Rząd zawiesi regułę wydatkową i zapłaci więcej za pożyczki na rynkach międzynarodowych
SRW hamulcem dla nadmiernych wydatków publicznych
Zasadniczym celem wdrożenia stabilizującej reguły wydatkowej było zapewnienie stabilności systemu finansów publicznych poprzez zmniejszenie presji nadmiernego wzrostu wydatków publicznych.
Planowana kwota wydatków sektora finansów publicznych (budżetu centralnego, budżetów samorządowych i funduszy celowych) może rosnąć w tempie proporcjonalnym do średniego tempa wzrostu PKB z ostatnich lat oraz tempa planowanego w roku budżetowym oraz tempa inflacji.
Konieczność wprowadzenia stabilizującej reguły wydatkowej wynikała z Dyrektywy Rady 2011/85/UE z dnia 8 listopada 2011 r. w sprawie wymogów dla ram budżetowych państw członkowskich, która zawiera m.in. zalecenie wdrożenia do końca 2013 r. numerycznych reguł fiskalnych przez państwa członkowskie UE.
SRW już modyfikowano
W grudniu 2015 r., a więc po wyborach, w których większość zdobyła zjednoczona prawica, wprowadzono w formule dwie istotne zmiany.
Po pierwsze w procedurze liczenia kwoty wydatków wskaźniki prognozowanej inflacji i korekty prognoz zastąpiono średniookresowym celem inflacyjnym, określanym przez Radę Polityki Pieniężnej.
Po drugie limit wydatków powiększono o saldo operacji dochodowych o charakterze jednorazowym i tymczasowym.
Ponieważ w latach 2016-2019 łączny wzrost cen konsumpcyjnych (potocznie – inflacja) wyniósł 5,4 %, zaś roczny cel inflacyjny to 2,5 %, co w ciągu czterech lat daje 10,4 %, dzięki poprawce z grudnia 2015 roku limit wydatków sektora publicznego został powiększony w ubiegłym roku o blisko 30 mld zł.
Niemniej stabilizująca regułą wydatkowa stanowiła skuteczną barierę dla niekontrolowanego wzrostu wydatków, przez co umożliwiła ograniczenie deficytu budżetowego. Wzrost wydatków socjalnych był rekompensowany przez relatywny spadek wydatków majątkowych oraz wynagrodzeń pracowników sfery budżetowej.
Dlaczego rząd chce zmienić SRW?
Jawne złamanie stabilizującej reguły wydatkowej nie tylko mogło spowodować postawienie ministra finansów przed Trybunałem Stanu, ale także reperkusje międzynarodowe – interwencję Komisji Europejskiej oraz obniżenie oceny wiarygodności polskiego długu przez agencje ratingowe.
Ustawa z 2013 roku przewiduje zawieszenie stabilizującej reguły wydatkowej w przypadku wprowadzenia stanu wojennego, stanu wyjątkowego na całym terytorium Rzeczypospolitej Polskiej lub stanu klęski żywiołowej na całym terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.
Ponieważ rząd nie zdecydował się na wprowadzenie któregoś z tych stanów, a utrzymanie reguły wydatkowej w sytuacji głębokiej recesji i zapaści finansów publicznych jest niemożliwe, rząd zamierza znowelizować ustawę o finansach publicznych wprowadzając możliwość zawieszenia reguły, gdy ogłoszony jest stan epidemii, a prognozowany jest spadek PKB i wzrost deficytu finansów publicznych ponad 3 proc. PKB.
Rozwiązanie to osłabia stabilizującą regułę wydatkową nie tylko doraźnie, ale też w dalszej perspektywie.
Po pierwsze – stan zawieszenia może potrwać kilka lat. Jest prawdopodobne, że powrót do reguły może wiązać się z jej modyfikacją, powiększającą dozwolony limit wydatków.
Po drugie zaś – każda nowelizacja ustawy o finansach publicznych, ingerująca w zasadę stabilizującej reguły wydatkowej zmniejsza do niej zaufanie. Pokazuje bowiem, że rząd może ją dowolnie zmieniać, dostosowując do aktualnej sytuacji budżetu.
Dla inwestorów, kupujących obligacje polskiego rządu jest oczywiste, że w sytuacji pandemii konieczne będzie znaczne zwiększenie emisji, tak jak dzieje się to w większości krajów.
Ale w dotychczas istniejącej regule zawarte były przepisy, dotyczące sytuacji nadzwyczajnych. Rząd nie zdecydował się skorzystać z istniejących przepisów, lecz chce stworzyć nowe, co nabywcy obligacji mogą uznać za dodatkowe ryzyko, za które zażądają wyższej zapłaty.