Nowy minister finansów Niemiec nie zamierza podnosić podatków, ani przekraczać limitów długu publicznego
Christian Lindner nawiązał przede wszystkim do credo liberałów podkreślając, że będzie korzystał z okazji, żeby uczynić Niemcy krajem cieszącym się jeszcze większymi wolnościami, bardziej dynamicznym i cyfrowym, i oczywiście zrównoważonym.
Słowo „zrównoważony” to mantra, a więc coś co powtarza się nieustannie i niekoniecznie z wiarą i ze zrozumieniem, ale politycy już tak mają, że dobrze im ze sloganami.
Chwytliwe słowo lepsze jest ponadto od konkretów, żeby nie skończył polityk jak z „izerą” w sztuk milionie, lukstorpedą i najlepszymi promami świata z wyśmienitych polskich stoczni, które zdążyły już zapomnieć jak to jest wodować statki.
Modernizacja z udziałem także kapitału prywatnego
W Niemczech spodziewają się po rządzie przechylonym w lewo dużych modernizacyjnych wydatków państwa. Minister Lindner wspomniał jednak, że ich źródłem nie może być jedynie budżet i zamierza aktywizować w tym kierunku kapitał prywatny, którego – dodajmy – jest w Niemczech dużo i jeszcze więcej.
Sprzyjać ma temu „polityka fiskalna naznaczona stabilnością”, co w języku codziennym oznaczać może niechęć ministra do podnoszenia istniejących i uchwalania nowych podatków.
Wprawdzie to kanclerz rządzi, ale gabinet jest koalicyjny, opiera się na małej FDP, jak nasz rząd na wiceministrze Mejzie, więc szans na ostry fiskalizm raczej nad Łabą i Renem nie ma, zwłaszcza że w dalszej części rozmowy minister dodał expressis verbis, że nowy rząd nie zamierza podnosić podatków w celu modernizacji kraju.
Podobnie ma być z długiem publicznym. Nie ma mowy o wyłączeniu jego konstytucyjnego limitu, zgodnie z którym rząd federalny może pożyczyć w ciągu roku nie więcej niż 0,35 proc. nominalnego PKB, czyli obecnie mniej więcej 12 mld euro.
NextGenerationEU, rozwiązanie jednorazowe
Smaczkiem w tym fragmencie było nawiązanie dziennikarzy do tego, że Christian Lindner jest w Bundesfinanzministerium następcą obecnego kanclerza i przywódcy socjaldemokratycznej SPD – Olafa Scholza. Nowy minister odpowiedział przytomnie, że jest otwarty na rady ekspertów i poprzedników na tym stanowisku, ale z nazwiska wymienił jedynie b. ministra (2009-2017) Wolfganga Schäuble z CDU.
U nas o tym się nie dyskutuje, ponieważ jesteśmy poza strefą euro. Jednak w Niemczech kwestia środków na pandemiczny Europejski Fundusz Odbudowy na rzecz programu NextGenerationEU to temat bardzo żywy, ponieważ wiąże się pożyczkami w wysokości ok. 800 mld euro do zaciągnięcia przez Komisję Europejską.
Są obawy, czy na rynki nie wkroczy na stałe nowy wielki pożyczkobiorca z Brukseli w postaci UE i nie dołoży ognia do rozpalonego pieca globalnej polityki monetarnej, co skończyło się tak jak miało i musiało się skończyć, czyli inflacją.
W tym kontekście minister Lindner podkreślił, że opozycyjna wtedy FDP głosowała za tym Funduszem, ale to nie oznacza zgody na „utworzenie stałej architektury” w tym kształcie. Zasugerował, że gdyby w Unii chciano powtarzać takie rozwiązania, byłby przeciw. Wskazał, że nie byłby w oporze samotny, bo takie stanowisko wyraził już m.in. szef rządu Finlandii.
Christian Lindner położył nacisk na egzekwowanie istniejących podatków zaznaczając jednocześnie swój bardzo krytyczny stosunek do skomplikowania przepisów podatkowych. Zasugerował, że oczekiwałby ich uproszczenia, ale zrobił to tak delikatnie, że raczej w to nie wierzy.
Ujawnił, że będzie dążył do zakazania zagranicznych inwestycji w nieruchomości w Niemczech z użyciem gotówki. Motywem ma być globalne przeciwdziałanie omijaniu podatków, w tym niedopuszczanie do Niemiec kapitałów podejrzanego pochodzenia.
Można też jednak sądzić, że jest to „liberalna” odpowiedź na protesty społeczne wokół wykupywania mieszkań i całych osiedli komunalnych przez wielkie firmy z sektora nieruchomości.
Kolejny lockdown w Niemczech może być niepotrzebny
Pozostała część wywiadu poświęcona była kwestiom politycznym i sposobom przeciwdziałania pandemii. Minister Lindner podkreślił, że trzeba mieć na uwadze wielkie szkody wywołane przez ogólnokrajowy lockdown obowiązujący swego czasu w Niemczech.
Nie wykluczył, że konieczny może być następny, ale w jego opinii są szanse, żeby tego uniknąć, jeśli władze przestaną wyłącznie reagować na postępy pandemii, a zaczną próbować przeciwdziałać im zawczasu.
Niechby to stało się również w Polsce, choć szanse na to są marne, bo my uwielbiamy pławić się w narodowych klęskach, na przeciwdziałanie im nie znajdujemy czasu, a zwłaszcza ochoty.