Ostrożna Komisja Europejska
Komisja Europejska opublikowała swoje prognozy makro dl UE na ten i przyszły rok, które można streścić w trzech punktach: powolne ożywienie, niska inflacja, spadające deficyty budżetowe.
Prognozy Komisji są dość zbliżone do obecnego konsensusu rynkowego, przynajmniej w przypadku wzrostu PKB dla Polski, więc chciałbym wykrzystać okazję, by pokazać, dlaczego moje prognozy są od tego konsensusu nieco wyższe. Prognoza Komisji to 2,9 proc. wzrostu w tym roku i 3,1 proc. w 2015, moje zaś to odpowiednio: 3,4 proc. i 4 proc. Różnią mnie od KE przede wszystkim trzy kwestie. Po pierwsze, 2,9 proc. to potencjalny wzrost gospodarki, a historia pokazuje, że w okresie wychodzenia z dołka wzrost jest wyższy od potencjału. Po drugie, KE przewiduje bardzo powolny spadek bezrobocia (liczonego metodą Eurostatu), podczas gdy moim zdaniem ostatni spadek stopy bezrobocia uprawnia do znacznie ardziej optymistycznego spojrzenia na rynek pracy. Przez to mam wyższą prognozę konsumpcji. Po trzecie wreszcie, przy wyraźnym przyspieszeniu wzrostu głównych partnerów handowych, polski eksport powinien również istotnie przyspieszyć, a KE przewiduje tylko minimalny wzrost jego dynamiki (z 4,7 do 5,2 proc.).
Podsumowanie: W tym momencie jestem skłonny stwierdzić, że 2,9 proc. wzrostu PKB w prognozie KE to minimum dla Polski.
Europa
Rynek finansowy jakby przestał się przejmować Ukrainą, ale warto zwrócić uwagę, że informacje napływające w sprawie tego kraju nie dają powodów do uspokojenia. Nad Ukrainą wciąż wisi widmo poważnego kryzysu gospodarczego i niewypłacalności rządu. Tymczasem główne sygnały są następujące. Po pierwsze, między Rosją i UE nie ma porozumienia co do uznania nowych władz w Kijowie, a tym bardziej sposobu wsparcia procesu zmian. Po drugie, osja jest gotowa stosować dość ostre narzędzia walki o wpływy na Ukrainie, łącznie z restrykcjami handlowymi. Po trzecie, liderzy polityczni UE podkreślają, że pomoc finansowa dla Ukrainy może nadejść tylko pod warunkiem zaprezentowania pakietu reform, a taki pakiet trudno będzie zaprezentować w warunkach politycznego chaosu jaki panuje na Ukrainie. Angażowanie się prognozowanie dynamiki tego kryzysu nie ma sensu, ale wystarczy poprzestać na konkluzji, że jeżeli kilka dni temu Ukraina została uznana przez rynek za czynnik ryzyka to ten czynnik na pewno nie wyparował.
Podsumowanie: Ukraina osuwa sie po równi pochyłej w chaos gospdoarczy, a nie widać, co miałoby ten proces zatrzymać.
Rynek
Złoty był wczoraj mocniejszy w stosunku do głównych walut, mimo że tzw. ryzyko ukraińskie wzrosło – widać to po gwałtownej przecenę hrywny. Kurs eurozłotego znajduje się teraz w trendzie bocznym i ruchy w jedną lub drugą stronę nie koniecznie muszą mieć fundamentalne przyczyny. Generalnie widać, że rynek czeka na jakiś przekonujące sygnały, związane z kluczowymi niepewnościami: czy słabsze dane w USA to zjawisko trwałe, czy EBC będzie luzował politykę pieniężną, czy wyraźne uspokojenie na rynkach wschodzących to cisza przed burzą czy cisza po burzy? Dopiero przyszły tydzień przyniesie jakieś bardziej konkretne wskazówki. Na razie eurozłoty wydaje się mieć potencjał do osiągnięcia przynajmniej lutowego minimum (ok. 4,13), eurodolar waha się wokół 1,375 i raczej powinien w końcu otwierać sobie drzwi do korekty w dół niż pięcia si w górę. Na rynku obligacji w Polsce rentowności ustabilizowały się w pobliżu lutowych minimów.
Podsumowanie: Rynek znajduje się w fazie oczekiwania na konkretne sygnały.
Kalendarium na dziś
Dziś jedyną publikacją mogącą potencjalnie wpłynąć na rynek są dane o sprzedaży nowych domów w USA o godz. 16.00. Konsensus kształtuje się na poziomie 400 tys.
Ignacy Morawski
główny ekonomista
FM Bank PBP