Sprawca wypadku nieposiadający OC może zapłacić nawet 1,5 mln złotych
Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny (UFG) nie tylko coraz skuteczniej ściga kierowców, którzy nie wykupili komunikacyjnego ubezpieczenia OC, ale też bezlitośnie egzekwuje zwrot odszkodowań, które wypłacił poszkodowanym w zdarzeniach drogowych, spowodowanych przez kierowców bez polisy OC.
UFG płaci, ale ściąga
Rolą Funduszu jest m.in wypłacanie odszkodowań za dla poszkodowanych w wypadkach spowodowanych przez nieubezpieczonych lub niezidentyfikowanych sprawców. Po wypłacie im odszkodowania UFG występuje do sprawcy wypadku i posiadacza nieubezpieczonego auta o zwrot wypłaconej kwoty. Nazywa się to regres.
Kierowcy nie tylko muszą zwrócić wypłacone kwoty oraz zapłacić karę za brak polisy. Do tego dochodzą jeszcze koszty poniesione przez Fundusz na dochodzenie roszczeń, a są one tym wyższe, im dłużej osoba zobowiązana do zapłaty unika uregulowania należności. Jeśli sprawca dobrowolnie zapłaci, uniknie kosztów postępowania sądowego i egzekucyjnego.
Skuteczne działania
W pierwszym kwartale 2018 r. przychody UFG z tytułu regresów z komunikacyjnego OC wyniosły 11,56 mln zł. Przed rokiem było to 10,68 mln zł, a więc wzrost rok do roku wyniósł 8,21 proc.
Na koniec marca UFG prowadził łącznie 16 501 postępowań regresowych (tzw. sprawy w toku) na kwotę ponad 240 mln zł. Rok wcześniej było to 16 205 postępowań na kwotę 217,7 mln zł, zatem widać zarówno wzrost spraw, jak i wzrost wartości regresów. W 2017 r. średnia wartość regresu wyniosła 14,4 tys. zł.
UFG nie odpuszcza sprawcom wypadków i ściga ich aż do skutku. Za niektórymi kierowcami sprawy ciągną się latami. Aż 1200 nieubezpieczonych kierowców zobowiązanych było do zwrotu wypłaconych przez UFG odszkodowań i świadczeń za wypadki z ubiegłego stulecia. Łączna suma ich długów przekraczała kwotę 33 mln zł.
Nad niejednym sprawcą dług będzie wisiał aż do jego śmierci. Kilkaset osób ma do zwrotu kwoty przekraczające 200 tysięcy złotych, w tym osiem osób obciążonych jest regresami przekraczającymi 1 500 000 złotych.