Polacy nie chcą płacić niższych rat
Od ponad roku osoby spłacające kredyty walutowe mogą uwolnić się od niekorzystnych bankowych kursów. Wielu kredytobiorców boi się jednak skorzystać z tej możliwości. Obawy dotyczą różnych kwestii - opłat, problemów z wymianą waluty, reakcji banku na działanie, które obniży jego zyski. Expander uspokaja, że są to obawy bezpodstawne.
Ustawa antyspreadowa obowiązuje już od ponad roku, jednak nadal bardzo wielu kredytobiorców spłaca kredyty walutowe po wysokich bankowych kursach. Główną przyczyną tej sytuacji jest zapewne niedocenianie korzyści lub przecenianie kosztów zmiany sposobu spłaty. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że spłacając przez kilkadziesiąt lat kredyt po bankowym kursie zapłacą łącznie o kilkadziesiąt tysięcy złotych więcej niż ci, którzy kupują walutę tam, gdzie kurs jest korzystny.
Są oczywiście i tacy, którzy wiedzą o możliwości obniżenia wysokości raty, ale obawiają się, że koszty zmiany sposobu spłaty przewyższą uzyskane korzyści. Wiele osób jest przekonanych, że taka operacja wymaga zapłacenia kilkuset złotych prowizji. Tak rzeczywiści było, ale zanim weszła w życie ustawa antyspreadowa.
Kredytobiorcy nie zawsze o tym wiedzą. Dla nich podstawowym źródłem informacji jest bank. Tymczasem jeśli klient zapyta w banku ile zapłaci za aneks do umowy kredytowej, ale nie wspomni, że chodzi o zmianę waluty spłaty, to może się dowiedzieć się, że będzie to kosztowało np. 300 zł. Kilkaset złotych kosztuje bowiem standardowy aneks do umowy. Jednak aneks pozwalający spłacać raty w walucie jest bezpłatny we wszystkich bankach, co wynika z obowiązujących przepisów.
Kolejną przyczyną trwania przy tradycyjnej formie spłaty kredytów walutowych jest obawa o działania odwetowe ze strony banku. Wiele osób traktuje bank trochę jak osobę i zakłada, że bank może się zemścić za działanie wbrew jego interesowi. Prawda jest jednak taka, że nie ma się czego obawiać. Banki kierują się procedurami a nie sympatią czy niechęcią do klienta. To, że klient daje bankowi zarobić na wysokim spreadzie walutowym nie postawi go w lepszej sytuacji niż tych, który walutę na spłatę rat kupują w kantorze. Najważniejsze jest to czy raty są spłacane terminowo. Jeśli tak, to nie mamy się czego obawiać.
Istotnym elementem zniechęcającym do spłaty rat w walucie jest też błędne przekonanie o tym, że jest to kłopotliwe. Wielu kredytobiorców uważa, że jeśli zmienią sposób spłaty to będą z tego powodu mieli więcej kłopotów niż korzyści. Wyobrażają sobie, że co miesiąc będą musieli jeździć najpierw do banku po gotówkę, którą zabiorą do kantoru, aby z nią wrócić do banku. Wolą więc płacić ratę w złotych i mieć święty spokój.
Tymczasem obecnie istnieje możliwość zakupu franków czy euro bez konieczności wychodzenia z domu. Na rynku funkcjonuje wiele kantorów internetowych, które pozwalają bardzo dokonać wymiany. Cała operacja jest też bardzo prosta i nie powinna sprawić kłopotu.
Przede wszystkim należy zarejestrować się jako klient. Następnie podajemy numer konta, z którego będziemy wysyłali pieniądze na wymianę i konta walutowego, na które kantor ma je odesłać po wymianie. Później dokonujemy przelewu na wskazane konto. Ponieważ kantory internetowe posiadają rachunki w wielu bankach swoje pieniądze zwykle już po chwili zobaczymy w serwisie internetowym kantoru. Później śledząc jak zmienia się kurs wybieramy moment wymiany i czekamy na przelew.
Cała operacja nierzadko trwa zaledwie kilkanaście minut. Szybkość operacji zależy przede wszystkim od tego, czy kantor ma konto w złotych i w walucie w tym samym banku co my. Jeśli nie operacja może trwać nawet kilka dni i wiązać się z dodatkowymi kosztami za realizację przelewu. Zanim zdecydujemy się skorzystać z takiej formy wymiany warto to sprawdzić.
Jarosław Sadowski
Analityk firmy Expander