Niska presja płacowa w Polsce
Dziś o 11.00 pojawi się odczyt niemieckiego indeksu koniunktury ZEW. W ostatnich miesiącach indeks ten mocno spadał ze względu na pogarszające się oczekiwania co do sytuacji gospodarczej. Konsensus wskazuje na dalszy spadek indeksu, do 18,2.
Polska
W gospodarce wciąż nie widać presji płacowej, co może być małym kamykiem do koszyczka z argumentami na rzecz cięcia stóp procentowych. W drugim kwartale wynagrodzenie w gospodarce narodowej wzrosło o 3,5 proc. rok do roku, czyli mniej niż wydawało się po danych o wynagrodzeniach w sektorze przedsiębiorstw (które wzrosły o 4,1 proc.). Było to mniej niż 4,2 proc. w pierwszym kwartale i najmniej od roku. Kategoria gospodarki narodowej jest o tyle istotna, że obejmuje wszystkich zatrudnionych w przedsiębiorstwach, nawet tych mniejszych, plus ludzi ze sfery budżetowej, podczas gdy sektor przedsiębiorstw obejmuje tylko firmy niefinansowe zatrudniające od 10 osób. Wzrost płac o 3,5 proc. oznacza, że wzrost jednostkowych kosztów pracy w gospodarce utrzymuje się na niskim poziomie ok. 1-1,5 proc. Niska presja płacowa sprawia, że zagrożenie presją inflacyjną w ciągu najbliższego roku jest bardzo niskie. To może ułatwić Radzie Polityki Pieniężnej podjęcie decyzji o obniżeniu stóp procentowych. Nie będzie to na pewno czynnik decydujący, ale im niższe ryzyka dla wzrostu inflacji na horyzoncie tym mniejsze ryzyko związane z ewentualnym obniżeniem kosztu pieniądza. Ziarnko do ziarnka…
Podsumowanie: Obniżenie dynamiki płac w gospodarce to sygnał, że presja płacowa i presja cenowa wciąż są niskie.
GUS podał dane o handlu zagranicznym za pierwsze półrocze, z których można wyczytać kilka negatywnych sygnałów co do trendów eksportowych. Choć z interpretacją tych sygnałów należy być bardzo ostrożnym, ponieważ dane GUS są często rewidowane, a ograniczona ilość szczegółowych danych podawanych przez urząd utrudnia odczytywanie trendów (GUS podaje wynik za całe półrocze, ale nie wiemy w tym momencie, na ile zrewidował swoje szacunki za poprzednie miesiące). Eksport w pierwszym półroczy wzrósł wg GUS o 5,4 proc. rok do roku (liczony w euro), co może wskazywać, że w samym czerwcu wzrost eksportu spadł do ok. 3 proc. wobec średniej przekraczającej 7 proc. w poprzednich trzech miesiącach. Dane sugerują, że wyraźnie obniżyła się dynamika eksportu do Niemiec i całej strefy euro – spadając w czerwcu poniżej zera – pogłębił się również spadek eksportu do Rosji i na Ukrainę. Bardzo mocno wzrósł za to eksport do krajów rozwijających się. Jak napisałem, możliwość rewizji danych każe zachować dużą ostrożność. Ale gdyby rzeczywiście nastąpił spadek eksportu do strefy, byłby to sygnał wskazujący, że zza granicy płyną do naszej gospodarki negatywne impulsy.
Podsumowanie: Dane GUS wskazują na spadek eksportu na zachód Europy. Choć dane te należy traktować ostrożnie.
Rynek
Poniedziałek przyniósł wyraźne uspokojenie na rynku walutowym, obligacje zaś kontynuowały umocnienie. Kurs złotego ustabilizował się w okolicy 4,2 zł za euro. Umocnił się dolar do 4,14 zł, co wynikało z przeceny eurodolara. Biorąc pod uwagę, że koniunktura w strefie euro raczej zaskakuje in minus, a w USA – in plus, a ścieżki stóp procentowych zaczną się wkrótce rozjeżdżać na korzyść USA, uzasadnione wydaje się twierdzenie, że znajdujemy się w dłuższym trendzie spadku eurodolara. Jeżeli chodzi o samego złotego, to wyraźnie czeka on na jakieś rozstrzygnięcie dotyczące ewentualnego wejścia wojsk rosyjskich na Ukrainę. Taka inwazja oznaczałaby zaostrzenie wojny handlowej i pogorszenie perspektyw gospodarczych Polski. Im więcej będzie sygnałów, że jest to scenariusz mniej prawdopodobny, tym większa szansa, że eurozłoty powróci w okolice 4,15 zł.
Podsumowanie: Złoty utrzymuje się w okolicy 4,20 zł za euro, czekając na rozwój sytuacji na Ukrainie.
Ignacy Morawski
Główny Ekonomista
BIZ Bank