Nie popełniaj tych błędów idąc po kredyt

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

analizy.02.250x167Wprawdzie konieczność spłaty raty kredytu nie jest miła, ale to, co możemy kupić za pożyczone pieniądze, zazwyczaj jest bardzo przyjemne. Nawet jeśli nie potrzebujemy pożyczki do realizacji marzeń, to czasem ratuje nas z życiowych opresji. Co, jeśli wtedy odbijamy się od bankowych drzwi? Co zrobić, a czego nie robić, żeby zwiększyć szanse na konieczny lub wymarzony kredyt*?

Błąd pierwszy: za dużo wniosków na raz – wszędzie gdzie się da

Jeśli szukając najlepszego kredytu, składamy wniosek w kilku bankach licząc, że któryś na pewno spojrzy przychylnie na naszą prośbę, popełniamy poważny błąd. Duża ilość zapytań o kredyt działa na naszą niekorzyść. Tym bardziej, jeśli są one składane w ciągu kilku dni. Przy 10 próbie już żadna instytucja finansowa nie będzie chciała przyznać kredytu. Dlaczego? Bank wie, ile złożyliśmy zapytań, nie wie jednak, ile z nich zakończyło się wypłatą (takie dane z Biura Informacji Kredytowej spływają z co najmniej miesięcznym opóźnieniem). Bank zakłada więc, że zaciągnęliśmy już kilka kredytów i odrzucając wniosek  zabezpiecza się przed ryzykiem przekredytowania. Nasze szanse na kolejny (w przekonaniu banku) maleją do zera. Takiego problemu unikniemy, sprawdzając najpierw dostępne oferty u dobrego pośrednika, najlepiej ogólnopolskiej firmy, która w naszym imieniu sprawdzi różne możliwości, nie pogarszając naszej pozycji. Zatem zapytaj raz a dobrze.

Błąd drugi: sam wszystko wiem najlepiej, nie będę nigdzie sprawdzał

Wbrew pozorom oferty kredytów bardzo się od siebie różnią, nie sposób dowiedzieć się wszystkiego z reklam czy nawet z wnikliwej lektury warunków. Nie chodzi tutaj o oprocentowanie czy dodatkowe koszty, ale rodzaj i przeznaczenie oferty. W jednym banku będą promowane młode osoby bez zobowiązań, w innym wręcz przeciwnie – stateczne rodziny. Nie wiemy, co działa na naszą korzyść, a co na niekorzyść. Procedura i punkty oceniające każdego kredytobiorcę opierają się na skomplikowanych algorytmach. Zazwyczaj nie mamy dostępu do tzw. scoringu, czyli oceny kredytobiorcy w danym banku. Taką wiedzę mają zazwyczaj tylko doświadczeni doradcy w firmach, które zajmują się kompletną obsługą wniosków kredytowych. Zatem idź tam, gdzie sprawdzą, który bank „cię lubi”.

Błąd trzeci: nie korzystam z banków, to kredyt na pewno dostanę

Myślenie w stylu „nigdy nie pożyczałem, to na pewno teraz dostanę” to nieporozumienie. Często nie otrzymuje kredytu osoba, która wcześniej nigdy go nie miała. To tylko pozornie nielogiczne. To co powinno być zaletą, okazuje się wadą. Dlaczego? – Jeśli nigdy nie zaciągaliśmy kredytu, pożyczkodawca nie wie, czy jesteśmy solidnymi płatnikami. Nie ma możliwości sprawdzenia naszej wiarygodności, co skutkuje nieufnością i odrzuceniem wniosku w większości banków – mówi Piotr Przedlacki z Fines. Swoją historię kredytową trzeba więc budować przy każdej pożyczce, nawet na pralkę czy lodówkę, a zobowiązania warto spłacać bez opóźnień. Nawet niewielkich. Jeśli jednak mamy czyste konto, dobry doradca będzie w stanie podpowiedzieć, gdzie na wcześniejsze zobowiązania zwraca się nieco mniej uwagi i które banki są skłonne zaryzykować przyznając kredyt osobie, która do tej pory obywała się bez niego. Zatem pożycz najpierw nawet małą kwotę, a łatwiej i taniej dostaniesz kolejny kredyt albo zapytaj doradcę, gdzie nie ma to znaczenia.

Błąd czwarty: wszyscy chcą takich samych dokumentów, więc nie ma różnicy gdzie złożę wniosek

Otóż nie do końca. Jeśli nie mamy prawa jazdy, a paszport dawno stracił ważność i dysponujemy tylko jednym dokumentem ze zdjęciem – nie wszystko stracone. Są banki, które zadowolą się dowodem osobistym. Problemem może też być zameldowanie czasowe, brak telefonu, praca na umowę zlecenie (lub na czas określony), czy dochody z kontraktu zagranicznego. Trzeba poszukać banku, dla którego takie szczegóły nie będą decydujące.

Ale uważaj chodzenie „od okienka do okienka” i składanie wniosków kredytowych w nadziei, że gdzieś „przejdzie” to ryzyko obniżenia swojej pozycji (patrz błąd pierwszy). Rozwiązaniem są doradcy z dużych i solidnych firm znający wymagania banków. Zależy im na prowizji (wypłaca ją bank, my nie płacimy za to więcej) więc będą gotowi na indywidualne podejście do wniosku. Zwiększa to oczywiście szansę na jego pozytywne rozpatrzenie. Po analizie agenci od razu kierują klienta tam, gdzie np. sam dowód czy umowa na czas określony wystarczy. Dobry fachowiec nawet dla skomplikowanych przypadków znajdzie ofertę rozsądnego kredytu bankowego. Zatem dowód do ręki i ruszaj sprawdzić, gdzie to wystarczy.

W jednym banku kredytu raczej nie dostanie ktoś, kto nigdy się nie zadłużał. W innym wręcz przeciwnie – osoba, która pożyczkę już ma, nawet jeśli zazwyczaj solidnie ją spłacała. Jedne banki preferują przedsiębiorców, inne emerytów ze stabilną emeryturą. Procedury i wymagania w procesie przyznawania kredytu są zazwyczaj skomplikowane, w dodatku dokładnych zasad oceny nie udostępnia się kredytobiorcy, to tajemna wiedza banku. Z pewnością osoba, która kredytami nie zajmuje się zawodowo nie będzie mogła przeanalizować wszystkich argumentów. W takiej sytuacji radą mogą służyć doradcy, współpracujący z przynajmniej kilkoma bankami. Znajomość różnych ofert i wymagań z pewnością zwiększa szansę na kredyt na rozsądnych warunkach, w dodatku oszczędzi nam czasu i chodzenia od drzwi do drzwi – mówi Piotr Przedlacki z sieci biur kredytowych Fines.

*Kredytowe zawiłości sprawdzili specjaliści z sieci biur kredytowych Fines.

Źródło: Fines