Polskie żaglowce i historyczny rejs „Najdalej na Południe”

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

Słynny konstruktor Zygmunt Choreń  nazywany "ojcem  polskich żaglowców"  i  kapitan Piotr Kuźniar,  który dowodził jachtem "Selma Expeditions",  zostali laureatami tegorocznej,  V edycji "Nagrody im. Kapitana Leszka Wiktorowicza".

Konstruktor Zygmunt  Choreń wyróżniony został „Nagrodą Specjalną”  za osiągnięcie życia, czyli stworzenie od podstaw polskiej szkoły budowy żaglowców.  Drugi laureat jachtowy kpt. ż.w. Piotr Kuźniar został nagrodzony za realizację rejsu śladami historycznej wyprawy Ernesta Shackletona na antarktyczne Morze Rossa. Żeglarska wyprawa została uznano jako  Rekord Świata w „Żegludze najdalej na Południe” i  już ją wpisano do „Guinness World Records” w kategorii „Nawigacja najdalej na Południe”. W roku 2015 oprócz zakończonej sukcesem wyprawy „Selma-Antarktyda-Wytrwałość 2014/2015” jacht „Selma Expeditions” dowodzony przez kpt. Piotra Kuźniara wziął udział w słynnych regatach Sydney-Hobart ( pierwszy w historii start polskiego jachtu pod biało-czerwoną banderą). To nie koniec sukcesów załogi i  dowódcy jachtu „Selma Expeditions”. W ubiegłym roku wspólnie przepłynęli arcytrudne arktyczne Przejście Północno-Zachodnie, śladami wypraw Amudsena, wokół  północnego wybrzeża Kanady i  Alaski na Pacyfik. Kapituła Nagrody im. Kapitana Leszka Wiktorowicza ( wieloletniego komendanta „Daru Młodzieży”) oprócz sportowych osiągnięć, doceniła determinację kpt. Piotra Kuźniara w propagowaniu żeglarstwa wśród młodego pokolenia Polaków za pomocą mediów społecznościowych, podczas  całego rejsu nawet w najtrudniejszych warunkach pogodowych.

Wyróżnienie dla Zygmunta Chorenia, było docenieniem nie tylko jego historycznego wkładu w budowę różnego typu żaglowców – od barkentyny „Pogoria” (1980 r.), po pięciomasztową fregatę „Royal Clipper”( 2000 r.) uznawaną za największy żaglowiec na świecie.  Kapitule Nagrody zależało także na docenieniu jego wielkich zasług żeglarskich, które inspirowały go w projektowaniu skrzydlatych okrętów. Mało kto pamięta, że inżynier Zygmunt Choreń  jest także jachtowym kapitanem ż. w., zdobywcą groźnego Przylądka Horn w trakcie legendarnego rejsu jachtu „Otago”  podczas pierwszych okołoziemskich regat „Whitbread” ( lata: 1973-1974).  To właśnie żeglarskie doświadczenia związane m.in. z rejsami  „Darem Pomorza”,  pozwoliły  mu zdobyć praktyczne doświadczenie, aby podjąć ryzyko pierwszej w naszej historii  od XVII wieku budowy żaglowców pod biało-czerwoną banderą.  Dzięki jego konstruktorskiej wiedzy i ogromnej determinacji popłynęła w świat nie tylko fregata „Dar Młodzieży” (1982 r.),  następca  legendarnego „Daru  Pomorza”, ale 18 jednostek dla różnych armatorów.  Zygmunt Choreń  był projektantem:  pięciu fregat dla ZSRR i Rosji, fregaty dla marynarki wojennej Wietnamu, a także zwodowanej i wyposażanej fregaty szkolnej dla Algierii, która jest jego 18 konstrukcją. Powszechnie znane są także inne słynne żaglowce, które wyszły spod ręki dziś 75 -letniego mistrza:  bryg „Fryderyk Chopin” ( 1991 r.), statek badawczy PAN „Oceania” (1985 r.), niemiecka fregata ” Alexander von Humboldt” (1988).

I choć Zygmunt Choreń  absolwent Politechniki Gdańskiej i Leningradzkiego Instytutu Budowy Okrętów, znany  jest z wielkiej skromności i niechęci do udzielania wywiadów, przedstawicielowi redakcji portalu Alebank.pl udało się zadać mu kilka pytań:

– Który żaglowiec najbardziej się Panu podobał i była dla Pana inspiracją, imponował od strony sztuki inżynierskiej ?

– Duży wpływ na moje inżynierskie umiejętności miał rejs dookoła świata. Gdy pojawiła się sprawa następcy budowy „Daru Pomorza”, siłą rzeczy właśnie na „Darze” zacząłem się wzorować, słuchałem z uwagą opinii kapitana Kazimierza Jurkiewicza. Jednocześnie korzystałem z  wiedzy aerodynamicznej, która została mi  w głowie  po doświadczeniach z basenu modelowego uczelni. I zacząłem w porównaniu do samej konstrukcji „Daru Pomorza”, zmieniać pewne elementy podczas projektowania „Daru Młodzieży”.  Widać, że oba mają różniące się od siebie sylwetki, a  każda  konstrukcyjna zmiana miała swoje logiczne uzasadnienie.

– A skąd pojawił się dość kontrowersyjny pomysł na kwadratowy kształt rufy nowego „Daru” z czterema oknami ?

-Potrzebny był duży salon reprezentacyjny, w którym kapitan mógłby przyjmować gości. Myślano także o spotkania naszych ambasadorów z zagranicznymi gośćmi,  co było  pomocne w organizowaniu party dyplomatycznych. Po latach się okazało, że w wielu przypadkach na takich spotkaniach udało się więcej załatwić niż przez kilka lat typowo dyplomatycznej działalności polskiej ambasady.

– Jaki żaglowiec, był dla Pana najtrudniejszy w realizacji, czy nie była nim np. „Oceania”, ze zmechanizowanymi, sztywnymi żaglami, Pan chyba preferuje typowe ożaglowanie ?

– W jego przypadku zmieniono koncepcję jego użytkowania, początkowo chodziło, aby jak najtaniej dostarczać naukowców i wyposażenie do polskich stacji badawczych. Dopiero po latach  „Oceania” zajęła się zbieraniem morskich próbek. Statek przez swoje żagle spełnił oczekiwania, bo był bezszelestny. W wielu badaniach naukowych przeszkadza hałas maszyn okrętowych, a tu mogli wyłączyć agregaty, silnik, postawić żagiel i zająć się badaniami.  

– Pan skończył także Leningradzki Instytut Budowy Okrętów, z jakich zagranicznych wzorów korzystali jego wykładowcy, do jakich tradycji morskich sięgali ?

-Tam się niewiele mówiło o żaglowcach, ale prawda jest taka, że była grupa studentów polskich wysłana na rok dyplomowy do Leningradu, a tam Rosjanie dali nam swoich najlepszych naukowców na promotorów pracy magisterskiej. A tym samym czasie grupa studentów z Leningradu przyjechała na Politechnikę Gdańską i uczyła się pod kierunkiem naszych profesorów. To był dla obu stron szczęśliwy dla czas współpracy, a nie zgrzytania zębami i wymachiwania szabelką tak jak teraz.  

– Czemu został Pan konstruktorem żaglowców ?

– Największy wpływ na mój rozwój miała literatura, która rozbudziła moją wyobraźnię. Ale największy realny wpływ miał redaktor naczelny Jerzy Miciński i jego miesięcznik „Morze”. To było coś wspaniałego, czego dzisiaj niestety już nie ma….

Nagroda im Kapitana Leszka Wiktorowicza, została ustanowiona w 2012 roku w celu uhonorowania wyjątkowych dokonań żeglarskich, osiągnięć w dziedzinie wychowania morskiego młodzieży i kształtowania świadomości morskiej Polaków. W skład Kapituły Nagrody wchodzą: przewodniczący Mariusz Wiktorowicz ( syn patrona i  także kpt ż.w.), Mira Urbaniak z Bractwa Kaphornowców, red. Bohdan Sienkiewicz należący do Bractwa Kaphornowców, twórca m. in. legendarnego programu TVP ” Latający Holender”, Joanna Zielińska przedstawicielka Prezydenta Gdyni, Marek Łucyk przedstawiciel Prezydenta Gdyni oraz  Waldemar Heflich z Press Club Polska.  

Stanisław Brzeg-Wieluński