Rynki o poranku – dramatyczny początek roku
Poniedziałkowa sesja w Szanghaju nie była jednak chwilową paniką, po dwudniowej stabilizacji tamtejsza giełda ponownie osiągnęła dolny limit spadków i ponownie została zamknięta jeszcze w trakcie sesji. Dla przypomnienia - dzienny limit spadków na parkiecie w Szanghaju wynosi od grudnia ubiegłego roku 7%.
Tym razem główną przyczyną spadków była efektywna dewaluacja juana, po tym jak bank centralny zdecydował się na największe osłabienie chińskiej waluty od sierpnia. Jest to kolejna sesja z rzędu, kiedy władze monetarne pozwalają na osłabienie juana. Przyczyną takiego działania jest oczywiście kiepska kondycja chińskiej gospodarki, która została potwierdzona w tym tygodniu danymi z sektora przemysłowego. Państwo Środka nadal jest oparte na eksporcie, więc słabsza waluta ma pomóc w pobudzenia popytu na chińskie towary, a to powinno prowadzić do ożywienia, a raczej ustabilizowania wzrostu gospodarczego. Taki model naprawczy najwyraźniej już nie odpowiada rynkowi, zresztą już w sierpniu reakcja na takie działanie władz monetarnych była podobna. Takie doraźne działania mogą świadczyć o tym, że rząd w Pekinie chwilowo nie ma lepszych pomysłów na wsparcie gospodarki, a inwestorzy coraz mniej wierzą w to, że chińską gospodarkę da się uratować przed twardym lądowaniem. I tutaj dochodzimy do konsekwencji międzynarodowych. Po pierwsze kolejna dewaluacja juana oznacza, problem dla konkurujących eksporterów jak Japonia czy Europa. Tutaj ma działać prosty mechanizm cenowy. Po drugie słabsza chińska waluta oznacza mniejsze możliwości nabywcze konsumentów z Chin, którzy stali się niezwykle istotni dla większości światowych korporacji. I po trzecie – wszystkie skumulowane czynniki oznaczają potężny wzrost awersji do ryzyka na rynkach finansowych. Skoro władze Chin nie mają pomysłu na ratowanie tej kluczowej obecnie gospodarki, to inwestorzy wolą przenosić swoje aktywa w bezpieczniejsze miejsca.
Awersja do ryzyka oczywiście szkodzi złotemu, który znajduje się w koszyku walut wschodzących. Dzisiejsza sesja akurat zaczyna się dla polskiej waluty stosunkowo dobrze, ale w ostatnich dniach złoty mocno tracił względem dolara, euro czy franka. O poranku płacimy za te waluty odpowiednio 4,0300; 4,3430; 4,001. Kolejny cios otrzymały światowe parkiety, w tym WIG20, który traci od rana ponad 2,5%. Tym razem polski indeks blue chipów nie jest jednak odosobniony bo prawie 3% traci niemiecki DAX, a ponad 2% traci francuski CAC40; hiszpański IBEX czy brytyjski FTSE100. Dopełnieniem ponurych nastrojów na światowych rynkach jest także sytuacja na rynku ropy naftowej. Cena baryłki WTI pogłębiła swoje ostatnie minima i spadła do poziomu 32,50.
Mateusz Adamkiewicz,
Analityk Rynków Finansowych,
HFT Brokers