Redaktor naczelny NBS: listopad 2009. Real polityk czy tylko pijar?
Kredyt dyskontowy został zapowiedziany, pojawi się na rynku, jak dobrze pójdzie, w 2010 r. Operacje repo są głównie dla dużych banków komercyjnych, zaś obligacje spółdzielcze będą poszukiwane, jeśli ludzie dobrej woli w sektorze spółdzielczym zaczną działać, a KNF porozumie się z NBP.
Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes ZBP, apelował na Forum Liderów Banków Spółdzielczych o zaniechanie pijaru i pilne wdrożenie w sektorze rozwiązań antykryzysowych ze sfery tzw. real polityk. – Jesteśmy po roku zmagań z kryzysem finansowym, a niektóre instrumenty wsparcia banków pozostają w sferze deklaracji. Trzeba uruchomić poręczenia i gwarancje kredytowe dla sektora MŚP, dostępne dla wszystkich i niedrogie. To klient płaci za te produkty i nie jest nam potrzebny system absurdalnie drogi, w którym nikt ich nie wykorzysta. Jeżeli chcemy dostarczyć do banków płynność, a to powinien być główny temat dla rządu i parlamentu, należy zastosować nowe instrumenty, w tym sekurytyzację aktywów, która uwolni kilkaset miliardów złotych, np. zamrożonych na 25-30 lat w kredytach mieszkaniowych. Nie chodzi więc o uprawianie polityki, lecz twarde wymogi i potrzeby gospodarki.
Poseł Sławomir Neumann, przewodniczący sejmowej podkomisji ds. finansów publicznych uważa, że również w sektorze banków spółdzielczych są niezbędne nowe rozwiązania. – Nie możemy żądać, aby wszystkie zyski BS-ów były przeznaczane na zwiększenie ich funduszy własnych. To jest założenie mało realne, ponieważ udziałowcom coś trzeba zaoferować, żeby chcieli zostać w tych bankach.
Oczekiwanie, że w czasach turbulencji na rynkach światowych KNF będzie oceniała wskaźniki adekwatności kapitałowej w sposób liberalny jest naiwnością. Nadzór bankowy w całej Unii Europejskiej skłonny jest raczej dokręcać śrubę i nie mamy klucza francuskiego, by poluzować wymogi regulacyjne. Pamiętajmy, że kryzys finansowy powstał ze słabego nadzoru nad działaniami banków, w szczególności inwestycyjnych i hipotecznych udzielających kredytów subprime. Możemy zatem mówić o polityce realnej, nie zaś życzeniowej.
Emisja w sektorze BS-ów obligacji czy kwitów depozytowych jest pomysłem dobrym, ale tylko częściowo. – Znam co najmniej kilka banków – mówił poseł Neumann – które nie mają możliwości samodzielnego zwiększenia kapitałów ani zaciągnięcia pożyczki podporządkowanej i są pod ścianą: albo ograniczą akcję kredytową, albo znajdą nowych udziałowców, o co nie jest wcale łatwo. Można oczywiście apelować do lokalnych społeczności, ale to oznacza raczej… realny kłopot. W spółkach akcyjnych łatwiej znaleźć inwestorów; jeżeli spółka matka nie chce dofinansować banku, można zdobyć kapitał na giełdzie. W przypadku banków spółdzielczych jest to niewykonalne. Tymczasem wartość kapitału poszukiwanego w sektorze BS-ów ocenia się na 4 mld złotych. To ogromna kwota i całkowicie nierealna do uzyskania z odłożonych zysków, a więc w tradycyjny sposób, w jaki banki te przez lata budowały swoje fundusze.