Pesymistyczne prognozy dla polskiej gospodarki kreślą analitycy ING

Pesymistyczne prognozy dla polskiej gospodarki kreślą analitycy ING
Fot. stock.adobe.com / artmim
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Złe wyniki drugiego kwartału – spadek PKB o 1,4% w stosunku do drugiego kwartału 2022 i wciąż wysoka inflacja sprawiły, że prognozy dla polskiej gospodarki zmieniły się z umiarkowanie optymistycznych na pesymistyczne, pisze Witold Gadomski.

Analitycy banku ING zauważają, że wszystkie wskaźniki dotyczące gospodarki realnej w lipcu  były gorsze niż rok wcześniej. Głębszy też był spadek PKB niż prognozował w lipcu NBP, który przewidywał, że gospodarka skurczy się tylko o 1%.  

Słaby jest popyt krajowy, zaś o warunki zewnętrzne pozostają niekorzystne. Oznacza to, że ożywienie będzie powolne i jeżeli wystąpi to raczej w czwartym niż w trzecim kwartale.

Bank ING wcześniej prognozował 1-procentowy wzrost polskiej gospodarki w całym roku 2023. Obecnie analitycy tego banku uważają, że istnieje ryzyko, że wzrost będzie niższy.

Niepewne perspektywy dla złotego

Inflacja wprawdzie ma tendencję malejącą, ale głównie na skutek wygasania zewnętrznych szoków podażowych. We wrześniu powinna osiągnąć wartość jednocyfrową, a na koniec roku oscylować wokół 7%.

ING oczekuje, że Rada Polityki Pieniężnej rozpocznie cykl łagodzenia we wrześniu, nawet jeżeli w sierpniu inflacja nie spadnie, jak przewidywał prezes NBP, poniżej 10%. Prawdopodobnie będzie to obniżka o 25 punktów bazowych, ale do końca roku mogą być dwa lub trzy cięcia stóp.

Jest mało prawdopodobne, aby kurs złotego do euro uległ znaczącej  zmianie przed wyborami parlamentarnymi w połowie października. Złoty pozostaje wspierany przez nadwyżkę handlową, a być może także przez interwencje Ministerstwa Finansów, co równoważy raczej niesprzyjające nastroje na rynkach wschodzących.

Polska waluta może się jednak  osłabić po wyborach, gdyż sondaże wskazują, że układ polityczny może uniemożliwić szybki dostęp do Funduszu Odbudowy. Co więcej, ING uważa, że stopniowe ożywienie popytu krajowego, jakie nastąpi w drugiej połowie roku, może zmniejszyć nadwyżkę handlową Polski, tym bardziej, że sytuacja na rynku niemiecki, który jest największym odbiorcą polskich towarów, nie jest dobra.

Więcej pożyczymy zagranicą

Analitycy przewidują, że rentowność nowych emisji polskich obligacji skarbowych będzie rosła na skutek sytuacji finansów publicznych. Projekt budżetu na 2024 rok zakłada silny wzrost (o 55%) potrzeb pożyczkowych netto (do 225 mld zł wobec 143 mld zł w 2023), przy czym lokalne banki mogą pokryć jedną trzecią tej potrzeby w 2024 r. wobec dwóch trzecich w 2023 r.

W tej sytuacji Ministerstwo Finansów będzie musiało opierać się na popycie zagranicznym.

Źródło: BANK.pl