Norwegia zgadza się na rozwój górnictwa głębinowego

Norwegia zgadza się na rozwój górnictwa głębinowego
Stortinget, AdobeStock, autor: Leonid Andronov Stortinget,
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Ustawa o działalności poszukiwawczej i wydobywaniu minerałów z dna morskiego na Norweskim Szelfie Kontynentalnym jest faktem. Norweski Parlament (Stortinget), w styczniu tego roku, dał zielone światło na rozwój górnictwa głębinowego, pisze z Oslo Ewa Burdon.

Dzieje się to w całkowitej sprzeczności z ostrzeżeniami Norweskiej Agencji Środowiska i Instytutu Badań Morskich, Programu Ochrony Środowiska ONZ, Światowego Forum Ekonomicznego i Międzynarodowego Panelu Oceanicznego na czele którego stoi, broniąca oceanów jak lwica, Norwegia, godnie reprezentowana przez premiera Jonasa Gahr Støre. Tego samego, który zaciekle dążył do wcielenia w życie ustawy.

Zastosowanie powiedzenie „Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek” rzadko kiedy pasowałoby lepiej.

Norweski rząd używa wzmożonego napięcia międzynarodowego jako argumentu do zwiększenie samowystarczalności w zakresie pozyskiwania surowców krytycznych. Przeciwnicy uważają, że wydobycie na dnie morskim może mieć katastrofalne i nieodwracalne skutki, których rozmiaru i konsekwencji nie jesteśmy nawet w stanie, na dzień dzisiejszy, przewidzieć. Określają decyzję Norweskiego Parlamentu mianem Czarnego Dnia w norweskiej historii, który niszczy „zieloną  reputację” kraju. Mianem hańby, zażenowania i hipokryzji.

Ach ci politycy. Jeszcze do niedawna zapewniali, że chroniąc nasze oceany, chronimy naszą przyszłość… Ocean jest kamieniem węgielnym ziemskiego systemu podtrzymywania życia. Znajduje się w nim 97% wody, jaka jest na naszej Planecie. To jej niebieskie serce, a o serce powinniśmy dbać. Politycy jak to politycy, zdania zmieniają.

Norweska Partia Pracy nie jest tu żadnym wyjątkiem. Pomimo ostrej krytyki ze strony środowisk naukowo-badawczych z całego świata, rząd  w Oslo zgodził się na udostępnienie dużego obszaru  Arktyki, terenów w pobliżu Svalbardu i wokół niego oraz na krawędzi lodowca do celów wydobywczych.

Zagrożone ekosystemy dna morskiego

Na norweskim szelfie kontynentalnym występują skorupy siarczków i manganu, które zawierają metale i minerały ważne w otaczającej nas dzisiaj technologii, wykorzystywane do produkcji baterii, turbin wiatrowych, komputerów  i telefonów  komórkowych. Złoża siarczków przypominają ogromne kominy, które wydostały się z wnętrza Ziemi wzdłuż wulkanicznego grzbietu atlantyckiego pomiędzy Norwegią, a Grenlandią. Znajdujemy tu jedne z najbardziej unikalnych ekosystemów na naszej Planecie. Naukowcy uważają, że to właśnie w tego typu kominach powstało pierwsze życie na Ziemi.

W  Unii Europejskiej panuje mocny sceptycyzm związany z tematem. UE, w dyrektywie w sprawie surowców krytycznych (CRMA), stwierdza: „Zgodnie z zasadą ostrożności Komisja Europejska nie może nadać strategicznego statusu projektowi wydobywczemu na dnie morskim, dopóki nie zostanie odpowiednio sporządzony plan skutków dla środowiska morskiego, różnorodności biologicznej i działalności człowieka, zrozumienie zagrożeń i wykazanie, że technologie i metody operacyjne nie powodują znaczącej szkody dla środowiska.”

A jest czemu znacząco szkodzić… Co do tego nie ma wątpliwości. Zakładając, iż typowa koncesja na wydobycie skorup manganowych będzie miała powierzchnię 20 km2 to, według  Norweskiego Instytutu Badań Morskich, koralowiec kalafiorowy będzie w stanie ponownie zasiedlić zniszczony obszar w tempie jednego metra na pokolenie. 

W głębinach morskich roi się od bogactwa dziwnych i unikalnych żyjątek. Wkrótce roić się będzie od urządzeń i maszyn przypominających roboto-buldożery, które  orać będą wierzchnią warstwę dna morskiego i wszystko, co się na nim znajduje łącznie z 40-centymetrowymi  skorupami manganu. Narastanie każdego centymetra zajęło milion lat. Maszyny zniszczą siedliska głębinowe będące domem dla gatunków niespotykanych nigdzie indziej na Planecie, o którą wszyscy politycy tak się przecież troszczą każdego dnia zmuszając swoich obywateli do podejmowania  jedynych i słusznych „zielonych decyzji”, grając na naszych sumieniach i współodpowiedzialności za dobro Mateczki Ziemi.

Narodziny nowego przemysłu wydobywczego

Na naszych oczach rodzi się nowy przemysł: wydobycie z dna morskiego, z dostępem do niezwykle głębokich jego obszarów. Ta kontrowersyjna, gdyż nie poznaliśmy jeszcze jej wpływu na nasz ekosystem, forma wydobywania cennych i rzadkich minerałów polega na tzw. deep sea mining, w skrócie DSM, czyli na oraniu dna morskiego.

„Tak lekkomyślne i aroganckie uprawianie hazardu z naturą, poprzez pomijanie całej specjalistycznej wiedzy, może mieć katastrofalne skutki zarówno dla życia w morzu, jak i dla reputacji Norwegii. Jest to decyzja sprzeczna ze zrównoważonym zarządzaniem oceanami i wieloma umowami międzynarodowymi, do których zobowiązała się Norwegia”, stwierdza w komunikacie prasowym Sekretarz Generalna Światowego Funduszu na rzecz Przyrody WWF, Karoline Andaur.

Norweski Instytut Badań Morskich uważa, że potrzeba znacznie więcej badań, zanim będzie można ocenić, czy rozpoczęcie działalności wydobywczej na dnie morskim jest bezpieczne.

Większość polityków znad fiordów, rządzącą Partię Pracy (AP) włączając, uważa że ​​ wydobywanie cennych minerałów  z dna morskiego jest potrzebne, aby zielona transformacja, w którą  uwikłano nas po uszy tu na ziemi, zakończyła się sukcesem!  Paradoksem jest bowiem, iż  wiele surowców, które bezpiecznie spoczywają na morskim dnie, niezbędnych jest do przeprowadzania na ziemi zielonej transformacji, zaspokajania naszych doczesnych pragnień i rządz. Naszego apetytu na więcej i więcej!  Na dnach oceanów znajdują się tony metali i minerałów, bez których nie potrafimy już żyć. Miedź, kobalt, cynk, złoto i mangan to tylko niektóre z nich. Telefon komórkowy lub komputer, na którym być może czytasz ten artykuł, składa się z kilku takich metali.

Lit, kobalt i nikiel wykorzystywane są do produkcji akumulatorów. Gal stosowany jest do produkcji paneli słonecznych. Surowy bor to ważny materiał w tworzeniu technologii wiatrowych. Z kolei tytan i wolfram odgrywają ważną rolę w sektorach kosmicznym i obronnym. To samo dotyczy akumulatorów, paneli słonecznych, turbin wiatrowych oraz szerokiej gamy innych maszyn i technologii ważnych dla zielonej zmiany. Rentowność i zyski to taki bonus za ratowanie Planety, znaczy się tej jej części, która leży powyżej poziomu morza. Czyli grając w zielone, niszczymy niebieskie!? 

Sceptycy mogą jednak spać spokojnie. Norweski rząd, w swej  niezmiennie „zielonoustej” narracji uspokaja: działalność  wydobywcza będzie dozwolona tylko wtedy, gdy przemysł wykaże, że można jej dokonywać w sposób zrównoważony i odpowiedzialny. Jako karni obywatel znad fiordów, wierzymy na słowo. Jak zawsze.

Ewa Burdon, prezes Norwesko-Polskiej Izby Gospodarczej
Źródło: BANK.pl