Środki w PPK muszą być prywatne
Robert Lidke, aleBank.pl: Rząd zakłada, że 75 proc. uprawnionych weźmie udział w Pracowniczych Planach Kapitałowych. Czy Pani zdaniem jest to realne?
Zobacz i posłuchaj rozmowy na naszym kanale aleBankTV na YouTube albo na końcu artykułu |
Małgorzata Rusewicz, Prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych: Moim zdaniem jest to realne, natomiast trzeba spełnić kilka warunków. Przede wszystkim Polacy nie wiedzą jeszcze, czym są Pracownicze Plany Kapitałowe, z czym się będą wiązać, jakie będą obowiązki po ich stronie, po stronie pracodawców. Zatem informacja i edukacja na ten temat na poziomie bardzo powszechnym jest niezbędna, by rzeczywiście doprowadzić do poziomu uczestnictwa w wysokości 75 proc.
Poza tym już dziś pojawiają się pytania, także w mediach, czy nie zdarzy się sytuacja, która miała miejsce w przypadku OFE, czy któryś z kolejnych rządów nie zdecyduje się na upublicznienie tych środków, które dziś zaczniemy oszczędzać na PPK.
Dlatego warto, aby w ustawie znalazły się zapisy mówiące wprost o tym, że są to środki prywatne, które podlegają przepisom prawa cywilnego. Myślę, że to u każdego oszczędzającego zwiększy poczucie bezpieczeństwa i przekonanie, że władzy trudno będzie się wycofać z tej reformy w przyszłości.
Włączanie prywatnych dostawców usług jest równie ważne, ponieważ oni przez swoje kanały i sieć dystrybucyjną będą docierali do przedsiębiorców i pracowników ze własnym przekazem informacyjno-edukacyjnym.
Dodatkowym czynnikiem sprzyjającym Programowi jest automatyczny zapis do PPK. Te wszystkie czynniki mogą zapewnić 75 procentowy poziom uczestnictwa w tym Programie.
Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych, a także pracodawcy narzekają. TFI mówią o tym, że opłaty są za niskie, a pracodawcy boją się tego, że będą ponosili bardzo wysokie koszty i będą robili – jak deklarują – wszystko, aby te koszty zminimalizować i w pewien sposób ograniczyć funkcjonowanie PPK.
Pracodawcy powinni pamiętać o tym, że przewidziane są dość surowe kary dla tych, którzy będą próbować zniechęcać do udziału w PPK. Po drugie spojrzałabym na Wielką Brytanię. Gdy tam wprowadzono tego typu rozwiązania pracodawcy mówili, że opłaty są zbyt wysokie, że małe przedsiębiorstwa sobie z tym nie poradzą.
W późniejszym okresie okazało się, że nie wydarzyło się nic, co by doprowadziło do obniżenia wynagrodzeń, do problemów po stronie pracodawców.
Dla pracodawców przewidziano możliwość wpisania ponoszonych przez nich obciążeń w koszty uzyskania przychodu. Są też zwolnienia z opłat na składki. Zatem to nie są aż tak duże obciążenia. Minimalna składka po stronie pracodawcy jest na poziomie 1,5 proc., zatem duże i średnie przedsiębiorstwa nie powinny mieć z tym istotnego problemu.
Jeżeli chodzi o małe i mikro przedsiębiorstwa to rzeczywiście sytuacja może wyglądać nieco inaczej. Rozwiązanie, które można by zastosować w tym przypadku to odsunięcie w czasie wprowadzenia tych firm do Programu PPK. Takie rozwiązanie przyjęto w Wielkiej Brytanii.
Jeżeli chodzi o stronę dostawców usług nie wydaje mi się, aby wszystkie fundusze inwestycyjne zdecydowały się wziąć w tym udział. Większe fundusze będą chciały oferować PPK. Trzeba wziąć pod uwagę to, że cały czas trwają konsultacje – w zasadzie dopiero się rozpoczęły – w związku z tym wysokości opłat mogą ulec zmianie.
Na początku rozmowy powiedzieliśmy, że ustawodawca przewiduje, że 75 proc. pracowników przystąpi do PPK. Mówi pani, że jest to realne. Przy jakim poziomie zaangażowania pracowników będzie można uznać, że Program się powiódł?
50 proc. zaangażowania pracowników to jest ten poziom, o którym będziemy mogli powiedzieć, że rzeczywiście zaczynamy tworzyć powszechny Program na miarę tego, co mamy w Nowej Zelandii, Wielkiej Brytanii. Jeśli tak się stanie to będzie naprawdę duży sukces.