Niekompetencja, niewiedza, idiotyzm
Za inteligentne wyjście z sytuacji zapłacił głową pracownik Autosanu. Tymczasem zapłacić powinni – nie tylko za te aferę – wybitni przedstawiciele „dobrej zmiany”. Zgodnie z zasada Petera, w organizacji hierarchicznej każdy awansuje aż do osiągnięcia własnego progu niekompetencji. Problem w tym, że ten próg dla większości reprezentantów władzy położony jest bardzo nisko, zatem jego przekroczenie następuje już w momencie objęcia jakiegokolwiek stanowiska. Mówiąc wprost – oni nie nadają się do niczego. Ale walczą zaciekle o to, by swoją niekompetencję zwalić na innych, w myśl starej jak świat dziecięcej zasady „to nie ja, to on”, nieco przez PiS zmodyfikowanej: „to nie ja (my), to on (oni), bo z poprzedniego układu”. I wykazują się przy tym nie tylko niekompetencją, ale i niewiedzą. Wiceminister ON Kownacki zwalił winę na wspomnianego pracownika Autosanu, który „był związany z poprzednikami”. Tylko że został on zatrudniony w ubiegłym roku, już po przejęciu firmy przez PGZ. Tajny agent?
I z innej beczki, choć napełnionej tą samą breją. Bardzo dawno temu Jan Pietrzak był satyrykiem, i to dowcipnym. Teraz jest satyrą samego siebie, na poziomie zbliżonym do żartów z przeciwnikami politycznymi w „Trybunie Ludu” czy Dzienniku Telewizyjnym. Chociaż to co mówi najbardziej przypomina uruchomioną wiosną 1978 r. w Polski Radio audycji „Tu Jedynka”. Jak przypomina PR, „W dwugodzinnym bloku programowym nadawano materiały gloryfikujące triumfy socjalistycznej ojczyzny oraz zohydzające przeżarte patologiami społeczeństwa Zachodu.” Wypisz-wymaluj Pietrzak: gloryfikuje PiS, zohydza opozycję. Ale w tych dawnych czasach ów koncesjonowany opozycyjny satyryk powiedział „krytykując” PZPR: „albo głupota, albo sabotaż”. Słowa Janusza Śniadka, byłego szefa „Solidarności” – „To Lech Kaczyński jest symbolem „Solidarności”, nie Wałęsa” – nie są ani głupotą, ani sabotażem. To już czysty idiotyzm.
Przemysław Szubański
Redaktor Gazety Giełdy Parkiet