Rzecznik MSP proponuje dobrowolny ZUS dla przedsiębiorców, wicepremier Jarosław Gowin mówi, że rząd nie przewiduje takiego rozwiązania
Podczas poniedziałkowej wspólnej konferencji wicepremiera Jarosława Gowina, i Rady Przedsiębiorczości rozmawiano o sposobach ograniczenia pandemii bez konieczności wprowadzenia całkowitego lockdownu.
Na pytanie aleBank.pl jakie jest stanowisko rządu dotyczące propozycji wprowadzenia dla przedsiębiorców dobrowolnych składek na ubezpieczenie społeczne, wicepremier i jednocześnie szef resortu rozwoju, pracy i technologii odpowiedział, że rząd nie pracuje nad tym rozwiązaniem.
Co jednak o propozycji wprowadzenia dobrowolnych składek dla przedsiębiorców myślą eksperci?
Łukasz Kozłowski
‒ Z pewnością potrzebujemy dyskusji na temat zmian zasad ustalania wysokości składek dla przedsiębiorców, bo obecny system ma dwie zasadnicze wady – blokuje rozwój i negatywnie wpływa na sytuację najmniejszych firm oraz tych, których sytuacja uległa gwałtownemu pogorszeniu, a jednocześnie tworzy przestrzeń do optymalizacji kosztowej dla osób osiągających relatywnie wysokie dochody z pracy ‒ mówi Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Z postulatem dobrowolności wiąże się jednak ‒ jego zdaniem ‒ kilka problemów.
Przede wszystkim stoi on w sprzeczności z zasadą powszechności systemu ubezpieczeń społecznych. Trudno uzasadnić, dlaczego jedna grupa osób miałaby płacić składki dobrowolnie, a inni – obowiązkowo. Istnieje również ryzyko, że część drobnych przedsiębiorców rezygnujących z podlegania ubezpieczeniu nie zabezpieczy się na starość i stanie się beneficjentami systemu pomocy socjalnej.
Ponadto, jeszcze częstszym zjawiskiem stałoby się pozorne rejestrowanie działalności gospodarczej przez osoby samozatrudnione, wykonujące pracę w takiej samej formie jak pracownicy etatowi, w celu uniknięcia obowiązku płacenia składek.
Dlatego lepszym sposobem na naprawę mankamentów obecnego systemu byłoby nie tyle wprowadzenie dobrowolności składek, co powiązanie ich wysokości z realnym wynikiem finansowym prowadzonej działalności gospodarczej.
Oznaczałoby to, że przedsiębiorcy doświadczający nagłego pogorszenia ich sytuacji automatycznie płaciliby znacznie niższe składki, które po poprawie kondycji ich biznesu wróciłyby na wyższy poziom.
Lepszym sposobem na naprawę mankamentów obecnego systemu byłoby nie tyle wprowadzenie dobrowolności składek, co powiązanie ich wysokości z realnym wynikiem finansowym prowadzonej działalności gospodarczej.
Potrzebę takiego rozwiązania szczególnie uwidocznił kryzys wywołany przez pandemię koronawirusa, kiedy to wobec braku elastyczności systemu ubezpieczeń przedsiębiorców, rząd musiał pospiesznie wprowadzać dla firm zwolnienie ze składek.
Czytaj także: Wysoka emerytura dla samozatrudnionego, jak to zrobić?
Adam Czerniak
‒ Dobrowolny ZUS dla przedsiębiorców jest rozwiązaniem bardzo dobrym, bo podwyższy dochody przedsiębiorców, zwiększy ich możliwości inwestycyjne i ograniczy klin podatkowy, ale mogłoby zostać wprowadzone jedynie pod trzema warunkami ‒ podkreśla Adam Czerniak, ekonomista Polityki Insight i SGH.
Po pierwsze, przedsiębiorcy muszą się wykazać odpowiedzialnością i samodzielnie oszczędzać na emeryturę, w przeciwnym wypadku i tak państwo będzie musiało ponieść koszty ich utrzymania w momencie niezdolności do pracy.
Po drugie, państwo musiałoby zmienić sposób finansowania ochrony zdrowia, dopłacając z budżetu centralnego do Narodowego Funduszu Zdrowia.
Po trzecie i najważniejsze, rząd musiałby zacisnąć pasa i ograniczyć wydatki, zwłaszcza w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, ponieważ dobrowolny ZUS oznacza automatyczne uszczuplenie dochodów państwa.
Dobrowolny ZUS dla przedsiębiorców jest rozwiązaniem bardzo dobrym, bo podwyższy dochody przedsiębiorców, zwiększy ich możliwości inwestycyjne i ograniczy klin podatkowy.
Wszystkie powyższe warunki są spełnione w Niemczech, niestety w Polsce ich spełnienie będzie bardzo trudne i jest niespójne z bieżącą polityką gospodarczą rządu.
Czytaj także: Tarcza Antykryzysowa 2.0: na jakie wsparcie mogą liczyć przedsiębiorcy dotknięci drugim lockdownem?
Antoni Kolek
Z kilkoma mitami dotyczącymi dobrowolnych składek na ZUS rozprawia się prezes Instytutu Emerytalnego Antoni Kolek.
Po pierwsze, czy bez składek samozatrudnionych system zbankrutuje? Nie. Roczne wypływy do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych wynoszą ponad 260 mld złotych, w tym wpływy ze składek około 200 miliardów, a od osób prowadzących pozarolniczą działalność gospodarczą ze składek do FUS wpływa rocznie około 13 mld zł.
A zatem nawet gdyby wszyscy samozatrudnieni zrezygnowali, ubytek wyniósłby 5%. Środki te pozostałyby jednak w gospodarce i mogłyby być zainwestowane, czy też przekazane na inne formy ubezpieczenia. Co więcej brak składek oznaczałby też spadek wydatków, bo osoby nie uczestniczące w systemie nie pobierałyby świadczeń.
Po drugie, firmy będą kierować ludzi na umowy o współpracę. To kolejny mit zdaniem Antoniego Kolka. Dzisiejszy Kodeks pracy definiuje status pracownika i nie przyzwala na zastąpienie umowy o pracę umową cywilnoprawną przy zachowaniu warunków wykonywania pracy. Zjawisko to powinno być lepiej weryfikowane przez Państwową Inspekcję Pracy, a brakiem jej skuteczności nie można uzasadniać braku pro-przedsiębiorczych reform.
Gdyby funkcjonował „dobrowolny ZUS” każdy przedsiębiorca mógłby samodzielnie wybrać, czy takiego wsparcia faktycznie potrzebuje i czy jest to dla niego dobre rozwiązanie, czy nie.
Już dzisiaj przepisy wskazują, iż ustalenie że praca była wykonywana w rzeczywistości na podstawie stosunku pracy, może prowadzić do tego, że samozatrudniony będzie mógł dochodzić wszelkich praw, jakie przysługują mu z tytułu zatrudnienia na tej podstawie, a pracodawca będzie musiał uregulować niezapłacone składki na ubezpieczenia społeczne.
Trzeci mit: system dobrowolny nigdzie nie funkcjonuje. Elementy dobrowolności sytemu ubezpieczeń społecznych działają nawet w Polsce. Ubezpieczenie chorobowe dla osób prowadzących pozarolniczą działalność gospodarczą jest dobrowolne i nie trzeba go płacić.
Mechanizm działania ubezpieczeń społecznych pozwala także deklarować podstawę wymiaru składek, czego efektem jest także swego rodzaju swoboda ustalenia wysokości przychodu, będącego podstawą obliczenia wysokości składki.
I wreszcie mitem jest stwierdzenie, że przedsiębiorcy i tak będą potrzebowali wsparcia. Jedną z form wsparcia przy okazji kryzysu wywołanego koronawirusem było zwolnienie samozatrudnionych ze składek na ubezpieczenia społeczne. Wsparcie to miało charakter powszechny i prawie każdy prowadzący pozarolniczą działalność gospodarczą mógł z niego skorzystać. Jednak procedury były skomplikowane, wymagały nowych uregulowań prawnych oraz wielu roboczogodzin urzędników obsługujących wnioski.
Gdyby funkcjonował „dobrowolny ZUS” każdy przedsiębiorca mógłby samodzielnie wybrać, czy takiego wsparcia faktycznie potrzebuje i czy jest to dla niego dobre rozwiązanie, czy nie.
Przedsiębiorcy o składkach
Z badań przeprowadzonych na zlecenie Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców wynika, że ponad 45 proc. przedsiębiorców zrezygnowałoby z opłacania składek na ubezpieczenie społeczne, mniej więcej tyle samo osób wybrałoby takie ubezpieczenie jak dotychczas.
To oznacza, że przedsiębiorcy, którzy uważają taką formą za wystarczającą nadal mieliby wybór.
Czytaj także: Tarcza 5.0: do 30 listopada można wnioskować o zwolnienie ze składek ZUS