Polska ziemia szybko drożeje, ale wciąż jest relatywnie tania

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

zestawienie.wykres.03.250xZiemia rolna w Polsce należy do najszybciej drożejącej w Europie - wynika z oficjalnych statystyk. Wciąż jest jednak szansa na kontynuację trendu wzrostowego, bo ceny w naszym kraju są dwa - trzy razy niższe niż średnio w Unii Europejskiej.

130 tys. euro na Malcie i 49,4 tysięcy w Holandii – tyle trzeba wydać średnio na hektar gruntu rolnego w najdroższych pod tym względem krajach europejskich. Na tym tle 6,4 tys. euro (26,3 tys. zł), które trzeba zapłacić za hektar gruntu rolnego w Polsce nie wydaje się wygórowaną ceną.

130405.raport.wykres.01.610x586

Polska znacznie poniżej średniej

W gronie 20 krajów europejskich, dla których można znaleźć wiarygodne źródła cen, Polska znajduje się mniej więcej w połowie stawki (w 11 krajach trzeba zapłacić za hektar więcej niż nad Wisłą). Stawka za hektar jest jednak w Polsce prawie trzykrotnie niższa niż średnia dla badanych rynków (17,4 tys. euro). Nawet wyłączając z tego grona Maltę o najwyższej cenie hektara, średnia wyniosłaby 11,45 tys. euro., czyli prawie dwa razy więcej niż w Polsce (6,4 tys. euro za ha). Z grona krajów o wyższych stawkach za ziemię rolną warto wyróżnić Finlandię (6,9 tys. euro), Niemcy (11,5 tys. euro), Hiszpanię (12,1 tys. zł) i Wielką Brytanię (21,1 tys.).

Z drugiej strony mniej niż w Polsce trzeba wydać na ziemię we Francji (5,4 tys. euro). Taniej jest też w Szwecji (4 tys. euro) – sytuacja taka może dziwić biorąc pod uwagę fakt, że w Szwecji poziom cen większości dóbr jest przynajmniej kilka razy wyższy niż w Polsce. Trzeba jednak pamiętać, że w tym dużym kraju mieszka relatywnie mało osób, przez co ziemi pod uprawy nie brakuje. W Polsce na kilometr kwadratowy przypada 123 mieszkańców, a w Szwecji tylko 21. Nie można też zapomnieć o tym, że Szwedzi – szczególnie ci mieszkający w północnej części kraju -muszą radzić sobie ze znacznie trudniejszymi warunkami klimatycznymi, co nie sprzyja rolnictwu i cenom ziemi. Do grona krajów o tańszej niż w Polsce ziemi, można też zaliczyć Czechy (2,7 tys. euro), Słowację (1,3 tys. euro) oraz Łotwę i Litwę (niewiele ponad 1 tys. euro za ha). Większość przytoczonych danych o cenach pochodzi z 2010 roku, ale są też bardziej aktualne (np. Polska, Francja, Wielka Brytania) i niestety mniej aktualne odczyty (np. Włochy i Belgia).

130405.raport.tabela.01.443x475

Ograniczony obrót we Francji i w Niemczech

Porównywanie cen ziemi rolnej pomiędzy krajami utrudnia też fakt, że nie wszędzie rynek obrotu jest w pełni wolny. Może to działać zarówno jako czynnik zaniżający, jak i zawyżający wyceny. W Polsce na przykład dopiero od maja 2016 roku mieszkańcy Unii będą mogli bez zezwolenia (wydawanego przez MSW) kupować nieruchomości rolne i leśne. Ogranicza to dziś popyt, a co za tym idzie może skutkować niższymi wycenami działek.

Z drugiej strony w Niemczech działają czynniki, które zaniżają ceny gruntów. We wschodnich landach dzierżawcy mogą bowiem kupić użytkowaną ziemię za 65% jej wartości rynkowej. Areał możliwy do nabycia jest ograniczony. W przypadku przeciętnej jakości gruntu można kupić po obniżonej cenie jednak aż 120 hektarów. Aby nie utracić bonifikaty należy użytkować ziemię przez przynajmniej 20 lat.

Natomiast we Francji działa agencja zajmująca się nadzorem nad zagospodarowaniem i osadnictwem na terenach wiejskich (SAFER). Nadzoruje ona obrót ziemią. Pierwotnie miała za zadanie zapobieganie koncentracji gruntów, ale dziś dba o rozwój i środowisko na terenach wiejskich i ma nie pozwalać na spekulacje na rynku ziemi. Do kompetencji SAFER należy mediacja w trakcie negocjacji pomiędzy sprzedającym i kupującym. Organizacja ta ma też prawo zakupu ziemi na własne konto. Ponadto SAFER może zaproponować innego nabywcę lub cenę, gdy dwie strony umowy nie mogą dojść do porozumienia. W opinii Centrum Studiów nad Polityką Europejską jest to powód, dla którego oficjalne ceny transakcyjne we Francji utrzymują się na niskim poziomie.

Pod względem dynamiki cen jesteśmy w czołówce

Gdyby jednak spojrzeć na dynamikę, z którą rosną ceny ziemi, Polska znalazłaby się u szczytu tabeli. Na pierwszym miejscu w zestawieniu wylądowałaby Rumunia. Zgodnie z danymi Eurostatu, za hektar ziemi płacono w tym kraju 351 euro w 2000 roku. W 2011 roku przeciętna cena szacowana była na 1972 euro. Oznacza to średnioroczny wzrost w tym okresie na poziomie 17%. Dla Polski dostępne są dane dla znacznie dłuższego okresu. Eurostat pokusił się bowiem o wycenę nadwiślańskiego hektara na 1990 rok. Szacunki te mówią, że wystarczyło wtedy wydać równowartość 224 euro, aby stać się właścicielem parceli o wymiarach 100 metrów na 100 metrów. Najnowsze dane (IV kw. ’12) przeliczone na wspólną walutę pokazują, że za hektar trzeba zapłacić w Polsce 6389 euro. To oznaczałoby wzrost na poziomie 16,5% w skali roku. Porzucając jednak na chwilę przeliczanie cen ziemi na wspólną walutę, a pozostając przy złotówkach możliwe byłoby otrzymanie dla Polski jeszcze wyższego wyniku. Gdyby bowiem wierzyć danym Eurostatu, w 1990 roku hektar ziemi w Polsce kosztował zaledwie 439 złotych. Zgodnie natomiast z danymi GUS w ostatnim kwartale ubiegłego roku stawka wzrosła do poziomu 26274 zł za ha. W tym okresie średnioroczny wzrost można już szacować na 21,5%. Do grona lokalizacji o dynamicznym wzroście cen gruntów rolnych można też zaliczyć Litwę (13,2% rocznie), Irlandię Północną (13%), Irlandię (9,7%), Szkocję (9,4%), Łotwę (8,7%) i Bułgarię (8,6%).

130405.raport.tabela.02.485x499

Trend nad Wisłą może trwać

W naturalny sposób rodzi się więc pytanie, czy obserwowany od 1990 roku trend wzrostowy będzie nad Wisłą trwał? Od wielu lat nie doszło do znaczącej korekty cen gruntów rolnych co może sugerować, że rynek ten jest przewartościowany, czyli innymi słowy, że grozi mu dostosowanie cen, jakie nastąpiło na przykład na rynku nieruchomości mieszkaniowych. Przeciw takiemu scenariuszowi może działać wiele czynników:

  • fiskalne zachęty dla rolników – niskie podatki od nieruchomości oraz preferencyjny system ubezpieczeń społecznych,
  • możliwość otrzymywania dopłat bezpośrednich oraz innych funduszy unijnych skierowanych do sektora rolniczego,
  • oczekiwania związane ze zniesieniem ograniczeń możliwości nabywania gruntów rolnych przez cudzoziemców, co może wywołać wzrost popytu na grunty rolne w drugiej połowie 2016 roku,
  • Niższy niż średnia europejska poziom cen gruntów w Polsce.

Nie wszędzie grunty drożeją

Trzeba jednak zauważyć, że są też kraje, w których ceny gruntów w ciągu ostatnich dekad nie rosły dynamicznie lub nawet spadały. Fakt ten może podkopywać teorię o nieuchronnym wzroście cen gruntów rolnych związanym z ograniczeniem się powierzchni gruntów rolnych i rosnącą liczbą ludności świata, którą trzeba wykarmić. I tak na przykład w Niemczech jeszcze w 1992 roku płacono za hektar gruntów 11,8 tys. euro. Dekadę później było to 9,5 tys. euro, a w 2010 roku 11,5 tys. euro. Jeśli kogoś nie przekonuje przykład tego regulowanego rynku, to na przykład we Włoszech w 1990 roku płacono za hektar ziemi przeciętnie 13,3 tys. euro. Najbardziej aktualne dane udostępniane przez Eurostat pochodzą z 2001 roku i wtedy hektar był wyceniany na 14,3 tys. euro. Roczny wzrost w tym okresie wyniósł więc jedynie 0,6%. Identyczny wynik zanotowano w Finlandii. Zgodnie z danymi zebranymi przez Lion’s House jeszcze w 1990 roku za hektar gruntu w tym skandynawskim kraju płacono 6179 euro. W 10 lat później było to jedynie 3933 euro, a najświeższe dane (z 2009 roku) sugerują odbicie do poziomu 6885 euro za hektar, czyli zbliżonego do tego z 1990 roku.

Bartosz Turek
Lion’s House