Prognoza po wyborach

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

Rozmowa z Jakubem Borowskim – Głównym Ekonomistą Credit Agricole Bank Polska

 

Jakub Borowski: Wybory prezydenckie wskazują na to, że rośnie prawdopodobieństwo znaczącej zmiany na scenie politycznej jesienią, po wyborach parlamentarnych. To będzie oznaczać radykalną zmianę na polskiej scenie politycznej, radykalną w sensie programów i decyzji, które mogą zostać podjęte oraz też realnego wpływu na instytucje, które są odpowiedzialne za politykę gospodarczą.

Mamy dwa obszary, w których będziemy widzieć ten wpływ. Pierwszy obszar to polityka monetarna – najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest zmiana prezesa NBP, który zostanie wskazany jako kandydat przez prezydenta Dudę. Trudno powiedzieć kto będzie tym kandydatem, ale będzie on uzgodniony z większością parlamentarną, którą dziś w świetle sondaży będzie tworzyć PiS oraz ugrupowanie Pawła Kukiza. To oznacza znaczącą zmianę jeśli chodzi o kierownictwo NBP, bo to członkowie zarządu będą potem mianowani przez prezydenta. Drugi element to polityka pieniężna, gdzie wygaśnie kadencja ośmiu członków Rady i nowych powoła prezydent oraz Sejm i Senat. To oznacza niemałe prawdopodobieństwo zmiany w polityce pieniężnej w tym sensie, że biorąc pod uwagę charakter programu gospodarczego PiS jest dość prawdopodobne, że nowi czonkowie Rady będą charakteryzować się tzw. gołębim nastawieniem w polityce pieniężnej to oznacza, że będą mieli relatywnie niską awersję do inflacji. Jeśli tak będzie to jest to istotne z punktu widzenia stóp procentowych. To syganlizuje wysokie prawdopodobieństwo utrzymywania się stóp procentowych przez dłuższy czas – to jest dodatkowy argument przemawijący za tym, że tak właśnie będzie, dodatkowe wsparcie dla naszej prognozy wskazującej, że pierwsza podwyżka stóp procentowych nastąpi w listopadzie 2016 roku.

Drugi obszar to polityka fiskalna, podatki, wydatki sektora finansów publicznych. Jeśli chodzi o podatki to najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest opodatkowanie sektora bankowego, być może opodatkowanie hipermarketów. To są dwa źródła finansowania zwiększonych wydatków albo ubytków w dochodach, które dają stosunkowo łatwe pieniądze, szybkie do uzyskania. Jednocześnie w sensie bezpośrednim nie oddziałują na dochody gospodarstw domowych – w sposób pośredni tak – zarówno w przypadku banków jak i hipermarketów wzrosną ceny produktów czy opłat różnego rodzaju. Właściciele będą oczekiwali od podmiotów które prowadzą działalność gospodarczą w Polsce takich działań, które będą chronić stopę zwrotu z kapitału.

Jeśli chodzi o wydatki to myślę, że będzie jakaś próba podniesienia kwoty wolnej bo to jest ważny dla Andrzeja Dudy postulat i drugi – chyba najważniejszy – to jest kwestia wieku emerytalnego. Myślę, że zostanie podjęta próba obniżenia wieku emerytalnego natomiast obniżenie go do poziomu wyjściowego – 60 lat dla kobiet, 65 dla mężczyzn  – rodziłoby potężne negatywne skutki dla sektora finansów publicznych rzędu kilku miliardów rocznie – taką kwotę trzebaby uzbierać albo z wyższych dochodów, które wskazałem, albo z cięć wydatków, ale moim zdaniem biorąc pod uwagę przekaz, który docierał do nas w trakcie kampanii – prawdopodobieństwo radykalnych cięć w wydatkach jest niewielkie.

Wydaje się zatem, że biorąc pod uwagę niewielkie pole manewru które mamy w polityce fiskalnej, a ono jest wyznaczone przez regulacje UE i groźby wdrożenia procedury nadmiernego deficytu w stosunku do Polski te działania skończą się raczej wzrostem fiskalizmu, a więc zwiększenia dochodów sektora finansów publicznych w relacji do PKB i wydatków tegoż sektora w relacji do PKB, czyli większą redystrybucją dochodu narodowego, a nie większym deficytem i większym długiem publicznym. Do momentu kiedy te działania zostaną podjęte będzie się utrzymywać niepewność na rynkach finansowych dotycząca tego jak polityka gospodarcza będzie w rzeczywistości wyglądać.

Niepewność będzie oznaczała najprawdopodobniej co najmniej lekką presję na osłabienie kursu złotego, na wzrost rentowności obligacji dlatego, że inwestorzy będą czekać na wynik wyborów i będą się zastanawiać jak może on wpłynąć na politykę gospodarczą. Nie tylko inwestorzy będą czekać. Będą czekać agencje ratingowe, które również w najbliższym czasie nie będą chętne do rewidowania polskiego ratingu czy też podnoszenia jego perspektywy. Będą czekać aż polityka gospodarcza się wykrystalizuje i będzie można podejmować w tej sprawie jakieś decyzje.

Emocje będą rosły dlatego, że wynik wyborów parlamentarnych jest niepewny. Wiemy które ugrupowania polityczne osiągną najlepszy wynik, tzn. czy będą w czołówce. Ale jak ostatecznie będzie wyglądał skład Parlamentu, jak będzie wyglądala koalicja, jaki będzie program gospodarczy – tego nie wiemy. Do tej pory sytuacja w Polsce była dość stabilna. Mamy 8 lat rządów jednej koalicji. Inwestorzy się przyzwyczaili. To tłumaczy niską zmienność kursu złotego, relatywnie niską zmienność polskich obligacji. Żyliśmy w rynkowym letargu dlatego, że stabilność polityczna inwestorów trochę uśpiła. Wydaje się, że w najbliższych miesiącach trzeba się liczyć z przebudzeniem inwestorów, wzrostem awersji do ryzyka, obawami o to jaką drogą Polska pójdzie w najbliższych latach.

Zobacz rozmowę w wersji wideo: "Prognoza po wyborach"

www.aleBank.pl