Polscy przedsiębiorcy niewystarczająco sprawdzają tożsamość klientów
Posługiwanie się skradzionymi dowodami tożsamości przez zorganizowane grupy przestępcze stanowi problem nie tylko dla samych ofiar kieszonkowców, ale i dla przedsiębiorców oferujących towary i usługi z odroczoną płatnością. W przypadku dokonania transakcji z oszustem podszywającym się pod cudzą tożsamość odzyskanie należności możliwe jest zasadniczo wyłącznie w przypadku ujęcia przestępcy i udowodnienia mu popełnienia konkretnego wyłudzenia. Istotnym zabezpieczeniem, i to zarówno dla samych okradzionych, jak i mimowolnych kontrahentów złodziei, stanowi system Dokumenty Zastrzeżone, stworzony przez ZBP ponad dwie dekady temu.
Niestety, spora część polskich firm, również tych dokonujących sprzedaży z odroczoną płatnością, nie wykorzystuje w codziennej działalności gospodarczej informacji zawartych w rejestrze. – Weryfikacja klientów i ograniczanie możliwości wyłudzenia świadczenia leży w jak najlepiej pojętym interesie poszczególnych uczestników obrotu gospodarczego. Korzystanie z takich baz danych, jak Dokumenty Zastrzeżone, kosztuje niewspółmiernie mało w stosunku do ewentualnych strat, spowodowanych wydaniem towaru czy wyświadczeniem usługi przestępcom – zaznaczył Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich, podczas konferencji odbytej 27 czerwca br.
Prezes ZBP przypomniał również, iż weryfikacja klientów możliwa jest zarówno za pośrednictwem Biura Informacji Kredytowej, Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor, jak też bezpośrednio w systemie Dokumenty Zastrzeżone, po zawarciu umowy ze Związkiem Banków Polskich. O tym, którą z opcji wybrać, decyduje wyłącznie sam zainteresowany przedsiębiorca. – Dotyczy to w szczególności tych firm, które korzystają z informacji o klientach na dużą skalę – zaznaczył Krzysztof Pietraszkiewicz.
Niedostateczne sprawdzanie wiarygodności dokumentów przedkładanych przy podpisywaniu umowy stanowi poważny problem również dla prawowitego właściciela skradzionego dowodu osobistego lub paszportu. Pomimo dochowania należytej staranności i zgłoszenia utraty policji oraz w banku, osoba taka wciąż nie może mieć stuprocentowej pewności, czy po powrocie do domu nie znajdzie w skrzynce prawomocnego nakazu zapłaty.
W takich przypadkach nasuwa się pytanie, czy niefrasobliwy przedsiębiorca, który nie decyduje się na weryfikację tożsamości kontrahenta w ogólnodostępnych źródłach w rodzaju baz sektora bankowego, powinien korzystać z uproszczonych form dochodzenia należności, takich jak postępowanie nakazowe i upominawcze. Warunkiem użycia tego rodzaju instrumentów jest bowiem bezsporny charakter wierzytelności, a trudno mówić o takowym w przypadku, kiedy sprzedawca dokonał transakcji z osobą posługującą się skradzionym dowodem tożsamości.
Prezes ZBP podkreślił, że stosowne obostrzenia mogłyby w pierwszej kolejności objąć podmioty, udzielające pożyczek „bez BIK”, których reklamy spotkać można na terenie całego kraju. – Sąd mógłby weryfikować, czy dany przedsiębiorca dochował należytej staranności, powierzając osobie trzeciej środki czy to własne, czy też – co gorsza – należące do osób trzecich. Zdarzają się bowiem przypadki, w których tego typu pożyczki udzielane są z kapitału pozyskanego od osób trzecich, lub z zaciągniętego kredytu – zauważył Krzysztof Pietraszkiewicz. W takiej sytuacji fakt sprawdzenia dowodu tożsamości potencjalnego klienta w powszechnie dostępnych rejestrach dokumentów utraconych powinien stanowić przesłankę przemawiającą za dalszym prowadzeniem postępowania w trybie nakazowym bądź upominawczym. W przeciwnym razie sprawa byłaby rozpatrywana w trybie ogólnym, co znacząco poprawiałoby pozycję ofiar złodziei tożsamości.