Nieuchronna nowelizacja budżetu
Dochody budżetu po pierwszym miesiącu 2020 roku wyniosły 40,3 mld zł, czyli 9,3 % rocznego planu, a wydatki 36,8 mld zł – 8,5% zaplanowanych na cały rok. Pojawiła się więc nadwyżka. Także wpływy ZUS były, według informacji pani prezes Gertrud Uścińskiej o około 10% wyższe niż przed rokiem.
Ale te dane są już historią. Pojawienie się w Polsce epidemii koronawirusa zmienia wszystko.
I tak zbliżało się spowolnienie
Spowolnienie było nieuchronne nawet bez skutków epidemii. Dynamika PKB, która osiągnęła najwyższy poziom w III kwartale 2018 roku, od tego czasu nieustannie spadała.
Zobacz więcej informacji na temat koronawirusa i gospodarki>>>
W IV kwartale 2019 roku wyniosła 3,7% i pojawiły się oznaki osłabienia dynamiki nakładów inwestycyjnych. Według rządowej prognozy zawartej w założeniach budżetowych na rok 2020 PKB miał wzrosnąć o 3,7%, a inflacja osiągnąć 2,5%.
Tyle, że założenia te oparte były na informacjach z I połowy 2019 roku. Dziś są nierealistyczne.
Analitycy banków komercyjnych do niedawna prognozowali wzrost 3-procentowy. Gdy koronawirus zaczął się w Polsce rozprzestrzeniać, analitycy mBanku skorygowali w dół swoją wcześniejszą prognozę i przewidują, że wzrost wyniesie 1,7 %, czyli 2 pkt proc. mniej niż przyjęto w założeniach budżetowych.
Wprawdzie inflacja będzie większa i według prognozy NBP z marca b.r. wyniesie 3,7 %, co w pewnym stopniu złagodzi ubytek dochodów budżetowych, ale nie całkowicie.
Problem bowiem w tym, że przy silnym spowolnieniu, a z takim mamy do czynienia, dynamika dochodów budżetu jest niższa niż nominalna dynamika PKB, a rząd nie może wystarczająco obniżyć wydatków, by zrekompensować ubytek dochodów.
Trzy okresy znaczącego spowolnienia wystąpiły w latach 2001, 2009 oraz 2012. W 2001 roku nominalne dochody budżetu wzrosły zaledwie o 3,5%, a dochody podatkowe spadły.
W 2009 roku dochody budżetu nominalnie wzrosły o ponad 8%, ale dochody podatkowe spadły nominalnie o 2,1%.
W roku 2012 dochody budżetowe wzrosły nominalnie o 3,3%, a podatkowe zaledwie o 2%.
W tych trzech przypadkach konieczna była nowelizacja budżetu, podniesienie podatków cięcia wydatków oraz przyjęcie wyższego deficytu budżetowego.
Kłopoty firm kłopotem budżetu
W czasie spowolnienia dochody budżetu spadają nie tylko z powodu niższej bazy (nominalne PKB), ale także niższych od planowanych zysków przedsiębiorstw, wynagrodzeń oraz pogorszenia ściągalności podatków. Przedsiębiorstwa mają problemy z płynnością, więc urzędy skarbowe nie są w stanie wyegzekwować należności.
W roku 2020 sytuacja może być gorsza niż w trzech poprzednich przypadkach spowolnienia gospodarczego, gdyż w budżecie w ostatnich latach wzrosły wydatki i zobowiązania sztywne, których nie da się łatwo obniżyć.
W dodatku, jeśli epidemia przyjmie duże rozmiary, jakie prognozują niektórzy wirusolodzy, wiele firm, zwłaszcza małych i średnich, utraci płynność,i albo zbankrutują, albo wymagać będą znaczącej pomocy ze strony państwa.
Czytaj także: Koronawirus w Polsce: prezes NBP zapowiada rozwiązania zmniejszające wymagania w stosunku do banków. “Nie grozi nam recesja”
Przy poprzednich spowolnieniach wzrostu istniały amortyzatory, dzięki którym spadki były niższe – dobra koniunktura za granicą (rok 2001), osłabienie złotego (2009), wzrost eksportu mimo recesji w Europie (2012).
Tym razem nie widać podobnych amortyzatorów. Zatrzymanie ruchu granicznego z pewnością odbije się na wynikach eksportu, przynajmniej w I półroczu. Prognoza wzrostu 1,7%, sporządzona w początku marca, może okazać się nadmiernie optymistyczna.