Rośnie liczba niewypłacalności polskich firm. To efekt przegrzania gospodarki?
Niewypłacalności obejmują niezdolność do regulowania zobowiązań wobec dostawców, skutkującą upadłością bądź którąś z form postępowania restrukturyzacyjnego, podano.
„Liczba niewypłacalności w IV wzrosła r/r najbardziej w województwach pomorskim (najliczniejsze – firmy produkcyjne) oraz wielkopolskim (tutaj głównie – firmy budowlane).Jednak największym odwróceniem dotychczasowego trendu był wzrost niewypłacalności w woj. podkarpackim, podobnie jak w woj. pomorskim efekt przede wszystkim problemów sektora produkcyjnego (trzy z czterech niewypłacalności). Z kolei największe niewypłacalności w kwietniu w budownictwie to firmy z województwa podlaskiego” – czytamy w komunikacie.
Wśród spostrzeżeń dotyczących niewypłacalności polskich firm eksperci wymienili:
– Budownictwo jak na razie nie stało się kołem zamachowym gospodarki – mimo rozwoju sezonu budowlanego liczba niewypłacalności w branży wciąż rośnie (w kwietniu było ich 18, czyli dwukrotnie więcej niż przed rokiem). Nie są to już jedynie firmy małe – dwie z trzech największych niewypłacalności dotyczyło właśnie firm budowlanych. W większości przypadków są to firmy o obrotach od kilkunastu do ok. 30 mln zł, często firmy prac wyspecjalizowanych – czyli podwykonawcy dużych firm ogólnobudowlanych.
– Sektor o największej liczbie niewypłacalności, bo aż 22 w kwietniu to firmy produkujące na potrzeby budownictwa, ale także wyroby konsumenckie (nie tylko żywność) i inwestycyjne.
– Najwyższy wzrost liczby niewypłacalności dotyczył spółek akcyjnych – aż o 48% r/r (37 firm).
– Usługi – największą grupa w tym gronie były niewypłacalne firmy z sektora obsługi nieruchomości i inwestycji.
– Handel hurtowy – 7 z 11 niewypłacalnych hurtowni dostarczało wyroby na potrzeby budownictwa bądź do obsługi procesów inwestycyjnych (zbiorniki, maszyny, urządzenia etc.).
Widać już pierwsze symptomy przegrzania
– Gospodarka jest w tej chwili w dość dziwnym momencie: rośnie PKB, rośnie eksport, wiele firm ma dosyć duże zasoby gotówki, a z drugiej strony mamy duży wzrost niewypłacalności oraz pogorszenie r/r tempa spłaty zobowiązań w całej gospodarce (firmy płacą sobie gorzej, niż rok temu). Z czego to wynika? Jedną z głównych przyczyn jest to, iż dystrybucja korzyści z rozwoju gospodarczego nie jest równa. Te np. tak znacznie rosnące inwestycje są przede wszystkim inwestycjami w wielkie projekty infrastrukturalne, z czego korzysta dosyć wąskie grono dużych wykonawców. Stąd mimo, iż gospodarka rośnie, to ryzyko w gospodarce, m.in. ze względu na znaczne rozwarstwienie również rośnie – powiedział członek zarządu Euler Hermes odpowiadający za ocenę ryzyka Tomasz Starus.
Według Euler Hermes, widać już pierwsze symptomy przegrzania – w budownictwie brakuje wszystkiego: nie tylko pracowników czy materiałów, ale także czasu na realizację kontraktów, jak i wystarczających marż z ich realizacji. Są już więc pierwsze przypadki firm opuszczających inwestycje, dla których zapłacenie kary za niewykonanie kontraktu wiążą się z mniejszymi stratami niż kontynuowanie ich realizacji.
– Wiele firm – nie tylko mniejszych podwykonawców, ale także firm usługowych obsługujących proces inwestycyjny, handlowych czy w końcu produkcyjnych odczuje skutki niskiej lub wręcz ujemnej rentowności budownictwa – dodał Starus.
Upadają firmy MSP
Większość upadłości dotyczyło firm z sektora MSP, który nie jest w stanie czerpać korzyści ze wzrostu gospodarczego. Przeciwnie, rosnąca konsumpcja i eksport wymagając jednocześnie dużej konkurencyjności cenowej i kredytowej obnaża ich słabość w tym względzie.
„Sprzedają coraz więcej ci, którzy mogą zejść z cenami na poziom dla nich nieosiągalny oraz kredytować sprzedaż przez okres i na skalę, na którą polski sektor MSP nie może sobie pozwolić. Tym niemniej obroty aktualnie niewypłacalnych firm są z reguły o rząd wielkości większe, niż w minionych miesiącach (podobnie jak we wspomnianym budownictwie) – średni obrót firm z tego grona oscylował już w granicach kilkunastu, a nie kilku milionów złotych. Co więcej, w kwietniu najwyższy wzrost liczby niewypłacalności dotyczył spółek akcyjnych – aż o 48% r/r (37 firm)” – czytamy dalej.
– To pewien paradoks, że koncentracja następuje nie w chwili kryzysu, ale boomu gospodarczego (przynajmniej pod względem wskaźników makroekonomicznych). Podobnie jak wzrost liczby upadłości firm budowlanych w okresie największego wzrostu nakładów na inwestycje budowlane. Paradoksy, które w Polsce stają się faktem, tak jak chociażby 15% wzrost niewypłacalności (od początku roku) przy 5% wzroście PKB w I kw. – podsumował Starus.
Źródło: ISBnews