Obietnice nic nie kosztują
Obiecanki cacanki, a głupiemu radość - powiada mądre, jak rzadko które, przysłowie. I wiele w nim prawdy - wszak miało być u nas, jak dawniej w Irlandii, a wyszło, jak obecnie i w Grecji, i Irlandii razem wziętych. Co chwila coś się w budżecie nie dopina, rząd gubi gdzieś kolejne miliardy, a w górę idą jedynie, oprócz słupków poparcia dla opozycji, ceny w sklepach.
Przeciwnicy obecnej partii rządzącej już zacierają ręce. I rozpoczynają kolejne festiwale obietnic. Jako człek starszawy już nieco wysłuchuję ich cierpliwie, bo i tak wiem, że nic z nich nie wyniknie. Kiedyś obiecywano mi – co tam mi, każdemu Polakowi – po sto milionów. I g…. z tego wyszło. Potem mieliśmy być drugą Japonią. I znowu g… Następnie wiele mówiło się o IV RP. I co? I g…. Tyle łajna z tych obiecanek się zebrało, że gdyby udało się je przerobić na biogaz, stalibyśmy się światową w nim potęgą.
Przypominam te fakty i błagam młodszych (o co nietrudno) od siebie, by je zapamiętali. Dlaczego to czynię? Ano dlatego, by nie spełniły się słowa George’a Santayany (dokładniej zaś Jorge Augustína Nicolása Ruiza de Santayana y Borrás, urodzonego w 1863 r. w Madrycie, zmarłego w 1952 r. w Rzymie, amerykańskiego – choć przez całe życie miał obywatelstwo hiszpańskie), filozofa i pisarza: Ci, którzy nie pamiętają przeszłości, skazani są na jej powtarzanie. Ludzie, błagam, nie dopuśćmy do tego! Jak bowiem rzekł przytaczany już przeze mnie kilkakrotnie Emil Cioran, filozof, teoretyk nihilizmu i pisarz pochodzenia rumuńskiego, piszący głównie w języku francuskim: Jeśli chce się być szczęśliwym, nie wolno gmerać w pamięci.
A na koniec – byśmy dobrze zapamiętali – przytoczę słowa Czerwonej Chmury, urodzonego w 1822 r. i zmarłego w 1909 r. wodza Indian Lakota: Obiecali nam oni wiele rzeczy, więcej niż mogę spamiętać. Lecz słowa dotrzymali tylko raz – zapowiedzieli, że odbiorą nam nasze ziemie, i zrobili to.
Baczmy zatem uważnie na to, co obiecują nam nasi tzw. politycy…