Składki OC: najbardziej drożeją w Kielcach, a tanieją we Wrocławiu
Okres systematycznych, nieraz kilkudziesięcioprocentowych podwyżek cen OC jest już za nami. Multiagencja Superpolisa Ubezpieczenia przeprowadziła symulację składek OC dla 34-letniego właściciela 5-letniego opla astry, dla którego skalkulowała ceny w każdym z miast wojewódzkich, znajdując na najniższa możliwą cenę na rynku. Kierowca ma prawo jazdy od 10 lat, a OC przez 7 lat bezszkodowych.
Gdzie wzrosty, gdzie spadki?
W pięciu miastach wojewódzkich kierowca z przykładu mógłby w połowie 2018 roku kupić OC taniej niż na koniec 2017 roku. W jednym mieście cena w zasadzie się nie zmieniła, ale w pozostałych dwunastu za OC właściciel opla musiałby teraz zapłacić więcej. Średnia zmiana najniższej dostępnej na rynku ceny OC wyniosła w przypadku tego kierowcy +6 proc. Ten wskaźnik pozwala mówić o stabilizacji cen, czyli sytuacji, w której właściciele pojazdów nie są z reguły zaskakiwani skokowymi podwyżkami, choć może zdarzyć się, że ubezpieczyciele zaproponują im wyższą cenę niż przy okazji poprzedniego zakupu OC.
Najbardziej składki wzrosły w Kielcach (z 550 do 633 zł), Warszawie (z 751 zł do 877 zł) oraz Bydgoszczy (z 667 do 781 zł). Najwyraźniejszy spadek dało się zauważyć we Wrocławiu, z 751 zł do 557 zł,
– Spora część ubezpieczycieli poluzowała nieco politykę kształtowania składek, ale, jak widać na przykładzie naszych wyliczeń, to z reguły nie oznacza, że najtańsza dostępna na rynku oferta okaże się tańsza niż przed rokiem – mówi Jakub Nowiński, członek zarządu w Superpolisie Ubezpieczenia.
Nieco inne obserwacja ma porównywarka ubezpieczeń Ubea.pl, która podaje, że średnie ceny OC już od dłuższego czasu są nieco niższe niż w styczniu 2018 r. Nie można jednak wskazać wyraźnego trendu, bo po podwyżkach kosztu OC następują spadki, jak to miało miejsce w czerwcu tego roku.
– W obecnych warunkach nie można liczyć na szybkie obniżki składek za obowiązkowe ubezpieczenia OC – podsumowuje Paweł Kuczyński, prezes porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl.
Nie unikniemy podwyżek…umiarkowanych
Ubezpieczyciele po wielu latach dopłacania do polis OC wreszcie zaczęli na nich zarabiać, więc nie muszą windować cen. Podwyżki z 2016 i 2017 r. dają się odczuć w większej składce. W I kwartale tego roku według danych Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego zebrali 3,8 mld zł składki z OC. To o 255 mln zł więcej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku.
Stabilizacja składek jednak jest stanem przejściowym. Rosną wypłaty, więc ceny polis OC też będą musiały iść w górę. Nie będzie to jednak skokowy wzrost, jak to miało miejsce w w 2016 i 2017 roku, ale stopniowy, w miarę wzrostu odszkodowań.