Strefa VIP: Nie mylić z flautą

Artur St. Rolak

Na pogodę żeglarze nie mają wpływu. Na pierwszy dzień regat zaplanowali sobie pięć wyścigów. Czwarty został przerwany przez sędziów, gdy 17 omeg nagle zaparkowało w połowie trasy i nie chciało się ruszyć ani w prawo, ani w lewo i tylko leniwie podrygiwało na falach to trochę do góry, to w dół. Nic się nie działo, więc do portu trzeba było wracać na napędzie ręcznym. Korzyść z takiej pogody przynajmniej taka, że nikt nie odbył niezaplanowanej kąpieli. Zaplanowana była natomiast czystą przyjemnością, bo lato w tym roku przecież się nie leniło.

Na półmetku zawodów stawka podzieliła się na trzy grupy. Trzy najlepsze załogi tylko raz wpuściły na podium kogoś spoza swojego grona (drugi wyścig wygrali reprezentanci PKO BP z Piotrem Firkiem za sterem), za ich rufami cztery kolejne miały jeszcze nadzieję, że z nowym dniem i nieco inną pogodą (nazajutrz powiało niezbyt mocno, ale na tyle odczuwalnie, że poza intuicją i „czuciem” wiatru w cenie była także technika żeglowania) włączą się do walki o czołowe lokaty. Za nimi płynął peleton, a na jego czele – warto to podkreślić – jedyna załoga całkowicie kobieca: Citi Handlowy pod dowództwem Ewy Olszy.

Do ostatniego zwrotu

Czwarty wyścig (tego przerwanego nie liczymy) w ogóle, a pierwszy w niedzielę, wygrał zespół ING z kapitanem Kamilem Topką, zajmujący do tej pory trzecią lokatę. W piątym pierwsi byli sobotni wiceliderzy i obrońcy tytułu sprzed roku, ...