Potencjał zwyżki na wyczerpaniu
Trwająca od kilku dni poprawa nastrojów na głównych giełdach zdaje się dobiegać końca. Indeksom na naszym kontynencie nie pomogły lepsze niż się spodziewano wskaźniki PMI w Niemczech i strefie euro. Przeważyły nieznacznie gorsze informacje z Chin i Stanów Zjednoczonych.
Środowa sesja była kolejną, w trakcie której nasi inwestorzy wyraźnie oglądali się na swych kolegów z głównych parkietów i podążali śladem ich wskazań. Podobnie jak dzień wcześniej, otwarcie było neutralne w przypadku indeksów dużych firm, a wskaźniki średniaków wystartowały minimalnie nad kreską. Identycznie jak we wtorek, z czasem sytuacja we wszystkich segmentach wyrównała się. Niestety było to równanie do dołu. Spadki nie były duże i nie przekraczały 0,2-0,3 proc., ale widać było, że nastroje się pogorszyły. Nie widać było natomiast wyraźnego powodu tego stanu, poza naturalnym odpoczynkiem po kilkudniowej zwyżce i ciągłym niepokojem związanym z Ukrainą. Ten ostatni powrócił za sprawą wypowiedzi rosyjskiego ministra spraw zagranicznych, który stwierdził, że Rosja zareaguje tak jak w Gruzji, gdy uzna, że jej interesy są zagrożone.
Na niekorzyść byków trzeba przypisać to, że nie wykorzystały one lepszych danych z europejskiej gospodarki. Nieznacznie rozczarowały indeksy PMI Chin i Francji, ale w Niemczech i całej strefie euro odnotowano ich poprawę. Mimo to na większości parkietów naszego kontynentu z czasem sytuacja pogarszała się. WIG20 do południa trzymał się całkiem nieźle, nie oddalając się od poziomu otwarcia. Później podaż mocniej przycisnęła, sprowadzając go o kilkanaście punktów niżej, tuż pod 2450 punktów. Zagrożenie powiększeniem przeceny zostało szybko zażegnane, ale do poważniejszego ruchu w górę nie było ani chęci, ani siły.
Wśród blue chips, po krótkim porannym marazmie, sytuacja poszczególnych walorów zaczęła się szybko różnicować. Pozycję lidera spadków objęły akcje Aliora, taniejąc przed południem o prawie 6 proc. po informacji o sprzedaży pakietu papierów przez Carlo Tasarę po 79 zł. W ciągu dnia skala przeceny zmniejszyła się do 4 proc. Złe nastroje nie przeniosły się na notowania pozostałych banków. O ponad 1 proc. w dół szły jedynie papiery mBanku. Wczesnym popołudniem o ponad 3 proc. zniżkowały walory LPP. Posiadacze akcji odzieżowego potentata niezbyt długo cieszyli się więc odreagowaniem wcześniejszych silnych spadków. Nie poprawia się sytuacja walorów JSW, które taniały o ponad 1 proc., zmierzając w kierunku dołka z połowy marca. Spadkową tendencje kontynuowały zniżkujące o 0,5 proc. akcje Orange. Przygasł wyraźnie dwudniowy zryw kursu papierów KGHM, a sądząc po symbolicznych obrotach, zainteresowanie handlem walorami miedziowego kombinatu przygasło jeszcze mocniej, niż sama zwyżka notowań.
W przypadku WIG50 pod względem liczebnym siły byków i niedźwiedzi były wyrównane, jednak „na punkty” przeważały te ostatnie. To w sporej mierze efekt zniżkujących o ponad 4 proc. akcji Amiki, sięgającej 3 proc. przeceny walorów Rafako i przekraczających 2 proc. spadków Sanoka, Peliona, Millennium i Astarty.
Na głównych giełdach europejskich, po otwarciu w okolicach wtorkowego poziomu, indeksy systematycznie się osuwały. Popołudniowa próba wyjścia w górę skończyła się niepowodzeniem, i pod koniec handlu CAC40 i DAX zniżkowały już po 0,6-0,7 proc. Nastroje pogorszyły się po publikacji danych zza oceanu. PMI dla amerykańskiego przemysłu nieoczekiwanie zmniejszył się z 55,5 do 55,4 punktu. Spadek niewielki, ale spodziewano się jego zwyżki do 56 punktów. Z 499 do 384 tys. zmniejszyła się również sprzedaż nowych domów. Po tych informacjach indeksy na Wall Street zniżkowały po 0,1 proc., a Nasdaq tracił 0,5 proc.
WIG20, WIG30, WIG, mWIG40 i WIG250 zakończyły dzień po 0,2 proc. pod kreską, WIG50 spadł o 0,4 proc., a MiS80 zyskał niecałe 0,2 proc. Obroty wyniosły 580 mln zł.
Roman Przasnyski,
Open Finance