Solidna sprzedaż detaliczna i nastroje konsumentów
Dziś kilka danych średniego kalibru z USA, które mogą jednak wpłynąć na kurs euro do dolara. O 14.30 dane o zamówieniach na dobra trwałe za kwiecień (konsensus: -0,5 proc.), o 15.45 wstępny odczyt indeksu PMI dla usług za maj (konsensus: 55,6), a o 16.00 indeks nastrojów konsumentów Conference Board (konsensus: 83).
Konsumpcja wciąż wykazuje oznaki umocnienia – tak przynajmniej wynika z danych o sprzedaży detalicznej (opublikowanych wczoraj) i indeksu nastrojów konsumentów (opublikowanego w piątek). Sprzedaż detaliczna wzrosła w kwietniu o 8,4 proc. w ujęciu nominalnym i 8,9 proc. w ujęciu realnym. Średnia trzymiesięczna sprzedaży realnej wzrosła do 6,4 proc., a po odjęciu samochodów, paliw i żywności – do niemal 10 proc. Dane te potwierdzają, że marcowy słaby wynik sprzedaży (realny wzrost o 3,3 proc. rdr) był jedynie efektem przesunięcia świąt wielkanocnych. Jakkolwiek wątpliwe czy ktokolwiek postronny w sklepie potwierdziłby taką tezę, to w ujęciu makroekonomicznym polski konsument odrabia po prostu straty z dwóch lat mizerii wywołanej niskim wzrostem płac realnych i wysokim bezrobociem. Indeks wyprzedzający nastrojów konsumentów wzrósł w maju o 1,6 pkt, do -20,6, potwierdzając kontynuację pozytywnego trendu konsumpcji. Wydaje się, że konsumpcja może być buforem, który uchroni wzrost gospodarczy przed ewentualnymi negatywnymi efektami spowolnienia w eksporcie w reakcji na kryzys ukraiński – jeżeli takie spowolnienie będzie miało oczywiście miejsce.
Podsumowanie: Konsumpcja przyspiesza i staje się powoli głównym czynnikiem napędzającym wzrost gospodarczy.
Stopa bezrobocia spada, ale nie w tak szybkim tempie jak zimą, co wskazuje, że efekty pogodowe miały duże znaczenie dla rynku pracy w pierwszych miesiącach roku. W kwietniu bezrobocie rejestrowane wyniosło 13 proc., wobec 13,5 proc. w marcu, co po odsezonowaniu daje 12,7 proc., wobec 12,8 proc. w marcu (odsezonowanie moje). Pozostając przy danych odsezonowanych, stopa bezrobocia spadła w kwietniu o 0,1 pkt proc., wobec średniego spadku o 0,2 pkt proc. w każdym z dwóch poprzednich miesięcy. To było jednak nieuniknione, ponieważ tak szybki spadek bezrobocia jak w lutym i marcu jest przy wzroście PKB rzędu 3-3,5 proc. raczej niemożliwy. Te 0,1 pkt spadku w miesiąc to już jest dobrze, a utrzymanie podobnego tempa powinno pozwolić na spadek stopy bezrobocia w okolice 12 proc. na koniec tego roku. Ze względu na ustabilizowanie się podaży pracy, w tym cyklu koniunktury bezrobocie znacznie silniej reaguje na wzrost popytu na prace niż w poprzednim cyklu z lat 2009-2012.
Podsumowanie: Stopa bezrobocia spada wolniej niż w lutym i marcu, ale wciąż jest to solidne tempo.
Rynek
Poniedziałek był spokojny na rynku, ponieważ inwestorzy z Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych mieli wolne. Złoty nieznacznie osłabił się wobec euro i dolara, zyskały za to polskie obligacje. Fakt, że złoty już drugi dzień nie potrafił umocnić się bardziej niż do 4,15 zł za euro może świadczyć, że 4,15 będzie dolną granicą przedziału wahań w nadchodzących dniach. Wiele będzie oczywiście zależało od kursu euro wobec dolara, ponieważ złoty ostatnio porusza się krok w krok za dolarem (im silniejszy dolar do euro, tym silniejszy złoty do euro). Wczoraj dolar nieco osłabił się do euro, co tłumaczono wynikami wyborów do europarlamentu. Wątpię jednak, czy może być to ważny czynnik. Prędzej zwróciłbym uwagę na wypowiedź M.Draghiego z EBC, który powtórzył, że bank na razie będzie korzystał z tradycyjnych instrumentów luzowania polityki pieniężnej. Czyli na razie EBC nie uruchomi europejskiego quantitative easing. To może ograniczać deprecjację euro.
Podsumowanie: Złoty „odbił się” od 4,15 zł za euro, obligacje wciąż zyskują.
Ignacy Morawski
Główny Ekonomista
FM Bank PBP S.A.