Ogólnoeuropejskie gwarancje depozytów – niebezpieczny pomysł?
Dobrze działające rynki potrafią wyceniać ryzyko. Oprocentowanie pożyczek w walutach niestabilnych jest wyższe niż w stabilnych, banki o słabej reputacji mają problemy z przyciąganiem depozytów i muszą za nie drożej płacić, klient, nie posiadający wystarczających dochodów i zabezpieczenia nie otrzyma kredytu hipotecznego na zakup domu. To wszystko efekt uwzględnienia ryzyka i prostej zasady – im jest większe, tym więcej trzeba za nie płacić.
Zasada ta jest jednak naruszana przez regulacje i instytucje, mające za sobą wsparcie państw. Już Milton Friedman zwracał uwagę na to, że w czasie kryzysu bankowego w USA w latach 30., banki pokładały nadmierną ufność w Systemie Rezerwy Federalnej (powstała w roku 1913) przez co nie doceniły ryzyka upadłości.
Bezkarność słabych banków
Aby chronić klientów banków przez nadmiernym ryzykiem w większości krajów działają instytucje gwarantujące depozyty. Z jednej strony to dobrodziejstwo, z drugiej zakłócenie na rynku finansowym. Słabe banki mogą bezkarnie podnosić oprocentowanie, przyciągając klientów, którzy nie obawiają się upadłości, bo i tak mają gwarancje zwrotu depozytów. Jeśli upadną, koszty ponoszą inne banki, a właściwie ich klienci. Ponoszą nawet jeśli nie ma fali upadłości, gdyż gwarancje depozytów kosztują.
Przed kilku dniami profesor Hans-Werner Sinn, wpływowy niemiecki ekonomista ostrzegł przed ogólnoeuropejskim systemem gwarantowania depozytów. Zwolennicy tego pomysłu, w tym Komisja Europejska i EBC wskazują, że ubezpieczenie depozytów zapobiegnie niebezpieczeństwu paniki bankowej w czasie kryzysu. To argument prawdziwy, ale sytuacja banków w różnych krajach jest odmienna.
Podczas gdy udział złych kredytów bankowych w stabilnych krajach strefy euro wynosi zaledwie 2%, to w Irlandii 11 %, we Włoszech 16 %, na Cyprze 40 %, a w Grecji 46 %. Europejskie ubezpieczenie depozytów spowodowałoby nieodpowiedzialne zachowanie banków w krajach niestabilnych. Na przykład banki na Cyprze, które przed kilku laty przeżyły ostry kryzys, byłyby w stanie zebrać dowolną wielkość funduszy z różnych miejsc w Europie i przeznaczyć je na ryzykowne operacje.
Tani pieniądz, dla każdego…nawet nieodpowiedzialnego
To samo dzieje się na rynku obligacji rządowych, gdzie interwencja banków centralnych, zwłaszcza Europejskiego Banku Centralnego obniżyła ryzyko, a tym samym oprocentowanie papierów dłużnych. Nawet obecnie, gdy Włochy pogrążone są w kryzysie politycznym, a większość Włochów gotowa jest opowiedzieć się za wyjściem ze strefy euro rentowność włoskich obligacji jest niższa ni z 3 %. Tak wyceniano kiedyś obligacje bardzo stabilnych i solidnych krajów, np. Niemiec. Nierozróżnienie ryzyka zachęca do nadużyć (tzw moral hazard). Skoro rządy mogą zaciągać tanie pożyczki, nie mają wystarczającej determinacji by prowadzić racjonalną politykę fiskalną.
W finansach zwykle rozwiązania cząstkowych problemów przyczyniają się do narastania problemów systemowych.