Rynek finansowy: Niedostatecznie wykorzystany motor wzrostu gospodarczego
Adam Glapiński
prof. dr hab. nauk ekonomicznych,
prezes Narodowego Banku Polskiego
Fot. NBP
Polska jest gospodarką konwergującą. W okresie potransformacyjnym, a więc od lat 90. XX w., systematycznie notowaliśmy wyższe tempo wzrostu gospodarczego niż kraje Europy Zachodniej. Dzięki temu dystans między Polską a średnią unijną pod względem, np., produktywności pracy (PKB na pracownika) zmniejszył się znacząco. Według danych Eurostatu, w 2000 r. pracownik w Polsce wytwarzał przeciętnie – z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej – ok. 55% tego, co obywatel Unii Europejskiej (UE-28); w 2017 r. było to już ponad 75%.
Znany z podręczników ekonomii mechanizm realnej konwergencji działa dzięki temu, że w gospodarkach o niższym poziomie rozwoju krańcowy produkt kapitału jest na ogół wyższy, dzięki czemu akumulacja kapitału jest tam szybsza niż w gospodarkach wyżej rozwiniętych. W konsekwencji, przy braku oddziaływania innych czynników, dystans między obiema gospodarkami będzie się zmniejszać. Teoretycznie mechanizm ten mógłby działać nawet w gospodarce zamkniętej i przy stałej stopie inwestycji. Tym bardziej nie powinno więc dziwić, że działa on w Polsce, która przecież dodatkowo ma pełen dostęp do wspólnego europejskiego rynku, od lat systematycznie przyciąga bezpośrednie inwestycje zagraniczne, które wraz z kapitałem transferują do Polski nowoczesne technologie i know-how, a także jest świadkiem boomu edukacyjnego, prowadzącego do stopniowej poprawy kompetencji pracowników. Co więcej, między tymi czynnikami występują pozytywne sprzężenia zwrotne, uwidaczniające się m.in. w komplementarności (importowanej) technologii oraz kompetencji pracowników. Tym niemniej konwergencja realna byłaby w Polsce z pewnością szybsza, gdyby stopa inwestycji była wyższa. Ogromne korzyści z inwestowania ilustrują doświadczenia azjatyckich tygrysów w XX w., a obecnie ścieżką tą podążają Chiny, gdzie szybkiemu wzrostowi gospodarczemu towarzyszy stopa inwestycji przekraczająca 40%.
Struktura inwestycji w Polsce
Ze stopą inwestycji oscylującą pomiędzy 18 a 24%, Polska systematycznie mieści się pomiędzy pierwszym (25%) a trzecim kwartylem (75%) krajów świata pod względem stopy inwestycji. Jesteśmy więc pod tym względem przeciętni i to się samo raczej nie zmieni: dane wskazują, że w ujęciu globalnym stopa inwestycji nie zależy od poziomu rozwoju gospodarczego kraju.
Chcąc zrozumieć, dlaczego proces konwergencji nie jest w Polsce przyspieszany przez inwestycje w takim stopniu, jak ma to miejsce w innych krajach regionu, warto spojrzeć na ich strukturę. Szczególnie niską na tle międzynarodowym stopę inwestycji notuje się w Polsce w sektorach usługowych, takich jak m.in. informacja i komunikacja, działalność profesjonalna, naukowa, techniczna i administracyjna, administracja publiczna, obrona narodowa, edukacja czy służba zdrowia. Różnice między Polską a UE i EŚW w ramach tych sektorów są znaczne i trwałe w czasie. Na dodatek, za część różnicy między stopą inwestycji w Polsce oraz krajach regionu odpowiada też relatywnie niesprzyjająca inwestycjom struktura sektorowa polskiej gospodarki, w szczególności mniejsza koncentracja na kapitałochłonnej działalności eksportowej. Gdyby udział poszczególnych sektorów w tworzeniu wartości dodanej był w Polsce taki jak przeciętnie w krajach UE, to stopa inwestycji byłaby tu systematycznie o ok. 1,5 pkt. proc. wyższa. Odpowiedzialna jest za to przede wszystkim różnica w wielkości sektora obsługi rynku nieruchomości, który (w całej Europie) charakteryzuje się wyjątkowo wysoką stopą inwestycji. W Polsce sektor ten jest jednak relatywnie niewielki.
Widzimy zatem, że relatywnie niska stopa inwestycji ogółem w Polsce jest po części skutkiem faktu, że szczególnie niskie na tle UE są inwestycje w mieszkania i inne budowle. Niestety, to nie wszystko. Bardzo niskie są bowiem w Polsce także inwestycje w produkty własności intelektualnej, szczególnie istotne w perspektywie budowy innowacyjności gospodarki.
Inwestycje a innowacyjność gospodarki
W krajach wysoko rozwiniętych, takich jak USA, Francja czy Niemcy, w ostatnich dziesięcioleciach systematycznie wzrasta udział inwestycji w produkty własności intelektualnej w inwestycjach ogółem. Na te produkty składają się: wydatki na badania i rozwój (B+R), oprogramowanie komputerowe i bazy danych, a także wartość eksploracji złóż minerałów oraz dzieł sztuki. Zwłaszcza wydatki na B+R oraz technologie informacyjne wykazują wyraźnie wyższe dynamiki wzrostu niż inwestycje ogółem. To właśnie te komponenty najsilniej oddziałują na innowacyjność gospodarki. W Polsce udział inwestycji w produkty własności intelektualnej w inwestycjach ogółem jest na tle europejskim bardzo niski i rośnie bardzo powoli. Przykładowo, w USA udział inwestycji w produkty własności intelektualnej w inwestycjach ogółem osiągnął w 2014 r. 26%, we Francji – 24%, w Niemczech – 17%, we Włoszech – 16%, a w Polsce – tylko 7%. Szczególnie niskie pozostają w naszym kraju wydatki na B+R, jak również na oprogramowanie i bazy danych. Obserwacja ta jest spójna z relatywnie niskim poziomem innowacyjności gospodarki Polski, na co wskazuje m.in. popularny ranking European Innovation Scoreboard.
Wzrost inwestycji w produkty własności intelektualnej jest szczególnie istotny, wraz ze zmniejszaniem się dystansu między Polską a krajami rozwiniętymi; tempo konwergencji zmniejsza się, podobnie jak korzyści z napływu zagranicznych inwestycji i technologii. Korzyści z boomu edukacyjnego również mają swoje naturalne granice. Tym ważniejsze staje się dziś inwestowanie w B+R, pozwalające podnieść zarówno poziom kapitału, jak i produktywność czynników produkcji. Przedsiębiorstwa w Polsce mają wysoką świadomość potrzeby wprowadzania innowacji i nowoczesnych technologii do swojej firmy. Według badań przedsiębiorstw prowadzonych w NBP, w 2017 r. 57% badanych firm widziało taką potrzebę. Wszakże nawet przedsiębiorstwa oceniające się jako nowoczesne i innowacyjne dzieli jeszcze widoczny dystans do europejskiej konkurencji.
Reasumując, widzimy, że inwestycje mogą być motorem wzrostu gospodarczego. W Polsce jest on jednak wciąż niedostatecznie wykorzystany. Zyskalibyśmy, gdyby udało się w Polsce podnieść stopę inwestycji ogółem oraz poprawić ich strukturę. W szczególności warto podnosić skłonność do inwestowania w branżach usługowych. W części wymaga to zaangażowania państwa, niedoinwestowane są w Polsce służba zdrowia czy szkolnictwo. Niemniej najważniejszą rolę mają do odegrania przedsiębiorcy. Warto więcej inwestować w nowoczesną branżę usług informacyjnych i komunikacyjnych, w badania i rozwój oraz produkty własności intelektualnej. Inwestycje te wspierać będą wzrostowi innowacyjności gospodarki, która jest kluczem, by Polska mogła zmienić się z gospodarki konwergującej w gospodarkę rozwiniętą.
Polscy przedsiębiorcy zdają sobie sprawę, że konkurować cenami mogą jedynie do pewnego momentu, a na kolejnym etapie rozwoju ich firm kluczowe znaczenie ma już głównie jakość i innowacyjność produktów. Stąd można oczekiwać, że w coraz większym stopniu będą tego typu inwestycje podejmować. Jak uczą doświadczenia międzynarodowe, państwo może i powinno pomagać, m.in. poprzez odpowiednie ukształtowanie systemu podatkowego, ale nie zastąpi w tym sektora prywatnego.