Bank i Klient: Odchodząc od cegieł i zaprawy?

Kamil Maciążek

Czyżbyśmy mieli być w końcu świadkami upadku ostatniego z bastionów tradycyjnej bankowości? Pojawiła się pierwsza bankowa oferta sprzedaży kredytu hipotecznego przez telefon. Ale czy aby na pewno nie kryje się za tym wyłącznie sprytny marketing? Czy rzeczywiście klienci dotknięci klątwą agorafobii będą mogli uzyskać kredyt na mieszkanie bez wychodzenia z (nomen omen!) domu? Odpowiedzi na podobne pytania nigdy nie da się sprowadzić do prostego „tak” lub „nie”.

Pierwszy stopień oddalenia

Od paru miesięcy działa nowy produkt pod nazwą ING Remote Advisory dla kredytów hipotecznych. Sprzedaje go – jak łatwo się domyślić – ING Bank Śląski. Przedstawiciele tej instytucji chętnie dzielą się wiedzą na ten temat. – Dzięki naszej propozycji można wygodnie ubiegać się o kredyt hipoteczny bez wychodzenia z domu. Klient przychodzi do oddziału tylko raz, podpisać umowę kredytową. Wszystkie formalności do wydania decyzji ostatecznej, można załatwić, mając do dyspozycji telefon komórkowy z aparatem fotograficznym i dostępem do internetu – opowiada Ewa Szerszeń, zastępca rzecznika prasowego w ING BSK.

Klientom asystują specjalnie przygotowani do tej roli doradcy, którzy pomagają na każdym kroku w przejściu procesu ubiegania się o kredyt i informują o statusie wniosku kredytowego. Zdolność kredytowa oceniana jest tak samo jak w standardowym procesie – tyle że dokumenty można dostarczyć w formie skanów i zdjęć. Także zabezpieczenia nie różnią się od tych, których można spodziewać się przy produkcie klasycznym – w oddziale lub u pośrednika. A co z szacowaniem wartości kredytowanej ...