Rynek listów zastawnych potrzebny polskiej gospodarce
Robert Lidke: Podczas XIV Kongresu Ryzyka BIK mówił Pan o ryzyku dla sektora bankowego, dla gospodarki. To ryzyko polega na tym, że banki w Polsce stają się coraz mniej innowacyjne i maleje ich zdolność do kredytowania gospodarki. Dlaczego?
Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes ZBP: Przez ponad 25 lat polski sektor bankowy rozwijał się nawet nieco szybciej niż gospodarka, odnosząc to do tempa wzrostu PKB. Ale od kilku lat, niestety, na skutek różnych rozwiązań regulacyjnych, przede wszystkim obciążeń fiskalnych i parafiskalnych – zauważyliśmy, że tempo wzrostu sektora bankowego znacząco się obniżyło, jest niższe aniżeli tempo wzrostu PKB.
I zauważyliśmy też, że zdolność do finansowania gospodarki, przedsiębiorstw i klientów indywidualnych także ulega obniżeniu. Utrzymanie takiego stanu przez dłuższy czas właściwie oznaczałoby procykliczne zachowywanie banku. Czyli ten silnik gospodarki, który powinien działać w sposób miarowy i stały – po prostu traci swoją moc.
Dlatego już od kilku kwartałów zwracamy uwagę na potrzebę modyfikacji pewnych rozwiązań regulacyjnych, szczególnie fiskalnych, która powinna polegać na tym, żeby w obliczu spowolnienia, a nawet recesji w niektórych krajach Europy, podać takie rozwiązania, które pozwolą budować potencjał restrukturyzacyjny i gwarancyjny Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, poprzez skierowanie części podatku bankowego właśnie na konta BGF.
Po drugie uważamy, że rozwiązania związane z podatkiem bankowym działają antyrozwojowo. „Karzą” banki za kredytowanie gospodarki. A przecież przed nami jest konieczność finansowania przynajmniej kilku strategicznych programów rozwojowych naszego kraju.
Podczas Kongresu wiceprezes mBanku podał przykład oddziałów tego banku na Słowacji i w Czechach ‒ musi płacić w Polsce podatek za to, że udziela kredytów Słowakom i Czechom. I przez to staje się mniej konkurencyjny od innych działających na tych rynkach banków.
‒ Jest to wadliwe rozwiązanie podatkowe. W trakcie prac nad ustawą zwracaliśmy na to uwagę, bo to rozwiązanie przeczy tendencji, potrzebie, aby polskie banki wychodziły także poza granice naszego kraju. I w ten sposób także promowały polskich eksporterów. W związku z tym niewątpliwie również w tym obszarze musi zostać dokonana korekta.
Korekta podatku bankowego także w pewnej mierze dotyczy możliwości emisji listów zastawnych na polskim rynku. Potrzebujemy pozyskiwania długoterminowych pasywów do tego, by finansować długoterminowe projekty inwestycyjne. Niestety, opodatkowanie także tej działalności nie sprzyja rozwojowi rynku listów zastawnych w Polsce.
I mamy sytuację, gdzie rynek listów zastawnych w krajach o wiele mniejszych, takich jak Czechy, Słowacja czy Węgry jest znacząco większy niż w Polsce. I przez to sektor bankowy jest bardziej stabilny w tych krajach. Bo ma finansowanie długoterminowych projektów rozwojowych i inwestycyjnych, ma długoterminowe pasywa. Tego nie możemy powiedzieć o Polsce.
Podczas Kongresu Ryzyka mówiono również o sytuacji w krajach ościennych Polski, gdzie warunki działania banków są o wiele lepsze niż w naszym kraju. I przedstawiciele banków należących do inwestorów zagranicznych ostrzegali, że może się okazać, iż ci inwestorzy uznają, że w Polsce nie warto kontynuować działalności bankowej. I będą przenosić swoją działalność w inne rejony Europy, a może świata, gdzie rentowność jest wyższa.
‒ To jest nie tylko problem inwestorów zagranicznych. Także inwestorzy polscy, widząc, że jest wiele gałęzi gospodarki o wiele bardziej rentownych aniżeli bankowość – nie będą zainteresowani inwestowaniem w polskie banki.
A dzisiaj ponad 56% aktywów bankowych jest zarządzanych przez banki z kapitałem rodzimym. Nie możemy więc doprowadzić do degradowania, do osłabiania tego silnika i serca krwiobiegu gospodarki, w naszym dobrze pojętym interesie.
Dokonaliśmy tutaj olbrzymiego postępu w ostatnich 25 latach. Ale pod względem, wielkości funduszy własnych, kapitału w relacji do PKB, pod względem oszczędności do PKB, pod względem wartości kredytów dla przedsiębiorstw do PKB, pod względem wartości kredytów mieszkaniowych do PKB zajmujemy jedne z końcowych miejsc w całej Unii Europejskiej.
W związku z czym, powtórzę to jeszcze raz, musi nastąpić dość pilnie korekta polityki regulacyjnej w obszarze rozwiązań fiskalnych i parafiskalnych. Która by służyła finansowaniu rozwoju gospodarczego, i jednocześnie wzmacnianiu stabilności sektora bankowego. Po to, by depozyty były nadal były bezpieczne w polskich bankach.
Liczę też na to, że banki byłyby w jakiś sposób zachęcone, np. poprzez rozwój rynku listów zastawnych ‒ do współtworzenia, do rozwoju rynku kapitałowego w Polsce.
Po prostu trzeba o tym mocno dyskutować, i to powinien być element strategii rozwojowej na kolejne lata w Polsce. Chodzi o stabilną prorozwojową rolę naszych banków w społecznej, polskiej gospodarce rynkowej.