Programy rozwojowe nie mogą przejść bankom spółdzielczym koło nosa
W Polsce skończył się okres, w którym konkurujemy niskimi kosztami pracy. Dzisiaj widzimy, a jest to trend wynikający i ze strategii rządowej, i z oczekiwań związanych z rozwojem Europy – koszty pracy będą rosły.
Trzeba podzielić się ryzykiem
Sądzę, że na razie inflacja trochę zaciemnia obraz naszej konkurencyjności, jak gdyby umożliwia „schowanie” ponoszonych kosztów pracy.
Ale wcześniej czy później będziemy musieli sobie poradzić z inflacją, i wtedy okaże się, że nie będziemy w stanie cofnąć kosztów pracy, w efekcie część segmentu mikro – i małych firm może mieć problemy ze swoją konkurencyjnością.
Dlatego aktywność lokalnych banków w rozwoju lokalnej przedsiębiorczości musi być wspierana i asekurowana przez agendy rządowe, przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Musimy się podzielić ryzykiem pomiędzy klientem, bankiem a agendami rządowymi.
Pokonać deficyt wiedzy
Wracając do tematu aktywnego uczestnictwa banków spółdzielczych w programach rozwojowych, dlaczego jest on zróżnicowany i dlaczego niektóre banki w ogóle w tym nie uczestniczą?
Nasi klienci są o jeden krok przed nami, jeżeli chodzi o wiedzę o programach rozwojowych i możliwość ich pozyskania. Wydaje się, że to jest największym wyzwaniem, przed którym stoją banki spółdzielcze.
Deficyt wiedzy jest największym ograniczeniem po stronie banków spółdzielczych, jeżeli chodzi o aktywne uczestnictwo w programach rozwojowych.
Jeżeli się odpowiednio nie przygotujemy, to miliardy złotych, które będą redystrybuowane przez czy to programy krajowe, czy przez lokalne ‒ przejdą obok nas.
Już przecież widzimy, że spada zapotrzebowanie na klasyczne kredyty. Musimy być sprawni w zagospodarowywaniu wszystkich możliwych środków, aby utrzymywać więź z lokalnymi przedsiębiorcami.
Szansa w programach rozwojowych
Przedstawię doświadczenie „z pola walki”. Badamy projekt firmy z branży paliwowej, inwestycji w stację benzynową. Po dwóch miesiącach słyszymy, że „mieliście fajną ofertę, ale ja dostałem pożyczkę z funduszu lokalnego na zero procent”.
I to są wyzwania, przed którymi my, banki lokalne stajemy. Jeżeli się nie „ogarniemy”, jeżeli nie wyprzedzimy w znajomości rynku naszych klientów, jeżeli Zrzeszenia nie pomogą w pokonaniu tych wszystkich ograniczeń stojących przed bankami spółdzielczymi to będziemy mieli problem.
Dlatego potrzebna jest proaktywna strategia ze strony Zrzeszeń, przygotowanie banków, przygotowanie specjalistów ‒ bo bez tego, bez nauki, bez szkoleń, możemy zostać w tyle i te wszystkie programy prorozwojowe przejdą obok nas.