Sam ZUS nie wystarczy, czyli jak skłonić Polaków do oszczędzania na starość
Czy istnieje optymalny dla Polski model długoterminowego dobrowolnego oszczędzania na cele emerytalne? Jaki potencjał drzemie w trzecim filarze - i jakie narzędzia mogłyby najskuteczniej zdopingować naszych rodaków do korzystania z tego instrumentu? Wreszcie - jakie skutki dla systemów emerytalnych, również tych trzeciofilarowych, przyniosła decyzja o demontażu modelu opartego na otwartych funduszach emerytalnych? Kwestie te omawiano podczas debaty pod hasłem "Dobrowolne oszczędzanie na emeryturę - optymalny model dla Polski". W panelu, moderowanym przez Macieja Głogowskiego - dziennikarza Radia Tok FM udział wzięli: Katarzyna Kowalska, wicedyrektor Departamentu Wsparcia Dużych Inwestycji w Ministerstwie Rozwoju, prof. dr hab. Marcin Zieleniecki, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, prof. dr Wiktor Askanas, wiceprzewodniczący Funduszu Emerytalnego Prowincji New Brunswick i sędzia kanadyjskiego Trybunału Ochrony Konkurencji i Konsumenta, prof. dr hab. Janusz Czapiński z Uniwersytetu Warszawskiego, prof. dr hab. Jerzy Hausner z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, były minister gospodarki, pracy i polityki społecznej oraz Krzysztof Nowak, partner w firmie Mercer.
Debata odbyła się 27 kwietnia br. jako część seminarium zatytułowanego „Emerytury kapitałowe dla ludzi i gospodarki – od potencjału do benefitów”. Konferencję, która nieprzypadkowo odbyła się w sali notowań Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie, zorganizowała Izba Gospodarcza Towarzystw Emerytalnych oraz CFA Society Poland, a pośród patronów wydarzenia znaleźli się: Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (parton honorowy), Komisja Nadzoru Finansowego, Izba Domów Maklerskich, Izba Zarządzających Funduszami i Aktywami, Związek Banków Polskich oraz Polska Izba Ubezpieczeń.
Jak powinien wyglądać wymarzony model dobrowolnego oszczędzania na cele emerytalne – i na ile ten wzorzec da się zaadaptować do rodzimych realiów? Zdaniem Marcina Zielenieckiego gdyby koszty finansowania nie obciążały w sposób nadmierny pracodawców, budżetu państwa i ubezpieczonych, a przepisy gwarantowałyby beneficjentom wysokie świadczenia, to mielibyśmy do czynienia z modelem wzorcowym – jednak system taki ma w obecnych polskich realiach zdecydowanie charakter utopijny. – Musimy uwzględniać realia w jakich funkcjonujemy. Największą barierą dla III filaru jest niski poziom zainteresowania takimi trzeciofilarowymi instrumentami jak pracownicze programy emerytalne, IKE czy też IKZE – przypomniał przedstawiciel resortu rodziny, pracy i polityki społecznej. Jego zdaniem, przyczyny tej pasywności są rozmaite – i właśnie dlatego należy szukać wszelkich rozwiązań, które przyczyniłyby się do upowszechnienia dobrowolnego oszczędzania.
Czy orientacja na polski kapitał przewidziana jako jeden z elementów tzw. Planu Morawieckiego może doprowadzić do spadku zainteresowania polskimi instrumentami emerytalnymi ze strony inwestorów zagranicznych? Katarzyna Kowalska przypomniała, iż – wbrew potocznym opiniom – tzw. repolonizacja bynajmniej nie oznacza marginalizacji inwestycji zagranicznych. – Ministerstwo Rozwoju nie zakłada w ramach Planu Odpowiedzialnego Rozwoju zahamowania czy nawet zmniejszenia poziomu inwestycji zagranicznych w Polsce. Wręcz przeciwnie – angażujemy się, żeby kapitał zagraniczny wprowadzać do Polski. Nacisk na kapitał krajowy to wynik dysproporcji, chodzi o wsparcie i przyspieszenie zaangażowania kapitału krajowego między innymi przez wzrost oszczędności Polaków – podkreśliła przedstawicielka resortu rozwoju. Przypomniała ona również, iż w rządzie toczą się intensywne prace nad reformą prawa dotyczącego III filaru.
Istnieją dwie bariery uniemożliwiające szybki wzrost udziałów w III filarze i innych dobrowolnych systemach emerytalnych – twierdzi z kolei prof. Janusz Czapiński. Świadomośc Polaków co ich czeka na emeryturze jest niezwykle niska; według badań, aż 40 proc. ankietowanych w ogóle nie zastanawia się nad perspektywą na starość. Szczególnym niepokojem napawać powinien fakt, iż prawie jedna trzecia respondentów w wieku bezpośrednio poprzedzającym emeryturę nie wyraża zainteresowania swą najbliższą przyszłością. Równie znikomy procent wie, czym jest składka emerytalna. Okazuje się też, że – wbrew deklaracjom przeciwko podwyższaniu wieku emerytalnego – nasi rodacy są w stanie pracować dłużej. Większość ankietowanych deklaruje, że na emeryturę powinno się przechodzić w ustawowym wieku, co czwarty respondent uważa nawet, że wiek emerytalny powinno się osiągać wcześniej – a równocześnie wiele osób jest gotowych podjąć pracę bezpośrednio po przejściu na emeryturę. Przeciwnego zdania w tej materii jest jedynie 20 proc. badanych.
Drugim elementem wpływającym na popularność dobrowolnych programów długoterminowego oszczędzania jest rekordowo niski poziom zaufania do instytucji finansowych w tej materii – dodał Janusz Czapiński. Dowodem na tę tezę może być chociażby fakt, iż w ubiegłym roku po raz pierwszy odsetek osób oszczędzających w gotówce przewyższył liczbę gromadzących pieniądze na rachunkach bankowych. – Realne dochody wzrosły w ostatnich latach o połowę, zatem to nie brak środków stanowi główną barierę dla oszczędzania – skonkludował prelegent.
Co może zmienić postawę Polaków odnośnie oszczędzania na emeryturę? Z badania wynika, że takim czynnikiem mogą się okazać dopłaty. Aż 70% respondentów zadeklarowało gotowość podjęcia systematycznego oszczędzania w programach wspieranych finansowo ze środków publicznych. Z kolei Wiktor Askanas uważa, że edukacja społeczeństwa w zakresie skutków systematycznego oszczędzania może być rozwiązaniem nie mniej skutecznym aniżeli dopłaty. – W skład wypłacanej co miesiąc emerytury kapitałowej wchodzi zaledwie 20 proc. składki i 73 proc. inwestycji. Świadomość tego faktu buduje indywidualne systemy emerytalne na całym świecie – ocenił Askanas.
Nie wierzę w dobrowolność – powiedział Krzysztof Nowak. Przypomniał on, że jedno z największych towarzystw emerytalnych w ubiegłym roku pozyskało mniej niż… 100 oszczędzających. – To jest skala dobrowolności – zaznaczył przedstawiciel Mercer. W jego opinii, polski system emerytalny znajduje się obecnie w sytuacji patowej – by to zmienić potrzebny jest kompromis. – Społeczeństwo oczekuje, ze ktoś znajdzie równowagę między interesem ubezpieczonego a wspólnoty – stwierdził Nowak. Nie mniejszym problemem jest kwestia zaufania – zarówno do komercyjnych instytucji emerytalnych, jak przede wszystkim do państwa. Prelegent przywołał tu wyniki badania, przeprowadzonego trzy lata temu na zlecenie jednej z firm z branży assistance. Pytanie dotyczyło zaufania Polaków do do rodziny, państwa, instytucji finansowych i pracodawców. Polskie wyniki były sprzeczne z wynikami do innych krajów- największą ufność pokładamy w rodzinie, na drugim miejscu byli pracodawcy, po nich zaś instytucje finansowe. Państwo znalazło się w tym rankingu na szarym końcu – dodał Krzysztof Nowak. W takiej sytuacji trudno liczyć na to, by Polacy spontanicznie uwierzyli w rysowane przez administrację publiczną propozycje w zakresie trzeciofilarowego gromadzenia środków na emeryturę – zwłaszcza w aspekcie niedawnej decyzji w sprawie OFE.
Patrząc na II czy III filar zawsze musimy patrzeć na cały system emerytalny – przypomniał z kolei Jerzy Hausner. Nawiązał on do reformy systemu emerytalnego, zapoczątkowanej jeszcze w latach 1995-1996 pod hasłem „Bezpieczeństwo dzięki różnorodności”. – Program ten, niezależnie od przyjętej formy jego wdrażania i późniejszych niedociągnięć miał charakter kompleksowy – udało się wykreować wielofilarowy model systemu emerytalnego wyposażony dodatkowo w komponent emerytury minimalnej. Liczyliśmy się już wtedy z faktem, że niektóre osoby nie uzyskają określonego wymiaru świadczenia – podkreślił były minister gospodarki. Zdaniem Jerzego Hausnera, jednym z istotniejszych osiągnięć reformy emerytalnej było przywrócenie właściwych relacji między emerytura a rentą – w modelu pamiętających jeszcze czasy PRL system rentowy stwarzał okazje do licznych nadużyć, przez co nie gwarantował żadnej szczelności. Reforma emerytalna wprowadziła również odrębny instrument ubezpieczenia zdrowotnego.
Prelegent przypomniał, że zasadniczy komponent reformy – czyli fundusze emerytalne – stanowił jedyny sposób wygenerowania długoterminowego kapitału. Celem powołania OFE było rozwinięcie i stabilizacja rynku kapitałowego – ale również oswojenie polskiego społeczeństwa z tym rynkiem. Dla kontrastu, niedawny demontaż systemu OFE nie zakładał żadnych długofalowych celów, a autorom tego posunięcia zabrakło kompleksowego spojrzenia. – Kierowano się wyłącznie motyw fiskalny, zabrakło myślenia o czymkolwiek innym – podkreślił były minister przemysłu. Jego zdaniem nie da się dziś dyskutować o trzeciofilarowych instrumentach przy równoczesnym pominięciu tak kluczowych dla systemu emerytalnego komponentów jak II filar czy funkcjonowanie ZUS. Według Marcina Zielenieckiego ze stabilnością prawa w dziedzinie III filara nie jest najgorzej. Problemem rzutującym negatywnie na kształt całego systemu jest natomiast kwestia OFE – i nie chodzi tu tylko o zmniejszenie wysokości składki wpływającej do funduszy. O faktycznym demontażu systemu OFE świadczy choćby tzw. suwak bezpieczeństwa- przez ten instrument rola OFE sprowadzona została do zarządzania czasowego, na koniec i tak kapitał jest przenoszony do ZUS, która to instytucja zarządza wypłatą świadczeń. W konsekwencji emeryturę czerpie się z ekspektatyw emerytalnych zapisanych na koncie ZUS, które niewiele mają wspólnego z systemem opartym na akumulacji kapitału.
Karol Jerzy Mórawski