opublikowano dane o dynamice inflacji PPI w strefie euro, która w grudniu wyniosła 0.2% m/m oraz -0.8% r/r, co okazało się nieco lepszym wynikiem od prognozowanego.
Inwestorzy przestali już deliberować nad ograniczaniem QE3, skoncentrowali się zaś najwyraźniej na informacjach gospodarczych. Dziś dostaną solidną ich porcję i na tej podstawie będą podejmować decyzje. Kluczowe będą dane zza oceanu dotyczące aktywności w usługach oraz sytuacji na rynku pracy. To one przesądzą o kierunku ruchu na giełdach.
Początek tygodnia może przynieść słabe otwarcie, ale ze względu na podejmowane próby odbicia w zeszłym tygodniu, inwestorzy mogą sądzić, że dno korekty znajduje się gdzieś w pobliżu.
Ograniczenie przez Fed wartości QE3 oraz potwierdzone słabe dane z chińskiego sektora przemysłowego dodatkowo pogłębią obawy o sytuację na rynkach wschodzących.
Na rynkach pojawiły się pierwsze oznaki, wskazujące na możliwość zakończenia trzydniowej dynamicznej korekty, sprowokowanej przez wydarzenia związane z sytuacją w Argentynie. Oczywiście bardzo w tym mógłby pomóc Fed, zmniejszając skalę ograniczania skupu obligacji. Z odpowiedzią na pytanie, czy zakończenie korekty będzie oznaczać powrót hossy, trzeba będzie zaczekać.
Każda hossa jest inna, powstaje i kończy się z różnych powodów i w różnych warunkach. Choć trudno na podstawie historycznych porównań snuć prognozy, nie można jednak bagatelizować historycznych prawidłowości. Te zaś wskazują, że rynek byka w Stanach Zjednoczonych trwa zwykle około 5 lat. Ten z którym mamy do czynienia obecnie, właśnie dożywa tego wieku.
Wyniki finansowe spółek podtrzymywały dotąd hossę za oceanem, ale we wtorek widać było oznaki rozczarowania. Na naszym rynku, szczególnie w segmencie dużych firm, na poprawę wyników trudno liczyć. Zawiodły także dane z przemysłu. Mimo to indeksy poszły mocno w górę. Oba fakty mogą świadczyć o zmianach nastrojów graczy, idącej w różnych kierunkach.
We wtorek rano oczekiwane są zwyżki indeksów w Europie, a przyczyny pochodzą głównie z Chin.
Euro (EUR) przez noc spadło do poziomu 1.3578 znajdując wsparcie wobec dolara amerykańskiego. Wspólna waluta umacnia się, a test oporu na poziomie 1.3699 może popchnąć wartość euro wyżej. Patrząc w przyszłość na dzisiejsze publikacje ze Strefy Euro, mogą one określić nowy kierunek tej pary walutowej.
Silne spadki na giełdach w Nowym Jorku i Tokio, i związane z tym pogorszenie klimatu inwestycyjnego oraz wzrost awersji do ryzyka będą we wtorek ciążyć złotemu. Jednak o tym na jakich poziomach zakończy on dzień zdecydują dane makroekonomiczne z Europy i USA, a także reakcja rynków akcji na publikowane dziś raporty kwartalne przez banki JPMorgan Chase i Wells Fargo.
S&P stracił wczoraj 1,3 proc., pociągając za sobą Nikkei, który spadł o 3,1 proc. dziś rano. Efekt domina powinien dotrzeć do Europy za kilka minut.
Euro (EUR) wzrosło do poziomu 1.3680 w stosunku do dolara amerykańskiego po piątkowej publikacji dotyczącej zatrudnienia w sektorze pozarolniczym, która okazała się dużo gorsza niż przypuszczano.
Słabsze niż oczekiwano dane z amerykańskiego rynku pracy mogą okazać się impulsem do kupowania akcji, ponieważ – według niektórych ocen – odkładają one w czasie kolejne decyzje Fed.
Na głównych giełdach europejskich lekko korekcyjnie, w Nowym Jorku umiarkowanie pozytywnie, w Warszawie nadal źle. Dziś będzie trudno o zmianę tego układu, choć wiele zależeć będzie od danych z europejskiej gospodarki, amerykańskiego rynku pracy oraz informacji z Chin.