Raport specjalny | Trendy bankowości 2025 | Co pokażą europejskie stress-testy 2025?

Jakie jest teraz największe ryzyko dla europejskich banków?
– Ryzyko geopolityczne, nie ma wątpliwości.
EBA ogłosiła w styczniu testy warunków skrajnych w europejskim sektorze bankowym ze scenariuszem skrajnym, w którym m.in. zaostrzenie napięć geopolitycznych prowadzi do spadku PKB o 6,3% w ciągu trzech lat. Żyjemy pod wulkanem?
– Na stress-testy trzeba patrzeć jako na element oprzyrządowania władz nadzorczych w Unii Europejskiej, w tym organów krajowych, do oceny odporności indywidualnych banków i tym samym systemu bankowego na ryzyka, a szczególnie na krańcowe ryzyka, które przybierają postać ostrych szoków. Dzięki tym ćwiczeniom łatwiej wykryć w bankach słabo rozpoznane obszary ryzyka. Na podstawie tego ćwiczenia należy podjąć właściwe kroki nadzorcze. Jest to również ćwiczenie ważne dla samych banków, żeby i one lepiej zrozumiały ryzyko. Poznajemy ryzyka indywidualnie dla każdego banku, w tym roku ćwiczenie obejmuje bezpośrednio 64 instytucje, ujawniamy wyniki każdego banku, co zwiększa przejrzystość rynkową i poprawia komunikację między organami nadzoru (mikro oraz makro ostrożnościowego) i organami resolution. Wyniki stress-testów pokazują, jaki skutek przynosi szok dla uszczuplenia kapitałów – wskaźnika CET 1 i służą zaleceniom nadzorczym w obszarze wymogów kapitałowych w ramach Filaru II.
Co wynikało z kilku poprzednich edycji?
– Konsekwentnie z poprzednich ćwiczeń testowych wynikało, że nawet w obliczu scenariusza najbardziej surowego wskaźniki kapitału CET 1 do aktywów ważonych ryzykiem pozostawały na komfortowym poziomie powyżej 10%, podczas gdy scenariusze w kolejnych edycjach stawały się z reguły coraz bardziej wymagające, a przynajmniej stopień ich surowości pozostawał bez zmian.
Czemu banki to zawdzięczały?
– W dobrych czasach bankom w Europie udało się rozwiązać problem kredytów niepracujących (NPL). Stopy procentowe były bardzo niskie, dużo było pieniądza na rynku i inwestorzy poszukiwali dochodowości – to pomogło w istotnej mierze sprzedać te portfele. Banki poprawiały jakość bilansu, a z drugiej strony konsekwentnie podnosiły poziomy kapitałów. I tak np. w 2014 r. średni poziom kapitału CET 1 wynosił 12,5%, a obecnie jest to ok. 16%.
Wciąż mamy ryzyka związane z bankami za dużymi, żeby upaść, których ratowanie w czasach wielkiego globalnego kryzysu finansowego pochłonęło ogromne środki publiczne i doprowadziło całe państwa do bankructwa?
– To jest problem szerszy, wykraczający poza kwestię stress-testów, ale testy oczywiście dają nam pewien pogląd, która grupa banków jest bardziej zagrożona. Najważniejsze są tu działania w obszarze dyrektywy BRR, polegające na tym, że pozwalamy bankom upaść, rozumiemy, że zakłócenia w ich działaniu mogą nastąpić, ale one nie mogą przejść w stan zakłóceń systemowych. Co więcej, kosztów działań naprawczych czy uporządkowanej likwidacji takiego chorego podmiotu nie może ponieść podatnik, jak to się wydarzyło w trakcie wielkiego kryzysu finansowego, ale muszą być rozłożone przede wszystkim na akcjonariuszy oraz posiadaczy długu podporządkowanego i niezabezpieczonego. Swoistą przysięgą Hipokratesa bankowców i nadzorców pozostaje ochrona depozytów.
Czy EBA zamierza testować również banki pod kątem tego, czy można je zlikwidować w uporządkowany sposób, bez zaburzeń?
– Jednym z narzędzi powodujących, że banki są resolvable, czyli nadające się do uporządkowanej likwidacji, jest wymóg MREL, który jest przez nas również sprawdzany. Ostatni przegląd pokazał, że wszystkie z 39 banków, które są przeznaczone do uporządkowanej likwidacji w UE, wypełniają wymogi MREL, począwszy od 1 stycznia 2024 r., z wyjątkiem 21 banków będących w okresie przejściowym. EBA pracuje nad testami i widzi w przyszłości testowanie możliwości operacjonalizacji czy planowania uporządkowanej likwidacji jako kluczowe narzędzie, aby polepszyć zdolność banków do ewentualnego poddania się resolution oraz poprawić gotowość do zarządzania kryzysowego w takim przypadku. Dlatego wysokim priorytetem agencji jest praca nad stworzeniem wytycznych skierowanych do władz nadzorczych jak i instytucji, które sprzyjałyby popularyzacji najlepszych praktyk w tym zakresie.
Cały czas toczą się prace nad poprawą zdolności zarządzania kryzysowego w Unii Europejskiej, nad pakietem CMDI, mamy nadzieję na jego szybkie przyjęcie oraz na dokończenie unii bankowej, która utknęła w politycznym klinczu w zakresie wspólnego systemu gwarantowania depozytów. Trzeba pamiętać, że problem banków „too-big-to-fail” należy rozpatrywać również w odniesieniu do USA, gdzie banki są wyraźnie większe niż w UE. W ostatnich latach, a szczególnie intensywnie w miesiącach, podnosi się kwestie konkurencyjności europejskiej gospodarki względem amerykańskiej i chińskiej. Jeśli chodzi o bankowość amerykańską: tamtejsi konkurenci są więksi, są dzięki temu w stanie wspomóc inwestycje firm w zmiany technologiczne i inne ulepszenia, np. w sztuczną inteligencję, oraz są w stanie w większym stopniu finansować inwestycje, które są poza zasięgiem banków europejskich.
Jeszcze do niedawna jurysdykcje w miarę zgodnie wprowadzały regulacje proponowane przez Bazylejski Komitet Nadzoru Bankowego. Teraz mamy sytuację, w której niektóre kraje sugerują, że nie będą ich wprowadzać bądź nawet rozluźnią. Jak do tej sytuacji powinni podejść europejscy regulatorzy?
– To jest także obszar ryzyk geopolitycznych – zapowiedź Amerykanów i sygnały z Wielkiej Brytanii o opóźnieniu bądź niedoprowadzeniu do finalizacji pakietu bazylejskiego. Ogłoszenie opóźnienia wprowadzenia pakietu dotyczącego ryzyka rynkowego (FRTB) dobitnie pokazuje, że Unia Europejska aktywnie reaguje na tego typu zapowiedzi. Mimo wszystko należy unikać podejmowania nerwowych ruchów, bo zapowiedzi amerykańskie są bardzo kompulsywne, niespodziewane, nagłe i trzeba też pamiętać, że tego typu wyścig na rozluźnienie zasad może się skończyć katastrofalnie dla światowego systemu finansowego, czego dowody możemy znaleźć w nieodległej historii. Takie jednostronne poluzowanie może przynieść dwojakie skutki. Może być to gra na krótkookresowe zwiększenie konkurencyjności w tej jurysdykcji, która gwałtownie obniża wymogi, ale później może w niej przyjść kryzys i zwiększyć ryzyko zarażenia, na które jurysdykcja mająca bardziej restrykcyjne zasady, jak europejska, powinna być odporna.
Najlepszym przykładem zachowania zimnej krwi po stronie Europy może być sytuacja z pierwszej kadencji prezydenta Donalda Trumpa, kiedy to faktycznie zwolniono amerykańskie banki regionalne z wymogów bazylejskich zarządzania ryzykiem stopy procentowej. EBA należy się wielkie uznanie za to, że postąpiła bardzo przytomnie, dokonując zupełnie odwrotnego kroku i wprowadziła bardzo rozbudowany pakiet zarządzania ryzykiem stopy procentowej w księdze bankowej (IRRBB) oraz ryzykiem spreadów kredytowych w ciągu kolejnych trzech lat, sfinalizowany po 2021 r. Pakiet ten istotnie zacieśnił wymogi testowania odporności na zmiany stóp procentowych. Okazało się, że ryzyko stopy procentowej stało się przyczyną upadku banków amerykańskich w marcu 2023 r., a szok, który przez to został wyzwolony na całym świecie, uderzył np. w banki szwajcarskie, ale system bankowy w Europie okazał się odporny na tę falę uderzeniową. Tamta reakcja po naszej stronie była bardzo spokojna i odwrotna względem polityki amerykańskiej, dlatego teraz w szczególności wobec tak nieprzewidywalnego partnera, jakim stały się USA, należy zachować zimną krew.
Czyli raczej doregulować niż rozluźniać?
– To jest kwestia zarządzania ryzykiem w ramach już istniejących ram regulacyjnych. Z jednej strony mamy kwestię ewentualnej odpowiedzi regulacyjnej czy dostosowań regulacyjnych do tego, co robią wielkie jurysdykcje światowe, czyli USA, Wielka Brytania, ale także kraje dalekowschodnie, regionu Azji i Pacyfiku, które również są ważnymi graczami. Na marginesie – Japonia np. konsekwentnie wprowadza pakiet bazylejski, tak jak Europa. Z drugiej strony potrzebne jest potraktowanie tego zjawiska jako odsłony ryzyka geopolitycznego. Gdy kurz opadnie, trzeba się zastanowić, w jakim zakresie Amerykanie opóźnią czy rozluźnią regulacje, jakie to może mieć wtórne skutki, jeżeli tam wskutek rozluźnienia regulacji dojdzie do kryzysu. Jest jeszcze jeden aspekt tego ryzyka, próby wpływania przez nowy gabinet, przez prezydenta, jego otoczenie (szczególnie hasła głoszone przez Elona Muska) na skład personalny i działania organów monetarnych makro- ostrożnościowych USA. To również może mieć konsekwencje, bo pamiętamy, że nierównowaga makroekonomiczna w latach 2007-2008 wyzwoliła taki efekt zarażania, który omal nie przewrócił gospodarek i systemów finansowych w UE. Należy to traktować jako bieżącą obserwację ryzyka w skali globalnej, co jest nowością na mapie ryzyk, z którymi mamy do czynienia.
Jak krajobraz ryzyk jeszcze się zmienił od poprzednich stress-testów?
– Scenariusze stress-testowe są dopasowane do obecnej sytuacji, są przygotowywane przez kolegów z Europejskiej Rady Ryzyka Systemowego we współpracy z nami. Od poprzednich stress-testów krajobraz ryzyk ewoluował. Dwa lata temu scenariusze słusznie przewidywały, że inwazja Rosji na Ukrainę będzie trwać dłużej niż mogło się to wydawać. Najgorsze scenariusze na szczęście się nie zmaterializowały, ale dzisiaj już wiemy, że ryzyko geopolityczne i związana z nim niepewność co do parametrów ekonomicznych i rynkowych, np. zmienności stóp procentowych, zostaną z nami na dłużej.
Nauka, jaka płynie z ostatnich dwóch lat, jest taka, że ryzyko geopolityczne to nowe zjawisko i będzie długoterminowe. W 2023 r. masowo podniesiono w Europie stopy procentowe, aby odpowiedzieć na wysoką inflację. To miało początkowo pozytywny wpływ na banki UE i Europejskiej Strefy Gospodarczej, dzięki temu zakończyła się dekada obniżonej zyskowności banków, ale to już się kończy. Obserwowaliśmy już obniżki stóp procentowych, co wywołuje presję na marże odsetkowe w Europie. Natomiast nadal udaje się bankom europejskim utrzymywać rekordową dla nich stopę zwrotu z kapitału własnego, która jest o wiele wyższa niż w poprzedniej dekadzie, również dzięki właściwemu zarządzaniu przychodami odsetkowymi, np. dzięki właściwie zastosowanym strategiom hedgingowym.
Udało się również poprawić przychody z tytułu opłat i prowizji. Natomiast pozostaje cały czas obszarem niepewności kwestia wzrostu akcji kredytowej. Wzrost stóp procentowych z kolei wykazał ekspozycję na ryzyko stopy procentowej, które miało fatalne następstwa w USA. Kolejnym wyzwaniem dla sektora jest to, że widzimy w ciągu ostatnich lat wzrost kosztów po stronie banków spowodowany inflacją. Choć inflacja zelżała, w 2024 r. utrzymywała się presja na koszty albowiem banki potrzebują inwestować w technologie i ciągle zatrudniać wysokiej klasy (drogich) specjalistów.
Jakie jest ryzyko zmiany warunków finansowania dla banków?
– Banki ostatnio miały dobre okno czasowe do refinansowania i pozyskiwania funduszy na rynku papierów dłużnych, papierów MREL jak i pozyskiwania depozytów, choć z przerwami, jaką np. spowodował upadek banku Credit Suisse i odpis jego papierów AT1. Pomijając tego typu wydarzenia, banki wykorzystały dobry okres i masowo pozyskiwały fundusze. Dobrze przetrwały wycofanie operacji TLTRO w strefie euro. Natomiast kwestią ryzyka obserwowaną szczególnie w ostatnich miesiącach jest bardzo wysoka wolatylność rynków, która może spowodować, że korzystne warunki dla finansowania mogą zaniknąć.
A jakość aktywów? Była trwała poprawa. Teraz się odwraca?
– Jakość aktywów w strefie euro jest bardzo dobra, aczkolwiek nieznacznie się pogorszyła w III i IV kw. zeszłego roku. W 2023 r. wskaźnik NPL wynosił 1,8%, w 2024 r. wzrósł trochę do 1,9%. Jest duża niepewność co do jakości aktywów w pewnych obszarach kredytowania, takich jak np. nieruchomości komercyjne, są też wyraźne sygnały pogorszenia się jakości aktywów w odniesieniu do małych i średnich przedsiębiorstw, np. wskaźnik NPL w okresie 2023-2024 wzrósł z 4,3 do 4,6% i zapewne to nie jest koniec pogorszenia się tych aktywów. Mamy cały czas ryzyko rozszerzenia się wojny, mamy też zwiększone incydenty związane z cyberbezpieczeństwem, które wyraźnie wzrosły w 2023 r.
Banki są na cyberwojnie?
– W ostatniej ankiecie Risk Assessment Questionnaires, którą EBA publikuje, banki wskazały, że zagrożenie cyberatakami rośnie. Liczba banków, które doznały w ciągu roku do 10 cyberataków wzrosła z 30% w 2022 r. do 50% w 2024 r. Liczba banków, które stały się ofiarą więcej niż 10 cyberataków utrzymuje się stabilnie poniżej 10%, od 2023 r. wzrósł udział banków, które zaraportowały przynajmniej jeden udany cyberatak, który został zakwalifikowany jako istotny incydent związany z cyberbezpieczeństwem. Tego typu atak wskazało 24% banków w porównaniu z 19 % w poprzednim roku. I wreszcie ryzyka klimatyczne. Już w 2023 r. wskazano istotne ryzyka tranzycji, ale nie doszacowano ryzyk fizycznych. Tymczasem przykład powodzi w Polsce czy w Hiszpanii (region Walencji) pokazał wysokie znaczenie materializacji ryzyka klimatycznego, w wyniku którego banki ponoszą ogromne straty.
Jakie specyficzne ryzyka widać dla polskich banków?
– Na ryzyka polskiego sektora bankowego, który znam świetnie, mogę teraz spojrzeć z trochę innej, szerszej perspektywy. Najszerzej rzecz ujmując, ryzyka polskiego sektora bankowego są bardzo podobne, jeśli nie prawie identyczne jak ryzyka w odniesieniu do sektora europejskiego. Należy do nich presja na marżę odsetkową, co negatywnie odbije się na zyskowności banków, obawy o jakość aktywów, cyber ryzyka, potencjalna konieczność podniesienia kosztów operacyjnych, co wynika z ciągle nieopanowanej inflacji, wzrostu płac, ale także konieczności zwiększenia wydatków na systemy IT. Cały czas podobny wpływ na polski sektor bankowy ma niepewność w zakresie danych makroekonomicznych jak i stóp procentowych.
Polskie banki okazały się podatne na ryzyko klimatyczne. Natomiast ciągle dane w zakresie dochodowości są znacznie lepsze niż dla banków Unii Europejskiej. I tak np. marża odsetkowa netto w polskich warunkach osiągnęła średnio 4,4%, przychód odsetkowy netto kontrybuuje więcej do zysków w przypadku polskich banków niż średnio w Unii. Wydatki administracyjne i koszty płac są na podobnym poziomie, osiągając 18-19%, ale polskie banki mają znacznie wyższy zwrot z kapitału niż 11% średnio w Unii, co i tak jest świetnym wynikiem. To był słodki element porównań.
A gorzki?
– Od wielu lat jest o wiele gorsza jakość aktywów. W zasadzie obserwujemy to od zawsze, to choroba przewlekła. Czy to jest niepokojące? Niektórzy z chorobą przewlekłą potrafią żyć wiele lat. W Polsce np. poziom NPL osiągnął 4% w III kw. ub.r. i był to wzrost o 20 pkt. baz., a to znaczy, że udział NPL jest dwa razy wyższy niż w Unii. Ale żeby trochę poprawić nastrój uczestników Forum Bankowego, LCR w Polsce wynosi 240%, a w Unii jest to 161%. Również wskaźniki kapitałowe są bardzo wysokie i trochę lepsze niż w Unii Europejskiej, wynoszą 17% wobec 16%, co daje polskim bankom poduszkę na amortyzację skutków ewentualnej materializacji ryzyka.
Stanowisko analityków z czołowych ośrodków wobec polskiego sektora jest raczej pozytywne, sektor uznawany jest za atrakcyjny i nawet biorąc pod uwagę to, czego jest tu świadomość, czyli problemów z kredytami frankowymi. Niestety zwraca się uwagę na wyzwania, które są idiosynkratyczne dla naszego sektora, czyli kwestię powództw w obszarze WIBOR, oraz wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w zakresie pożyczek konsumenckich.
Trudno pominąć ryzyko geopolityczne?
– Polska jest w szczególności wyeksponowana na ryzyko geopolityczne ze względu na bezpośrednie sąsiedztwo z Federacją Rosyjską i Białorusią, ponadto na zwiększone cyber ryzyko. Mimo że spadło zagrożenie wzrostem inflacji, to jednak ustępuje ona powoli, cały czas nie wiemy, jaki będzie trend, jest też niepewność co do poziomu stóp procentowych. Natomiast wydaje się, że banki są dobrze przygotowane, aby ochronić swoje dochody odsetkowe netto w przypadku spadku stóp.
Dwa polskie banki będą uczestniczyć w tegorocznych stress-testach, PKO BP i Pekao. W sierpniu po ogłoszeniu wyników będą się cieszyć czy płakać?
– Pozostałe polskie banki wchodzą w skład grup bankowych, które podlegają ćwiczeniu na poziomie skonsolidowanym, a PKO BP i Pekao podlegają bezpośrednio testom. Ich wyniki w poprzednich edycjach były pozytywne i wyraźnie lepsze od wielu innych instytucji, a w niektórych obszarach nawet najlepsze w grupie rówieśniczej. Dla przykładu w 2023 r. w przypadku Pekao spadek kapitału CET 1 w razie negatywnego scenariusza wynosił -27 pkt. baz., wcześniej było to -165 pkt. baz, a zatem to wynik bardzo dobry. PKO BP był bliżej średniej, spadek w 2023 r. wynosił 444 pkt. baz., ale to nie była wartość, która wyróżniałaby się negatywnie na tle innych silnych grup.