Roman Przasnyski: Recesji raczej nie będzie, spowolnienie już jest

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

przasnyski.roman.100xW ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat globalna gospodarka dość łatwo wychodziła z kolejnych cyklicznych recesji. I tym razem drugie dno prawdopodobnie nam nie grozi, ale na szybką i trwałą poprawę się nie zanosi.

Recesja, która dopadła globalną gospodarkę w ostatnich miesiącach 2007 roku i trwała do początku 2009 roku, była zdecydowanie największą i najbardziej długotrwałą zapaścią od kilkudziesięciu lat. W amerykańskiej gospodarce, znanej ze zdolności szybkiego wydobywania się z kłopotów, spadek PKB utrzymywał się przez siedem kwartałów z rzędu. W najgorszym momencie, w ostatnich trzech miesiącach 2008 roku, tamtejsza gospodarka skurczyła się o 6,8 proc. Wspomagany za pomocą gigantycznych programów stymulacyjnych wzrost powrócił dopiero jesienią 2009 roku. Po wzroście PKB o 5 proc. w ostatnich trzech miesiącach 2009 roku, tempo poprawy sytuacji wyraźnie słabło. Apogeum tego osłabienia przypada na pierwszą połowę 2011 roku.

110830.recesji.nie.bedzie.550x

Spośród wielu przyczyn tego zjawiska można wymienić wygasanie wspomnianych programów stymulacyjnych, a także ich niską efektywność oraz negatywne skutki uboczne. Nie przyczyniły się one w wystarczającym stopniu ani do powstrzymania zapaści na rynku nieruchomości, ani wzrostu zatrudnienia.

Niezamierzonymi negatywnymi konsekwencjami, które stały się poważnym hamulcem dla globalnej gospodarki był dynamiczny wzrost cen surowców i idąca za tym silna presja inflacyjna. Doprowadziła ona w efekcie do rozpoczęcia cyklu zaostrzania polityki pieniężnej najpierw w Chinach i innych krajach rozwijających się, później zaś także w strefie euro. Tym sposobem spowolnienie nabrało globalnego charakteru. Tempo wzrostu chińskiej gospodarki, uznawanej do niedawna za lokomotywę światowego ożywienia, zmniejszyło się z 10,6 proc. w 2010 roku do 9,6 w pierwszej połowie 2011 roku. Prognozy na kolejne sześć miesięcy zakładają dalsze jej spowolnienie do 9 proc. Dają też znać o sobie programy drastycznych oszczędności budżetowych, przyjęte przez większość państw europejskich kilkanaście miesięcy temu oraz podwyżki stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny. W drugim kwartale w porównaniu do pierwszych trzech miesięcy 2011 roku gospodarka Francji ani drgnęła, zaś w Niemczech PKB zwiększył się o zaledwie 0,1 proc. W przypadku niemieckiej lokomotywy roczne tempo wzrostu zmniejszyło się z 5 do 2,8 proc. W Wielkiej Brytanii drugi kwartał przyniósł wzrost o 0,7 proc., o ponad połowę niższy niż pierwsze trzy miesiące roku.

Zaczynają się mnożyć prognozy obniżające tempo wzrostu na ten rok i kolejne lata. Prezes Banku Światowego Robert Zoellick dostrzega przed globalną gospodarką kolejny etap zagrożenia. Christine Lagarde, szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego ostrzega przed niebezpieczeństwem zahamowania wzrostu wskutek zbyt radykalnej walki państw z nadmiernym zadłużeniem i dążeniem do równoważenia budżetów. Morgan Stanley obciął z 4,2 do 3,9 proc. szacowane na ten rok tempo globalnego wzrostu gospodarczego, zaś na rok 2012 obniżył prognozę z 4,5 do 3,8 proc.

W przypadku amerykańskiej gospodarki JP Morgan skorygował z 2,5 do 1 proc. swoje przewidywania na czwarty kwartał, zaś na pierwsze trzy miesiące przyszłego roku zredukował je z 1,5 do 0,5 proc. Analitycy Goldman Sachs spodziewają się, że amerykański PKB zwiększy się w trzecim kwartale o 2,5 proc., podczas gdy wcześniej sądzili, że wzrośnie o 3,25 proc. Wcześniej kilkukrotnie prognozy korygował Fed. Biuro komisji budżetowej amerykańskiego Kongresu zmniejszyło szacunku wzrostu na ten rok z 2,7 proc. do 2,4 proc., a na przyszły rok z 3,1 do 2,6 proc.

Na razie kasandrycznych prognoz nie jest zbyt wiele. Autorem jednej z nich jest amerykański ekonomista Gary Shilling, który przewidział wystąpienie krachu na rynku nieruchomości w 2007 roku. Spodziewa się on wystąpienia recesji w Stanach Zjednoczonych w przyszłym roku. Jego zdaniem do powrotu gospodarki do zdrowia potrzebne jest sprawne działanie czterech silników: wydatków konsumentów, wzrostu zatrudnienia, ożywienia na rynku nieruchomości i spadku zapasów. W tej chwili żaden z nich nie funkcjonuje jak należy. Z badania agencji Associated Press wynika, że odsetek pesymistów wśród ekonomistów, spodziewających się recesji zwiększył się z 15 proc. w czerwcu do 26 proc. w lipcu. Coraz większa grupa ekspertów ocenia, że najbardziej niepokojące sygnały spowolnienia gospodarczego wysyłają światowe giełdy, na których indeksy zniżkują po ponad 20 proc. Prawdopodobieństwo ponownego wejścia w fazę recesji wydaje się jednak wciąż niebyt duże.

Roman Przasnyski, Open Finance