Strategia energetyczna likwidowanych ministerstw
Ministerstwo Klimatu nie jest odpowiedzialne za finanse spółek i nie musi negocjować ze związkami zawodowymi. Jego zadaniem jest przygotowanie rozwiązań, które ograniczą emisję CO2 w stopniu akceptowalnym przez Unię Europejską, która gotowa jest częściowo sfinansować transformację energetyczną.
8 września 2020 r. Ministerstwo Klimatu przedstawiło własny projekt polityki energetycznej Polski do 2040 roku, zawierający zmiany, wobec projektu nieistniejącego już Ministerstwa Energetyki.
Nie wiadomo, czy stanie się on obowiązującym dokumentem rządowym. Trwają negocjacje w sprawie rekonstrukcji rządu i Ministerstwo Klimatu prawdopodobnie za kilka tygodni przestanie w obecnej formie istnieć. Nie wiemy, jakie ministerstwo je zastąpi i czy zmieniony projekt polityki energetycznej zostanie przyjęty przez rząd.
Tylko 37% energii z węgla…
Projekt z listopada 2019 roku przewidywał, że w 2030 roku 56‒60% energii elektrycznej wytwarzane będzie z węgla, 21‒23% w finalnym zużyciu energii brutto będą miały odnawialne źródła, a emisja CO2 zostanie ograniczona o 30% w porównaniu z rokiem 1990.
Ten ostatni cel był mało ambitny, gdyż najsilniejsza redukcja emisji nastąpiła w pierwszych latach transformacji gospodarczej, gdy zamknięte zostały przestarzałe i szkodliwe dla środowiska, a przy okazji deficytowe zakłady przemysłowe.
Czytaj także: Polityka energetyczna Polski do 2040, znaczący spadek udziału węgla w produkcji energii elektrycznej
Plan Ministerstwa Klimatu przewiduje, że w 2030 roku 56% energii elektrycznej będzie wytwarzane z węgla, ale jest też scenariusz bardziej ambitny, przewidujący, że z węgla wytwarzane będzie tylko 37% energii. Stanie się tak wówczas, gdy ceny uprawnień do emisji będą wysokie.
Ten warunek jest niezrozumiały, gdyż z pewnością ceny uprawnień będą rosły, ponieważ Unia Europejska dąży do neutralności emisyjnej w 2050 roku, a niewykluczone, że cel ten zaostrzy.
Należy zatem przyjąć za bardziej prawdopodobny scenariusz, w którym za dziesięć lat tylko 37% energii będzie wytwarzane z węgla. Obecnie wytwarzanych jest ponad 67%: 45,2% z węgla kamiennego, 20% z węgla brunatnego.
Uwzględniając poprawę efektywności nowych bloków energetycznych, popyt na węgiel w ciągu 10 lat spadnie o połowę, a popyt na drogi węgiel kamienny z polskich kopalń jeszcze silniej. To oznacza zamknięcie większości kopalń, o czym górnicy na razie nie chcą słyszeć.
Czytaj także: Co najmniej 32 proc. udziału OZE w produkcji energii w 2030 roku, aktualizacja projektu Polityki Energetycznej Polski
…a skąd reszta wytwarzanej energii?
Projekt Ministerstwa Klimatu nie odpowiada na pytanie – skąd pochodzić będzie pozostałe 63% wytwarzanej energii?
32% wytwarzać mają elektrownie, oparte na OZE: moc 5,9 GW mają mieć morskie elektrownie wiatrowe, 8‒10 GW elektrownie wiatrowe lądowe, a 5‒7 GW fotowoltaika.
Elektrownie jądrowe mają mieć moc 6‒9 GW, ale zaczną produkować energię (o ile w ogóle zaczną) dopiero po roku 2030.
Zapewne powstaną elektrownie gazowe, ale nie wiadomo, czy Unia Europejska zechce tego rodzaju transformację energetyczną sponsorować.
Rząd (ten i każdy kolejny w najbliższych 20‒30 latach), realizując transformację energetyczną, znajdzie się między młotem, trzymanym przez górnicze związki, a kowadłem Unii Europejskiej.
Czytaj także: EKG: Sprawiedliwa transformacja, co dla Śląska?