O bankach bez banków

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Gwarantuje depozyty. Ze składek banków. Ale chyba trzeba mu będzie zmienić nazwę. Na Urzędniczy. Bo banków ma w jego radzie nie być. Radzie - czyli organie nadzorującym zarząd, określającym stawki opłat i uczestniczącym w decyzjach dotyczących restrukturyzacji banków. "Nihil novi sine communi consensu" - brzmiała formuła konstytucji sejmu radomskiego z 1505 roku. Można to przetłumaczyć jako "nic o nas bez nas".

No to teraz będzie ustalanie kwestii bankowych bez banków. Bo „w składzie rady nie ma miejsca dla lobbystów” – argumentował… senator Bierecki. Jak wiadomo, nie mający nic wspólnego z lobbowaniem na rzecz SKOKów.

No to teraz można iść dalej. Zwłaszcza że precedensów pod dostatkiem. Ot, choćby rozprawa sądowa. Po co dowozić oskarżonego, angażować obrońcę – przecież prokurator i sędzia doskonale wiedzą, co dla niego dobre. Zły przykład? To może dialog płacowy bez związków zawodowych. Konsylium lekarskie w składzie: dyrektor-menedżer, główna księgowa i szef działu kadr. Lekarze mogą przecież lobbować za droższym zabiegiem.

Podobno Międzynarodowy Fundusz Walutowy „zwrócił uwagę, że zasiadanie w tym gronie przedstawicieli sektora komercyjnego może budzić wątpliwości, tym bardziej więc teraz, przy okazji nadania nowych kompetencji radzie BFG, warto o tym rozmawiać” – argumentował wiceminister finansów. A gdyby MFW powiedział, że wyroki Trybunału Konstytucyjnego należy publikować, to rząd też by się z nim zgadzał?

Pamiętają Państwo „Rycerzy trzech” Andrzeja Waligórskiego? Dość często skecz zaczynał się od słów „oj niedobrze, panowie, niedobrze. Chociaż może i dobrze”. No właśnie. Przecież będziemy polonizować banki, wykupując je od zagranicznych inwestorów. Tak mówił wicepremier Gowin. No to skoro będziemy mieć państwowy sektor bankowy – przynajmniej do czasu, aż nie wykupią go krajowi inwestorzy (?) – to właściciel niech decyduje o wszystkim. Na początku lat 90. prezes jednego z wydzielonych z NBP banków kazał ze sobą konsultować wszystkie decyzje. Z zakupem pojedynczego komputera włącznie. Rada BFG jednoosobowa nie jest, więc będzie bardziej demokratycznie. Czy lepiej, zobaczymy.

Przemysław Szubański