Opinie zawieszone w sieci: listopad

Z wyższym wykształceniem – takim samym jak my (pracownicy niższego szczebla) – zasiadają na najwyższych królewskich tronach. Apanaże ich dziesięciokroć przewyższają nasze pensje, ordynują nam wywiązywanie się z planów sprzedażowych, żeby samemu zbierać laury, wypełniać te swoje tabelki i prowadzić rankingi, bo tak naprawdę to nic nie robią, tylko stresują PRACUJĄCYCH LUDZI. Cóż z tego, że Ola sprzedała w pięć dni 15 produktów? Pewnie siedzi bliżej drzwi, którymi wchodzą klienci! Nawet pracownicy postępują względem siebie jak wilki, jeden drugiemu kradnie klienta i udaje, że nic się nie stało! A dyrektorzy patrzą na to wszystko i cieszą się, że mają sprzedaż.

Z tego wynika, że psychol najbardziej nadaje sie na stanowisko dyrektora banku, albo psychopata, który nie ma skrupułów! Jak mogą tak traktować ludzi, mając się za katolików. W niedzielę do kościoła, a od poniedziałku ruszają do wyścigu szczurów, kradną, kłamią, zazdroszczą i napawają się chciwością. JESZCZE, JESZCZE, JESZCZE to motto bankowca psycholowca! Żeby Ania była niżej… a tutaj Ania sprzedaje na raz 3 produkty i Kazio dostaje rozwolnienia, bo tamta jest lepsza. Kolejna mentalność struktury bankowej – ludzie z zasadami, sumieniem, klasą i moralnością, pracujący sumiennie nie sprawdzają się, bo najzwyczajniej nie potrafią sprzedawać. Nie dlatego, że nie chcą, któż nie ma ambicji sprzedawać dużo i sprawiedliwie, tylko dlatego, że nie postępują według zasady: „BYLE SPRZEDAĆ! SPRZEDAĆ! SPRZEDAĆ”!

Dobrze by było zająć się bankami, zbadać je od środka. Ludzie nie mają czasu na WC, na śniadanie, a klienci z zewnątrz sprawdzają ich standardy obsługi. Jak pracujesz na 100 proc., to za mało, jak nie sprzedajesz, to spadaj – jesteś nikim! Cóż z tego, że masz 100 operacji kasowych, załadowałeś bankomat, zająłeś się wszystkim tym, czym dyrektor powinien się zająć – jesteś niepotrzebny! NIE POTRZEBUJEMY TAKICH, którzy nie zarabiają na swoje wynagrodzenie (sprzedażowo).

BANKIER.PL
Internauta MyszkaMiki

PREMIĄ MOŻNA NADROBIĆ…

Skoro premia (pensja) zależy od ilości sprzedanych kart kredytowych, kredytów i innych, to co się dziwić, że tak to jest? Mój znajomy pracuje w DB Kredyt. Jako że podstawa jest marna, to tylko premią można nadrobić. W związku z tym całej rodzinie sprzedał karty, zrobił tak, że niby są za darmo. Po dwóch miesiącach zrezygnowali, kumpel dostał 60 zł od karty. Rodzina, znajomi, dawni koledzy, nauczyciele, powiedzmy z 30 osób, razem jakieś 1800 zł. Dalej, oczywiście kredyty „byle by przepchnąć wniosek”, bez wiedzy współmałżonka, z podrabianymi zaświadczeniami… wszystko po to, żeby zdobyć premię. Co z tego, że efekt marny? Nic, ale bank żyje dalej…

Gazeta.pl
Internauta o nicku Szmecierecie

POSPOLITE RUSZENIE KLIENTÓW

Ten milutki i cieplutki mBank jest bohaterem największego pospolitego ruszenia kredytobiorców od czasów Grobelnego! Jak nie tak, to owak: bank zawsze wygrywa, bank zawsze wyciągnie pieniądz od klienta. Kary UOKiK ...