Niemiecka gospodarka w pełni sił od 2022 roku, po COVID-19
Według rządowego raportu, bieżący rok zakończy się spadkiem PKB o 6,3 proc. Jeżeli w ciągu najbliższych miesięcy gospodarka się otworzy i zacznie funkcjonować na coraz wyższych obrotach, wówczas – jak zakłada raport – w przyszłym roku nastąpi ponadpięcioprocentowe odbicie, a w roku 2022 powrót do stanu sprzed koronawirusa.
Część firm zbankrutuje i bezrobocie wzrośnie
W każdym razie, jak zauważył federalny minister gospodarki Peter Altmaier, prezentując dokument, „stoimy wobec wielkich wyzwań”, a „rynek pracy znalazł się pod silną presją”.
Koronawirusowa pandemia spowoduje upadek wielu firm i zwiększenie bezrobocia. W tym roku, jak się przewiduje, pracę straci 370 000 ludzi głównie w hotelarstwie i gastronomii, w handlu i usługach.
Stopa bezrobocia osiągnie przeciętny poziom 5,8 proc. Jednocześnie do niespotykanej wcześniej wysokości w marcu i kwietniu wzrosła liczba zatrudnionych w skróconym wymiarze czasu (Kurzarbeit). Dzięki temu udaje się zapobiec wielu zwolnieniom.
Eksport wzrośnie już w przyszłym roku
Autorzy rządowego raportu spodziewają się w tym roku spadku eksportu w wysokości 11,6 proc. Jednak już w roku przyszłym ma on wzrosnąć o 7,6 proc., co częściowo wyrówna „koronawirusowe straty”.
Minister Altmaier za kluczowy cel obecnych działań rządowych uznał utrzymanie „substancji gospodarki” oraz wsparcie dla przedsiębiorstw i zatrudnionych w czasach kryzysu. Z powodu pandemii – mówił – zwolniło życie publiczne i gospodarcze. Rozluźnianie zakazów powinno wszakże następować ostrożnie, by nie doprowadzić do gwałtownego wzrostu liczby zakażeń.
„Tylko jeśli z wyczuciem będziemy rozkręcać życie gospodarcze i społeczne, już w drugiej połowie roku będzie mogło następować powolne zdrowienie” – oświadczył minister.
Zdrowienie gospodarki stanie się możliwe, jeśli przetrwają przedsiębiorstwa. A niewypłacalność grozi np. 50 000 placówek handlowych.
Tego obawia się Niemiecki Związek Handlu (Handelsverband Deutschland – HDE). Jego dyrektor wykonawczy Stefan Genth skarżył się, że w ciągu czterech tygodni zamknięcia placówek handlowych w branży niespożywczej nastąpił spadek obrotów o 30 miliardów euro czyli miliard dziennie. „To nie do odrobienia” – żalił się.
Połowa firm sądzi, że przetrwa 6 miesięcy
Genth spodziewa się likwidacji licznych sklepów m.in. dlatego, że wynajemcy często nie chcą zgodzić się na odroczenie płatności czynszu przez sklepikarza, albo za odroczenie żądają nawet 9-procentowej opłaty. „Bardzo się obawiamy, że centra miast nie będą po kryzysie wyglądały tak jak przed kryzysem, ponieważ zniknie wiele sklepów” – wieszczy Stefan Genth.
Wiele firm zdoła przez jakiś czas nie utonąć. Sytuację w tym zakresie zbadał monachijski instytut gospodarczy Ifo. W kwietniowej ankiecie z udziałem 9000 przedsiębiorstw wytwórczych, handlowych, usługowych i budowlanych ustalił, że trzydzieści procent z nich przetrwa, według własnych ocen, trzy miesiące. Ponad połowa zapewnia, że przeżyje maksymalnie sześć miesięcy.
„To niepokojące liczby, wskazujące na zbliżającą się falę bankructw” – skomentował wyniki ankiety jej autor z Ifo, Klaus Wohlrabe.
Równolegle z pytaniami o ocenę własnych szans przetrwania przez firmy instytut Ifo jak zwykle pytał też o nastroje wśród przedsiębiorców. Ten tzw. Wskaźnik Klimatu Biznesowego (Geschäftsklimaindex) wiele mówi o oczekiwaniach i obawach w sferach gospodarczych, co stanowi uzupełnienie twardych danych ekonomicznych.
O ile w badaniu marcowym wskaźnik wyniósł 85,9 proc., to w kwietniu już tylko 74,3 proc. To najniższy poziom w historii badań tego wskaźnika.
Takie nastroje nie dziwią, skoro w analizie twardych danych eksperci z Ifo wyliczyli, że w drugim kwartale tego roku PKB spadnie o 12,2 proc.
Od trzeciego kwartału można spodziewać się wzrostów, różnych w różnych gałęziach gospodarki, ale nie wyrównają one spadków z pierwszej połowy tego roku – przewiduje Ifo. Pandemia zostawi trwałe ślady.