Odgłosy: Wyobraźnia to też kapitał

Marek Urbaniak

Czy powinno to dziwić? Owszem tak, jeśli teksty piszą dziennikarze specjalizujący się w problematyce finansowej i do tego uprawiający swój zawód na łamach tzw. prestiżowej prasy, chociaż dzisiaj może ta typologia już niewiele znaczy. Jednym słowem prasa wzięła w obronę prostego kredytobiorcę, którego drapieżne banki zapraszają na negocjacje w sprawie określenia, jaka jest rzeczywista wartość zabezpieczenia kredytów hipotecznych w związku ze zmianami na rynku nieruchomości.

Niezależnie jednak od tego, jak rzeczywiście przebiegają te rozmowy i w jakim stopniu są one forum do dyktowania nowych warunków umów kredytowych, bardziej interesujące jest, czy banki odpowiednio przygotowały swoich pracowników do prowadzenia tych niełatwych rozmów. To przecież z założenia powinny być negocjacje. A jeśli tak, to jak to jest z tą wiedzą o negocjacjach. Niektórzy powiedzieliby nawet, że tu chodzi nie tylko o wiedzę, ale także o ocieranie się o sztukę.

Prawdopodobnie gros banków ma na swoje usprawiedliwienie sprawozdania odpowiednich departamentów o godzinach szkoleń, wśród których jedna z pozycji dotyczy z reguły negocjacji. Ale co innego sztampowe zapoznanie pracownika z pewnymi regułami, a co innego profesjonalne przygotowanie do empatycznego i świadomego stosowanych narzędzi negocjacyjnych. Dlatego tak ciekawe jest, ile banków, właśnie w kontekście nieuniknionych rozmów z zagubionymi i przestraszonymi kredytobiorcami, odpowiednio przeszkoliło swoich pracowników lub chociażby dostatecznie uwrażliwiło na delikatność tej ...