PPK to coś więcej niż program oszczędnościowy. Rozmowa z Ewą Małyszko, prezesem zarządu PFR TFI
Ale PPK to coś więcej niż program oszczędnościowy. To zaplanowany na wiele lat program edukacji ekonomicznej Polaków, która ma m.in. zmienić ich nastawienie do oszczędzania. O zasadach funkcjonowania programu i jego uwarunkowaniach rozmawiamy z Ewą Małyszko, prezesem zarządu PFR TFI.
Czym są Pracownicze Plany Kapitałowe?
Najkrócej mówiąc, jest to program, który ma pozwolić na zgromadzenie środków na czas, w którym nie będziemy aktywni zawodowo. To projekt trójstronny, angażujący pracodawców, pracowników i państwo. Wkład pracownika to 2% jego wynagrodzenia. Do tego wpłata 1,5% wynagrodzenia brutto od pracodawcy oraz część, którą zasili nasz rachunek państwo, czyli dopłaty roczne i wpłata powitalna. Ale to dopiero początek. Zarówno pracownik, jak i pracodawca (ze względu na staż pracy) mogą zadeklarować podwyższenie swojej składki odpowiednio o dodatkowe 2% lub 2,5%.
Więcej najnowszych wiadomości o PPK >>>
Program rusza w tym roku.
Tak. I w pierwszej kolejności obejmie firmy zatrudniające powyżej 250 pracowników. Bo przy tej skali zatrudnienia dysponują już one działami HR, które będą mogły przygotować dokumenty niezbędne w programie PPK. Przewidujemy, że w listopadzie na kontach pracowniczych powinny się pojawić pierwsze składki.
Na jakim etapie jest wdrażanie programu?
Zacznijmy od tego, że umowy z instytucjami finansowymi będą mogły być podpisywane od 1 lipca. W tej chwili trwa przede wszystkim zapoznawanie się z założeniami programu i systematycznie pojawiającymi się już ofertami prowadzenia PPK. Wśród firm, zainteresowanych świadczeniem usług prowadzenia PPK, są zarówno czołowe międzynarodowe podmioty, jak i największe polskie instytucje. Zakładamy, że przed 1 lipca na portalu PPK będą dostępne oferty 15-20 podmiotów. Tak duże zainteresowanie powinno skutkować niższymi kosztami zarządzania oraz wyższą jakością obsługi, z korzyścią dla uczestników PPK. Liczymy także na to, że instytucje finansowe przygotują proste i intuicyjne rozwiązania, które nie będą wymagały, aby do ich obsługi delegować całe zespoły pracownicze.
To oznacza jednak dodatkowe koszty dla pracodawcy, trudno więc oczekiwać z ich strony entuzjazmu.
Z jednej strony tak – i mamy tego pełną świadomość. Z drugiej zaś strony, kiedy popatrzymy na rynek pracy, kłopoty z pozyskaniem wykwalifikowanych pracowników i korzyści, które z czasem przyniosą PPK – właściwsze byłoby traktowanie udziału w tym programie w kategoriach długofalowej inwestycji. Warto też podkreślić, że wpłaty na PPK nie będą wliczane do wynagrodzenia stanowiącego podstawę ustalenia wysokości składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe oraz będą mogły zostać zaliczone do kosztów uzyskania przychodu. Chciałabym uspokoić tych, którzy oczami wyobraźni widzą już piętrzące się na biurkach działu HR stosy dokumentów. Autorom ustawy przyświecała idea, by odciążyć pracodawcę, stąd znakomita większość obowiązków związanych z programem PPK będzie po stronie obsługującej go instytucji finansowej.
To były koszty. A jakie będą korzyści?
Jednym z podstawowych efektów wprowadzenia PPK będzie wzrost wartości majątku i oszczędności Polaków, zasadniczo zmieni się także ich struktura: z krótkoterminowej na długoterminową. To będzie sprzyjać wzrostowi inwestycji gospodarczych, finansowanych z krajowych źródeł. Myślę, że z czasem PPK staną się również ważnym elementem rozwoju rynku kapitałowego, co nie mniej ważne, będzie to nowy i rodzimy kapitał. Pieniądze, które powinny zasilać, stymulować i wprowadzać w ruch gospodarkę.
Tak czy inaczej, „na dzień dobry” pracownik będzie miał do dyspozycji mniej…
Tak, chociaż bez przesady. Mówimy tu o maksymalnie 4% od jego wynagrodzenia. Jeżeli przyjmiemy, że średnie wynagrodzenie na rękę to ok. 3500 zł, to wpłata pracownika na PPK wyniesie 70-140 zł. Zdajemy sobie sprawę, że dla jednych to będzie mało, dla innych dużo. Zadaniem nas wszystkich jest przekonanie pracowników, że nawet najmniejsze kwoty, – ale odkładane regularnie – będą zabezpieczeniem na przyszłość. Wszędzie, nie tylko w Polsce, przeważa pogląd, że lepiej konsumować/wydawać tu i teraz niż w tej bliżej nieokreślonej przyszłości. Tymczasem warto zadawać sobie pytania: „Co będzie później?”, „Z czego będę żył na emeryturze i na jakim poziomie?”, „Na co będzie mnie stać, a z czego przyjdzie mi zrezygnować?”.
W ostatnich latach wprowadzano programy, które też to obiecywały.
Dobre określenie – „obiecywały”. Dlatego warto już dziś podkreślać, że o ile w przypadku OFE mieliśmy do czynienia z transferem części środków z obowiązkowej składki na ubezpieczenie społeczne, o tyle w przypadku PPK od samego początku odkładane będą nasze własne pieniądze. Inaczej mówiąc: aktywa będą budowane przede wszystkim ze składek pracownika i pracodawcy. To oznacza, że nie ma możliwości, biorąc pod uwagę zarówno polskie, jak i europejskie regulacje prawne, aby państwo mogło przejąć te środki.
Jednym zdaniem: PPK należy traktować, jako element społecznej odpowiedzialności biznesu.
Współdzielenie odpowiedzialności za świadczenia emerytalne przez państwo i firmy to nic nadzwyczajnego. Popatrzmy na Stany Zjednoczone czy Holandię – to jest normalne i wpisane w stosunki pracy. Tymczasem w Polsce wciąż brakuje motywacji, zachęt i, co najważniejsze, wiedzy w tym temacie. Chcemy to zmienić. PPK mają szansę stać się elementem systemów motywacyjnych, profitem z perspektywy nowych pracowników lub elementem nagradzającym ze względu na długość okresu zatrudnienia. Wysokość składki pracodawcy (ale tylko ze względu na staż pracy) może być zmieniana na podstawie postanowień regulaminu wynagrodzeń lub układu zbiorowego pracy, obowiązujących u pracodawcy.
Wdrażanie PPK to działania dojrzałego biznesu, przyjmującego na siebie odpowiedzialność za obecne społeczne wyzwania, a do takich z pewnością należą problemy z efektywnością systemów emerytalnych, wynikające głównie z demografii i wydłużającej się średniej długości życia, dostrzegalne w całej Europie.
Kiedy będziemy mogli mówić o sukcesie PPK?
Początkowo różne ośrodki szacowały, że w programie powinno uczestniczyć minimum 75% zatrudnionych. W odniesieniu do tego roku mówi się raczej o 50%. Moim zdaniem warto jednak stawiać sobie ambitne cele. Chcielibyśmy, żeby 80% zatrudnionych przystąpiło do PPK. To byłby naprawdę dobry punkt startu dla rozwijania programu. Jestem przekonana, że część osób, które z różnych przyczyn „na dzień dobry” zrezygnują z udziału w PPK, z czasem zechce do nich przystąpić. Warto też zauważyć, że przyszłym roku do PPK będą przystępować małe i średnie podmioty. Więc program ten jeszcze długo będzie dla nas wielkim wyzwaniem edukacyjnym i informacyjnym.
Jaką rolę w programie odgrywa PFR TFI? Będziecie bezpośrednio działać na rynku PPK? Prowadzić ten program w przedsiębiorstwach?
Oczywiście, że tak. Zresztą w całym programie nasza rola jest szczególna. Z jednej strony, jak każda instytucja finansowa, możemy świadczyć usługi prowadzenia PPK. Z drugiej – zgodnie z ustawą jesteśmy instytucją wyznaczoną, która pełnić będzie funkcję „bezpiecznika” dla małych i średnich firm, które z różnych powodów nie znajdą dla siebie na rynku odpowiedniej instytucji finansowej do prowadzenia PPK. Mówiąc inaczej, PFR TFI będzie gotowe zawrzeć umowę o zarządzanie PPK z każdym pracodawcą, który wyrazi taką wolę lub któremu inna instytucja odmówi podpisania umowy. Co więcej, w przypadku, gdy wybrana przez pracodawcę instytucja finansowa nie będzie mogła kontynuować swoich zobowiązań, PFR TFI będzie mogło przejąć od niej prowadzenie PPK.
Można odnieść wrażenie, że cały program ma też mieć charakter edukacyjny. Oczekiwanym efektem będzie zmiana nastawienia do oszczędzania.
Zdecydowanie tak. Potrzebujemy takiej zmiany. Przede wszystkim, dlatego, że wciąż mało osób myśli o emeryturze. Żyją w błędnym przekonaniu, że godna emerytura jest zagwarantowana przez ZUS. Ponadto aż 80% Polaków uważa, że zabezpieczenie emerytalne to obowiązek państwa. Wraz z programem PPK rozpoczynamy ważną i trudną pracę nad zmianą dotyczącą oszczędzania na przyszłość emerytalną. Skala wyzwania jest naprawdę wielka. Według raportu OECD z 2018 r. prognozowana stopa zastąpienia, czyli relacja wysokości emerytury do ostatniej pensji pobieranej w okresie zatrudnienia, wynosi dla Polski zaledwie 31,6%. Oznacza to, że przechodząc na emeryturę, Polacy będą musieli funkcjonować za jedną trzecią pobieranej podczas aktywności zawodowej pensji. Naprawdę warto jak najszybciej podjąć działania na rzecz zmiany myślenia o przyszłości emerytalnej. Według danych OECD niższe emerytury od nas mają mieć jedynie mieszkańcy Meksyku, gdzie stopa zastąpienia, a zatem wysokość przyszłego dochodu u osób, które pracowały przez całe życie zawodowe – wynosi jedynie 26,4%. Myślę, że nikt z nas tego nie chce…