Pekao SA – Alior Bank: fuzji nie będzie, problem pozostał
Gdy mówimy o reakcji rynku, mamy na myśli duże fundusze inwestycyjne, których decyzje o kupnie lub sprzedaży akcji mają decydujący wpływ na kursy. Zwykle nie kierują się one emocjami, choć to także się zdarza, ale własnymi analizami. Analitycy finansowi ocenili, że połączenie dwóch banków i utworzenie jednego, który wielkością zbliżyłby się do numeru 1 PKO BP, obniży, przynajmniej w krótkim czasie, wartość banków.
Fuzje rynek zwykle przyjmuje pozytywnie
Fuzje i przejęcia zawsze są operacjami ryzykownymi, lecz rynek często przyjmuje je pozytywnie, uznając, że możliwe będzie szybkie obniżenie kosztów przez redukcję zatrudnienia, zlikwidowanie dublujących się działów i efekt synergii. Duży bank ma w dodatku większą siłę jako kredytodawca (może obsługiwać większe projekty) i odbiorca rozmaitych usług.
W przypadku Pekao SA i Aliora te pozytywne efekty mogłyby nie wystąpić. Po pierwsze – banki mają różną historię i specyfikę. Alior istnieje dopiero od 10 lat. Powstał w okresie światowego kryzysu finansowego jako bank prywatny. Zasłużył na opinię banku innowacyjnego, czego symbolem było zarówno hasło reklamowe – „Wyższa kultura bankowości”, jak i strategia „Cyfrowego buntownika”, ogłoszona w marcu ubiegłego roku. W 2015 roku, jeszcze przed wyborami, kontrolę nad nim przejął państwowy ubezpieczyciel PZU, który ma ponad 30 % akcji.
Pekao SA, był bankiem sprywatyzowanym, a przed rokiem przejętym przez państwowe podmioty PZU i Polski Fundusz Rozwoju. Wcześniej Pekao SA skonsolidował kilka banków komercyjnych, wprowadził system informatyczny, unowocześnił usługi, ale jego specjalnością jest obsługa kredytów korporacyjnych, a nie dopieszczanie klientów indywidualnych.
Zdecydowała polityka?
PZU SA jest głównym, choć mniejszościowym akcjonariuszem obu banków. W takiej sytuacji połączenie banków jest zwykle naturalnym procesem. Tymczasem w oficjalnym komunikacie oba banki stwierdziły, że ich połączenie nie byłoby korzystne dla akcjonariuszy. Ciekawe, że do takiego wniosku zarządy doszły dopiero po trzech miesiącach negocjacji.
Choć analitycy finansów starają się trzymać z dala od polityki, nie można udawać, że decyzja o zaniechaniu fuzji została podjęta przez niezależne zarządy. Kontrolę nad obu przejętymi przez państwo bankami, sprawują politycy. Ostateczna decyzja musiała więc zostać podjęta co najmniej na szczeblu premiera. Wprawdzie utworzenie kolejnego dużego podmiotu finansowego, kontrolowanego przez rząd byłoby zgodne z przesłaniem Planu Morawieckiego, ale być może premier, były bankowiec, uznał, że ryzyko porażki i negatywnej reakcji rynku jest zbyt duże, by je podejmować w przede dniu gorącego sezonu politycznego.
Z takiej decyzji zadowoleni są klienci obu banków i ich akcjonariusze, ale zapewne byliby bardziej zadowoleni, gdyby banki zostały sprywatyzowane, a decyzje o ich przyszłych losach nie zależały od kalkulacji polityków.