Nowości w firmach finansowych – gotówka pod drzwi i hazard
Za opłatą w wysokości 6,99 dol. klient z rachunkiem w Robinhood może otrzymać w każdej chwili zapieczętowaną kopertę z dowolnym plikiem banknotów, a jeśli utrzymuje na rachunkach co najmniej 100 000 dolarów, opłata za usługę spada do 2,99 dol.
Są też inne obwarowania. Klienci muszą wykupić za 5 dol. miesięcznie subskrypcję usług Robinhood Gold i dokonywać regularnych wpłat na rachunek w wysokości 1000 dol./mc.
Oferta dostępna jest w Nowym Jorku, a niebawem uruchomiana będzie również w innych wielkich miastach USA. Jest skierowana do najmłodszych oraz młodych duszą i sercem klientów firmy, mamionych przez nią także atrakcyjnymi gratisami takimi jak przeloty helikopterem, czy bilety na słynny nowojorski pokaz mody Met Gala.
Oddziały banków i bankomaty trafią do lamusa?
Szefowie firmy twierdzą, że w połączeniu z bankowością internetową i mobilną dostawa banknotów do drzwi doprowadzić może do zaniku wszelkich powodów do osobistych odwiedzin oddziału banku lub przechadzki do bankomatu.
Obawy o bezpieczeństwo przesyłek z gotówką oddalają argumentami, że kurier nie wie, czy w odpowiednio wypchanej kopercie są pieniądze, pampersy, czy jakiś inny z tysięcy produktów domowych dostarczanych przez Gopuff, a system zawiera informację kto dostarczał jaką przesyłkę.
Robinhood stawia również na biznes pn. prediction-markets (rynki prognoz), czyli rodzaj bukmacherki polegający na możliwości obstawiania odpowiedzi „tak” lub „nie” na pytania dotyczące np. meczów koszykówki, ale też obniżenia lub pozostawienia przez Fed stóp procentowych bez zmiany.
Cena jednego zakładu znajduje się z reguły w przedziale od 0 do 1 dolara, więc warunkiem dobrych interesów jest tłumny udział publiki.
Nic zatem dziwnego, że Kalshi i Polymarket, rywale Robinhood na tym osobliwym rynku, idą w tematach zakładów znacznie dalej. Oczywistym tego celem jest wywołanie wokół tych firm jak najwięcej zgiełku.
Zakłady o wszystko
W grze były zatem pytania, o wynik wyborów prezydenckich w USA, o to czy wielki pożar trawiący w styczniu kalifornijskie Palisades dotrze do Santa Monica, albo czy Jerome Powell powita uczestników swojej konferencji słowami „good afternoon” i wiele innych, w tym niecenzuralnych.
W odróżnieniu od tradycyjnej bukmacherki, w biznesie prediction nazywanym także event contracts, to nie organizator ustala stawki, robią to sami gracze.
W kasynie można obstawiać zwycięstwo Polski nad Albanią z prawdopodobieństwem np. 2,75 do 1, ponieważ kasyno uważa, że to raczej Albania wygra. Jeśli obstawiłeś Polskę za 100 zł i nasza drużyna wygra, otrzymujesz 275 zł, a kasyno traci 175 zł. To kasyno jest jedynym przeciwnikiem gracza i to ono bierze na siebie całkowite ryzyko.
Natomiast w biznesie predykcyjnym stawki ustalają gracze, a punkt styku popytu z podażą na odpowiedzi „tak” i „nie” wyznacza cenę zakładu „tak” np. na 75 centów, ponieważ większość uczestników uważa, że prawidłową odpowiedzią będzie „nie”.
Jeśli ktoś zatem kupi 100 zakładów za 75 dol. i wygra, to przegraną nie będzie platforma, ale ten/ci którzy sprzedali zakłady po tej cenie. Platforma (tu Polymarket) pobiera jedynie 1 proc. prowizji.
Zakłady tego rodzaju są w USA pod nadzorem Commodity Futures Trading Commission (CFTC), która zgodnie z przepisami z 2010 r. sprzeciwia się obstawianiu nawiązującemu do terroryzmu, zabójstw, wojen, czy właśnie hazardu, w tym z wykorzystaniem gier komputerowych (gaming).
Problem polega na tym, że prawo nie definiuje działalności określanej jako gaming, co prowadzi do długich, jak zawsze, sporów interpretacyjnych, a przewlekłe postępowania są na korzyść firm z obszaru prediction markets.
Nie bez znaczenia dla przyszłości tego biznesu może się okazać fakt, że w styczniu ’25 „strategicznym doradcą” Kalshi został najstarszy syn prezydenta – Donald Trump jr. Wyjaśniając wstąpienie w tę rolę zasugerował on, że prediction markets rosną w siłę.
Trustwallet podaje, że od stycznia do października 2025 r. platformy rynków prognoz wygenerowały obroty o wartości ponad 27,9 mld dolarów, a ponieważ coraz więcej osób odkrywa, jak działają, to wg obecnych przewidywań, do 2035 r. wartość tego sektora może osiągnąć 95,5 mld dolarów.
Przodkami prediction markets były w końcu XIX wieku amerykańskie przedsięwzięcia maklerskie zwane bucket shops. Upowszechniały się dzięki przełomowej wówczas innowacji w postaci telegrafu, który dawał m.in. możliwości śledzenia zmian kursów akcji.
Sednem biznesu bucket shops były praktyki oszukańcze lub w najlepszym razie nieetyczne. To dlatego nazwa ta stosowana jest we współczesnej terminologii finansowej na określanie „nieuczciwych firm maklerskich”.
Były de facto „jaskiniami hazardu”, w których klienci obstawiali spadek lub wzrost cen akcji lub rzeczywiście kupowali w nich akcje. Jeśli kupowali, to najczęściej za pieniądze (niekiedy duże i bardzo duże) pożyczone od „maklerów” (leverage).
Wyrażenie bucketing oznaczało wówczas przede wszystkim wprowadzanie graczy w błąd odnośnie rzeczywistej ceny danego papieru. Klient zlecał np. zakupu 1000 akcji X za 20 dol. sztuka. Dowiadywał, że udało się to zrobić, choć „maklerzy kupili je za 19 dol. a różnicę (swój zysk) w niebagatelnej wówczas wysokości 1000 dolarów zatrzymywali dla siebie.
Kryptowaluty i opcje w portfelu bardziej dostępne dla klientów indywidualnych?
Wracając do Robinhood, jego kierownictwo twierdzi, że znajduje się po właściwej stronie długoterminowego trendu na rynkach, który sprawia, że wszelkiego rodzaju transakcje stają się tańsze i bardziej dostępne dla inwestorów indywidualnych.
Założyciel firmy i jej główny akcjonariusz Vlad Tenev (przyjechał do Stanów z rodzicami w wieku 5 lat, ukończył Stanford) mówi, że produkty uważane obecnie za ryzykowne — od kryptowalut po opcje — mogą w przyszłości stać się częścią typowego portfela inwestora detalicznego.
Gotówka pod drzwi to oznaka nieustającej wiary w tradycyjny, szeleszczący pieniądz, ale to głównie przedsięwzięcie z obszaru marketingu. Zakłady o zdarzenia przyszłe też nie zdecydują chyba o przyszłości firmy, ale mogą stać się istotnym narzędziem sondażowym.
