Rynki i nowy premier: Spokojnie, to tylko oczekiwana zamiana miejsc

Rynki i nowy premier: Spokojnie, to tylko oczekiwana zamiana miejsc
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Awans Mateusza Morawieckiego na fotel prezesa Rady Ministrów rynki finansowe przyjęły ze stoickim spokojem. Kurs złotego wobec innych walut co prawda w trakcie piątku nieznacznie się wzmocnił, ale była to głównie zasługa brytyjskiego funta ciągnącego europejskie kursy w górę dzięki pierwszym uzgodnieniom dotyczącym Brexitu. Indeksy giełdowe co prawda też poszły w górę, ale nie były to wzrosty spektakularne.

#ZbigniewBiskupski: Nareszcie nadzór nad wszystkimi spółkami Skarbu Państwa, w tym zwłaszcza notowanymi na #GPW, będzie w rękach osoby z branży, za jaką uznawany jest #MateuszMorawiecki.

Dla rynków finansowych przejście Mateusza Morawieckiego z gabinetu wicepremiera do siedziby premiera rządu było ruchem oczekiwanym. Mimo powszechnych spekulacji, iż stery państwa przejmie prezes PiS i zastąpi w roli prezesa Rady Ministrów Beatę Szydło, rynki były mocno przekonane, że jednak nowym premierem zostanie  Mateusz Morawiecki. Wyraźnie wygrywał on z Jarosławem Kaczyńskim nawet w zakładach bukmacherskich, które na tę okoliczność pojawiły się w połowie listopada. A bezpośrednim zwiastunem oczekiwanej zmiany było odwołanie przez wicepremiera Morawieckiego wyjazdu do Brukseli.

Dla walut Morawiecki mniej ważny niż Brexit

– Złoty na te zmiany nie reaguje i to chyba dobrze, bo polska waluta pozostaje relatywnie mocna. Nie tylko mamy poziomy bliskie tegorocznym dołkom na parach euro-złoty i frank szwajcarski-złoty, ale PLN radzi sobie świetnie wobec walut regionu – węgierskiego forinta, czy rumuńskiego rona – komentował w piątkowy poranek dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB.

W ciągu dnia złoty jeszcze poprawił swoją pozycję, ale to za sprawą brytyjskiego funta, a nie Mateusza Morawieckiego. Jak podkreślił Marcin Kiepas, główny analityk WALUTEO, notowania funta wzrosły do najwyższego kursu brytyjskiej waluty od 1 listopada br. Jest to reakcja na doniesienia o znaczącym postępie negocjacji Unii Europejskiej z Wielką Brytanią ws. Brexitu, co otworzyło drogę do rozpoczęcia drugiej fazy rozmów, a przede wszystkim daje gwarancję, iż porozumienie zostanie zatwierdzone podczas zaplanowanego na 14-15 grudnia szczytu przywódców Unii Europejskiej.

Giełda pokazuje, że lubi nadzór w jednych rękach

Wpływu objęcia teki premiera przez Mateusza Morawieckiego można za to z pewnością doszukiwać się na rynku giełdowym. Na otwarciu notowań warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych indeksy wyraźnie wzrosły – o ok. 1 proc. Trzeba jednak wziąć też poprawkę na spadki z minionych dni i uwzględnić efekt ich odreagowania.

Z pewnością jednak inwestorzy za duży plus zmiany uznali fakt, iż nareszcie nadzór nad wszystkimi spółkami Skarbu Państwa, w tym zwłaszcza notowanymi na GPW, będzie w rękach osoby z branży, za jaką uznawany jest Mateusz Morawiecki. Analitycy przypominają, iż niedawno kontrolę nad PZU (a więc pośrednio także nad Bankiem Pekao i Alior Bankiem) przejęła od wicepremiera Morawieckiego premier Beata Szydło, a w planach miała zabranie i przekazanie innym osobom nadzoru nad KGHM czy Azotami; akcje tych spółek najmocniej w piątek zyskiwały na wartości.

Znany modernizator, mało znany polityk

W brytyjskim dzienniku Financial Times w artykule o zmianach na szczytach władzy w Polsce Mateusza Morawieckiego określono mianem modernizatora. Podkreślając jego doświadczenie jako byłego bankiera i obecnego gospodarczego wizjonera, zwrócono uwagę na okoliczność, iż nieznane są jego talenty dyplomatyczne i stricte polityczne.

Mocną stroną i wielką szansą dla Mateusza Morawieckiego jako premiera jest więc to, że podobnie jak w przypadku odzyskania nadzoru nad spółkami Skarbu Państwa, w nowej roli zyska pełne panowanie nad sposobem wdrażania swojej Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Znalazłszy się w roli „adwokata we własnej sprawie” będzie mógł rozstrzygać zdecydowanie na swoją korzyść różnice zdań jakie do tej pory powstawały między wicepremierem finansów i rozwoju a szefami innych resortów: nauki – a w kwestii innowacyjności, energetyki – w zakresie elektromobilności, pracy – co do wynagrodzeń i rozwiązań socjalnych, itd., itp.

Z kolei największą słabością, a w konsekwencji i zagrożeniem dla nowego premiera jest brak zaplecza politycznego w PiS i oparcie swojej pozycji jedynie na rekomendacji Jarosława Kaczyńskiego. Inną – jest brak doświadczenia stricte politycznego. Nie wiadomo też czy Mateusz Morawiecki ma dostateczne kwalifikacje dyplomatyczne do sterowania całym rządem. Gdy więc np. świetnie wieści z gospodarki zamienią się na hiobowe, jego błyskotliwa kariera – od ministra przez superministra, wicepremiera do premiera – może  błyskawicznie runąć.

Mateusz Morawiecki, korzystając z nowej roli, musi więc szybko dowieść, że jest świetnym politykiem i zdolnym dyplomatą – co objawi się choćby w budowaniu własnego zaplecza politycznego. I tak naprawdę w najbliższym czasie jego postępy lub niepowodzenia na tym polu rynki finansowe będą najpilniej śledzić i najmocniej na nie reagować.