Niemieckie firmy opuszczają Chiny?
Pytanie o kierunek wędrówki niemieckiego kapitału zaczęli już sobie stawiać nadreńscy obserwatorzy. Wprawdzie wiele firm dalej chętnie działa w Państwie Środka, ale inne już niekoniecznie. I to nie byle kto. W ostatnim czasie z Chin wycofały się lub wycofują takie marki, jak Bosch, Adidas, Gigaset, Märklin (modele kolejek elektrycznych, firma z tradycjami istniejąca od połowy XIX w.).
Trzy główne powody
Przyczyny tej nieco zaskakującej, bo jeszcze słabo dostrzegalnej, tendencji są co najmniej trzy. Pierwsza jest stricte polityczna: nasilający się nadzór i presja ze strony pekińskich władz. Druga polityczno-ekonomiczna: konflikt celny ze Stanami Zjednoczonymi, który zagraża eksportowi produkowanych w Chinach towarów. Trzeci powód wycofywania się firm RFN z Azji ma charakter techniczno-ekonomiczny: robotyzacja produkcji, która sprawia, że produkcja może odbywać się w kraju, a nie gdzieś daleko.
Groźne zadłużenie Chin
Jest jeszcze czwarty niepokojący Niemców czynnik, jeśli chodzi o powiązania z Chinami. Jak wskazał Międzynarodowy Fundusz Walutowy, w minionych dziesięciu latach bardzo wzrosło tam zadłużenie sektora prywatnego: do 26 bilionów dolarów. W razie kryzysu ucierpiałyby również Niemcy i nie chodzi tu jedynie o eksport do Chin niemieckich samochodów czy maszyn.
Chińczycy przejęli w ostatnich latach wiele niemieckich firm. Tylko w roku 2016 do Niemiec napłynęło 11 mld dolarów. Gdyby w Chinach pękła bańka kredytowa, część niemieckich firm, kupionych na kredyt, mogłaby po prostu zbankrutować.
Nieoczekiwane skutki robotyzacji
Różne są więc źródła pewnego stygnięcia zapału do chińskiego rynku, przy czym głównym wydaje się robotyzacja. Jak w tych dniach skrótowo i dosadnie zauważył jeden z komentatorów, „roboty są jeszcze tańsze niż chińscy robotnicy, a do tego mogą stać tu, w Niemczech”.
Zarysowująca się tendencja dotyczy zresztą nie tylko Chin. Dziś generalnie mniej firm przemieszcza produkcje za granicę niż na początku tego tysiąclecia. Coraz więcej zaś wraca z Azji czy Europy Wschodniej. Głównie firmy przodujące w stosowaniu cyfryzacji. Niemcy są pod tym względem bardzo zaawansowane. Przypada tu 31 robotów na 1000 zatrudnionych, co daje temu krajowi pod względem zagęszczenia robotami trzecie miejsce w świecie (USA z 19 robotami są na siódmym miejscu).
Ekonomistka z uniwersytetu w Monachium Dalia Marin skonstatowała więc: im więcej robotów uczestniczy w produkcji, tym rzadziej fabryki z tego państwa „wędrują” za granicę, a także większe jest prawdopodobieństwo przemieszczenia produkcji z powrotem do kraju. Nic dziwnego, że znacznie mniej amerykańskich niż niemieckich koncernów wycofuje się z zagranicy do kraju, chociaż prezydent Donald Trump znacznie obniża podatki lub…..grozi.
Chiny Chinami, Azja Azją, a roboty nieubłaganie idą do przodu. Niszczą miejsca pracy, ale też tworzą nowe. I to z nawiązką, jak głosi ekspertyza Centrum Europejskich Badań Gospodarczych z Mannheim (Zentrum für Europäische Wirtschaftsforschung – ZEW). Jednak tylko dla wykwalifikowanych, uczących się, chętnych.
Autor: Włodzimierz Korzycki, Berlin, aleBank.pl