Równe prawa dla płatności gotówkowych i bezgotówkowych mimo COVID-19
Robert Lidke: Trwa dyskusja o tym czy w czasie pandemii koronawirusa płacenie gotówką jest bezpieczne, czy też nie. Firmy, które żyją z obrotu gotówką protestują przeciwko twierdzeniom, że gotówka przenosi wirusy w większym stopniu niż płatności bezgotówkowe. Z drugiej strony Fundacja Polska Bezgotówkowa zalecała jednak, aby korzystać kiedy to możliwe z płatności bezgotówkowych. Jak Pan sądzi, czy w wyniku pandemii los gotówki jest przesądzony i przejdzie ona do historii?
Mieczysław Groszek: Wbrew naszej nazwie, z której mogłoby wynikać, że naszą misją jest doprowadzenie w Polsce do płatności wyłącznie bezgotówkowych, jest to nieprawdą.
Naszą misją jest bowiem rozszerzanie zakresu płatności bezgotówkowych w ten sposób, aby w każdym miejscu stworzyć konsumentowi pełną swobodę wyboru czy płaci gotówkowo, czy też bezgotówkowo. Jeszcze niedawno mieliśmy sytuację, w której w wielu miejscach informowano nas, że tu się kartą nie płaci albo, że płatności bezgotówkowe są możliwe tylko od pewnej wysokości transakcji.
To był czas dyskryminowania tych konsumentów, którzy chcieli płacić bezgotówkowo. W pańskim pytaniu jest sugestia, że wahadło może przesunąć się w drugą stronę, co oznaczałoby dyskryminację tych, którzy chcą płacić gotówką. Czyli pojawiłyby się miejsca, w których nie byłaby przyjmowana gotówka.
Jeszcze raz powtórzę, naszą misją jest stworzenie infrastruktury, która pozwoli na płacenie gotówkowe czy bezgotówkowe na równych prawach.
W końcu jednak zadecyduje klient. Jest pytanie czy po pandemii koronawirusa pozostanie u klientów stałe przywiązanie do płatności bezgotówkowych.
Ja oczywiście chciałbym, żeby tak się stało, bo płatności bezgotówkowe są wygodniejsze, bezpieczniejsze i korzystniejsze dla obrotu gospodarczego.
Myślę, że po pandemii pozostanie zwiększony udział płatności bezgotówkowych. Dzisiaj część osób używa płatności bezgotówkowych dlatego, aby uniknąć kontaktu z wirusem.
Jedni twierdzą, że na karcie i na terminalu jest mniej wirusów niż na dziesiątkach banknotów i monet, których do przeciętnej transakcji używamy, inni uważają odwrotnie.
Ale sądzę, że kiedy już niebezpieczeństwo zarażenia wirusem minie, to znacząca liczba osób pozostanie przy obrocie bezgotówkowym, uznając go za bardziej wygodny.
Zobacz więcej najnowszych wiadomości o wpływie koronawirusa na gospodarkę >>>
Ale mamy sytuację w tej chwili, o czym informuje Narodowy Bank Polski, że w marcu do gospodarki trafiła rekordowa ilość gotówki.
Rzeczywiście NBP poinformował, że przyrost gotówki przez jeden miesiąc był tak duży, jak przyrost kwartalny. Była to kwota 30 mld złotych.
Jednak w ostatnich tygodniach w wielu branżach płatności bezgotówkowe stanowiły 70 procent transakcji, kiedy jeszcze kilkanaście tygodni temu ich udział nie przekraczał 50 procent.
Przyrost gotówki na rynku, który sygnalizuje NBP ma inne przyczyny. Ta gotówka nie została pobrana z banków po to, aby wydać ją na zakupy. To jest gotówka, która została pobrana w obawie przed niebezpiecznymi czasami. W dużym stopniu jest to efekt plotek, fake newsów, niepoważnych informacji.
Bądź na bieżąco – zapisz się na nasz newsletter >>>
Można więc powiedzieć, że wypłacanie pieniędzy z bankomatów i chowanie ich pod poduszką to jest pewna forma tezauryzacji?
Jeden z zaprzyjaźnionych ze mną bankowców mówi, że jest to funkcja magazynowania gotówki. To nie jest wtedy pieniądz transakcyjny, co oznacza posiadanie w celu nie wydawania go.
Teraz wielu bankowców zastanawia się jak ta gotówka wróci tam, gdzie jest jej bezpieczne miejsce, czyli do banków. Czy ta gotówka będzie powoli wydawana na zakupy, czy też wróci poprzez wpłatomaty.
Jednak banknoty 200 i 500 złotowe wydają się być zaprojektowane po to, aby je trzymać pod poduszką, bo bankomaty ich nie obsługują.
I odwołując się do mojego przykładu, te pieniądze będą trudne do wprowadzenia do obrotu transakcyjnego dlatego, że mimo iż są prawnym środkiem płatniczym, to w wielu małych sklepach, szczególnie w pierwszej połowie dnia, sprzedawcy będą zapewne odmawiali przyjęcia zapłaty w tak wysokich nominałach, bo nie będą mieli w kasie odpowiedniej ilości gotówki, aby móc wydać resztę.