Pracowity początek roku na rynkach

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

przasnyski.roman.gerda.broker.01.268x400Pierwszy tydzień nowego roku przyniesie sporą dawkę ważnych informacji makroekonomicznym, dostarczając tym samym inwestorom bodźców do działania, choć rynki finansowe mogą rozkręcać się w nieco wolniejszym tempie. Dotyczy to w szczególności warszawskiej giełdy, z uwagi na środowe święto. Uwaga koncentrować się będzie na wskaźnikach PMI, inflacji i przede wszystkim na danych z amerykańskiego rynku pracy.

Spojrzenie na gospodarczą przyszłość

Już w poniedziałek rąbka tajemnicy uchylą wskaźniki PMI, z wyprzedzeniem informujące o przyszłych tendencjach w przemyśle, a w środę dojdą do tego dane dotyczące usług. Nie będą to raczej wielkie tajemnice, ponieważ poznamy ostateczne wyliczenia grudniowych wskaźników, których szacunkowe wartości zostały podane już wcześniej. Na ogół korekty nie przynoszą zaskakujących zmian. Jak zwykle, najwięcej emocji budzić będą dane z Chin, które wciąż budzą obawy dotyczące kontynuacji niekorzystnych tendencji. Tym razem jednak oczekuje się niewielkiego wzrostu wskaźników, zarówno dla przemysłu, jak i dla nabierających coraz większego znaczenia usług. W tym ostatnim przypadku mowa o niewielkim postępie, jako że wskaźnik znajduje się powyżej 50 punktów, zaś PMI dla przemysłu powinien wzrosnąć do 49 punktów, zmniejszając nieco obawy. Lekki optymizm budzą opublikowane 1 stycznia wskaźniki liczone przez chińską organizację zrzeszającą managerów logistyki, z których wynika, że PMI dla przemysłu wzrósł do 49,7 punktu, a w usługach zwyżka sięgała 54,4 punktu. Ewentualna poprawa nie oznacza, że problemy Chin znikną, ale mogą one na chwilę zejść na dalszy plan, poprawiając nieco notowania surowców i nastroje na rynkach wschodzących.

Spodziewane lepsze odczyty PMI dla Niemiec i strefy euro mogą natomiast przyczynić się do wzrostu notowań na giełdach naszego kontynentu, tym bardziej, że potwierdziłyby pozytywne tendencje, jakie widoczne są już od kilkunastu miesięcy oraz zwiększyłyby prawdopodobieństwo realizacji nieco bardziej optymistycznych prognoz ekonomistów. Wskaźniki idą w górę już od dwóch lat, ale brakuje wciąż wyraźnego przełożenia na przyspieszenie tempa wzrostu gospodarki strefy euro. Osiągnięta w trzecim kwartale 1,6 proc. dynamika PKB nie daje podstaw do wielkiego optymizmu.

Nie brakuje go w odniesieniu do polskiej gospodarki, ale jest on widoczny głównie w rządowych założeniach do budżetu, w którym przyjęto ambitny cel 3,8 proc. wzrostu gospodarczego w 2016 r. Ekonomiści są znacznie bardziej ostrożni i niewielu spodziewa się dynamiki znacząco wyższej niż 3,5 proc. i to przy sprzyjających warunkach w otoczeniu. Po sierpniowo-wrześniowym negatywnym zaskoczeniu, wskaźnik PMI w kolejnych dwóch miesiącach podskoczył do 52,1-52,2 punktu, ale nie sygnalizował większego przyspieszenia w przemyśle. Niewygórowane są również oczekiwania wobec odczytu grudniowego i może on być źródłem istotnej informacji o tym, czego możemy się spodziewać w pierwszych miesiącach nowego roku. Słabsze wskazania i jednocześnie utrzymująca się deflacja mogą skłaniać Radę Polityki Pieniężnej, której skład ulegnie istotnej zmianie już w styczniu, do myślenia o obniżce stóp procentowych. Decyzji w tej sprawie można się jednak spodziewać raczej nie wcześniej niż w marcu. W poniedziałek GUS poda wstępny szacunek zmian wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych za grudzień. W listopadzie ubiegłego roku był on niższy niż w tym samym miesiącu 2014 r. o 0,6 proc., co oznacza że deflacja ustępuje, ale jednak wolniej niż się tego spodziewano. Nie ma szans na to, że pożegnaliśmy się z nią w grudniu i niewielka nadzieja, że nastąpi to w styczniu. Głównym czynnikiem, od którego zależą jej losy, są notowania ropy naftowej. W grudniu 2014 r. sięgały one 57-70 dolarów za baryłkę, a w grudniu 2015 r. jedynie 36-44 dolarów. Jeśli nie wzrosną one w pierwszych miesiącach obecnego roku, trudno będzie liczyć na powrót inflacji.

Odnosi się to także do sytuacji w strefie euro, a więc i działań EBC. Co prawda grudniowe posiedzenie pokazało, że nie jest on już tak bardzo zdeterminowany do walki z deflacją, ale gdyby wskaźniki cen nadal nie miały chęci rosnąć, Mario Draghi może powrócić do zapowiedzi podjęcie bardziej stanowczych działań. W poniedziałek poznamy wstępne dane o inflacji w Niemczech, a we wtorek napłyną informacje o jej poziomie w strefie euro. Choć w obu przypadkach deflacji nie widać, to jednak dynamika wzrostu cen jest nadal symboliczna i sięga 0,1-0,3 proc. Analitycy mają nadzieję, że w grudniu była nieznacznie wyższa. Gdyby okazało się, że było inaczej, należałoby się spodziewać osłabienia euro.

Uzupełnieniem danych o PMI i inflacji, będą publikowane pod koniec tygodnia informacje o grudniowych zamówieniach w niemieckim przemyśle i produkcji przemysłowej, handlu zagranicznym oraz o sprzedaży detalicznej w strefie euro w listopadzie. Przemysł w Niemczech ostatnio sygnalizował wyraźny spadek kondycji, prawdopodobnie pod wskutek równie słabego zachowania eksportu, znajdującego się pod wpływem hamowania koniunktury w Chinach. Na przyzwoitym poziomie utrzymywała się natomiast dynamika sprzedaży detalicznej w strefie euro, sięgając w październiku 2,5 proc.

Amerykański rynek pracy ustawi Fed i dolara

Interesująco zapowiada się publikacja serii danych ze Stanów Zjednoczonych. Kluczowe znacznie z punktu widzenia dalszych działań Fed, a tym samym sytuacji na światowych rynkach finansowych, będą mieć informacje dotyczące sytuacji na rynku pracy. W środę poznamy szacowaną przez firmę ADP zmianę liczby miejsc pracy, w czwartek raport Challengera dotyczący planowanych zwolnień i liczbę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, a w piątek najważniejsze, oficjalne dane o stopie bezrobocia, liczbie nowych miejsc pracy w sektorze pozarolniczym oraz długości tygodnia pracy i zmianach wysokości płacy godzinowej. W przypadku nowych etatów spodziewany jest wzrost niższy niż w listopadzie, ale nie na tyle, by powstrzymać rezerwę federalną przed kontynuacją rozpoczętego w grudniu cyklu podwyżek stóp procentowych. Chyba, że okazałby się znacznie słabszy niż oczekiwany wzrost o 190 tys. etatów. Gdyby do tego doszedł niepokój związany z pogarszającymi się wskaźnikami PMI i ISM dla amerykańskiego przemysłu i usług, których odczyty poznamy odpowiednio w poniedziałek i w środę, perspektywa zaostrzenia polityki pieniężnej stałaby się bardziej odległa. To zaś podziałałoby na rzecz osłabienia dolara, dając oddech notowaniom surowców oraz walutom i giełdom krajów rozwijających się.

Polski rynek finansowy

Druga połowa grudnia na warszawskiej giełdzie stała pod znakiem wyraźnej poprawy nastrojów, także w segmencie największych spółek, który mocno wcześniej ucierpiał. Przekraczająca 8 proc. zwyżka WIG20 nie wystarczyła jednak do odrobienia strat i grudzień zakończył się spadkiem indeksu o 3,5 proc. Był to zarazem ósmy z rzędu miesiąc, w którym tracił on na wartości. Nienajlepszym sygnałem był też prawie 2 proc. spadek w trakcie ostatniej sesji minionego roku. W grudniu o 3 proc. w dół poszedł też wskaźnik szerokiego rynku, zniżkujący w skali całego roku prawie 10 proc. Niewielkim niespełna 2,5 proc. dodatnim bilansem 2015 r. zamknął indeks średnich spółek, a sWIG80 zyskał ponad 9 proc. Dla obu tych wskaźników grudzień nie był jednak zbyt udany, choć spadki w tym miesiącu były niewielkie. Jest jednak szansa, że początek roku w przypadku małych i średnich firm przyniesie zwyżkę notowań.

Choć druga połowa grudnia przyniosła wyraźne umocnienie naszej waluty, to jednak ostatnie dni minionego roku ponownie stały pod znakiem nieco większej nerwowości. Złoty tracił zarówno wobec dolara, jak i euro. Kurs wspólnej waluty 31 grudnia chwilami zbliżał się do 4,3 zł, choć ostatecznie obniżył się do 4,26 zł. Podobnie było w przypadku dolara, który w ciągu dnia drożał do 3,95 zł, by zakończyć rok o 3 grosze niżej. Kurs franka wyniósł niecałe 3,92 zł, ale w ciągu ostatnich dwóch sesji 2015 r. poruszał się dość nerwowo między 3,9 a 3,95 zł. Notowania złotego w pierwszych dniach nowego roku będą zależeć głównie od sytuacji na światowym rynku walutowym i nastrojów wobec krajów grupy emerging markets, do których zaliczana jest Polska.

Znacznie bardziej stabilna była sytuacja na rynku długu. Rentowność polskich 10-letnich obligacji skarbowych kończyła rok nieco powyżej 2,9 proc., a inwestorzy prawdopodobnie mogą na razie zapomnieć o jej skoku z połowy grudnia do ponad 3,25 proc. Rynek obligacji korporacyjnych powoli zapomina zaś o niedawnych przypadkach niewypłacalności kilku emitentów, w tym SK Banku z Wołomina. Świadczą o tym oferty papierów dłużnych Alior Banku i Banku Ochrony Środowiska oraz zapowiadana emisja obligacji Banku Pocztowego. Skoro inwestorzy nie zrazili się do banków, nie powinni też odwracać się od obligacji przedsiębiorstw, wśród których wciąż nie brakuje ofert stosunkowo mało ryzykowanych, a jednocześnie przynoszących odsetki nieporównanie bardzie atrakcyjne w stosunku do lokat bankowych.

Roman Przasnyski,
GERDA BROKER