Nastroje w przemyśle nieco lepsze. Maleją szanse na zwiększanie zysków
Pierwsze tegoroczne dane to wyniki badania PMI w polskim przetwórstwie przemysłowym. Jak podają analitycy IHS Markit, w grudniu 2019 wskaźnik wzrósł do poziomu 48 pkt (w listopadzie 46,7), co oznacza relatywne pogorszenie warunków w sektorze, obserwowane niezmiennie od 14 miesięcy, ale o wyraźnie mniejszej skali niż w poprzednim kwartale.
Wskaźnik PMI to wypadkowa 5 składowych: nowych zamówień, produkcji, zatrudnienia, czasu dostaw i zapasów. Ich dekompozycja pozwala zatem określić, na ile względnie kiepska sytuacja jest powodowana osłabieniem popytu, a na ile jego konsekwencjami dla procesu produkcji.
W świetle opublikowanego komunikatu, za poprawę w porównaniu do listopada odpowiadają przede wszystkim zamówienia i produkcja, których spadek jest relatywnie wolniejszy niż przed miesiącem. U jego źródeł w opinii respondentów leży spowolnienie gospodarcze – przy czym warto pokreślić, że w grudniu problematyczny był spadek zleceń na eksport, podczas gdy popyt podmiotów krajowych utrzymywał się na podobnym poziomie. Kanał krajowy był jednak w ostatnich miesiącach dość zmienny, ale jednak dawał większe nadzieje niż zagraniczny, z najdłuższym trendem spadkowym od dekady. Produkcja służąca redukowaniu zaległości ulega powoli wygaszaniu.
Naturalną konsekwencją tych trendów są redukcje zatrudnienia, które coraz wyraźniej pojawiają się mimo deklarowanych trudności w znalezieniu pracownika. Są one mniejsze niż można by oczekiwać po spadkach popytu, ale w ocenach menedżerów logistyki w ostatnim półroczu powracają. Innymi słowy, firmy coraz częściej zaczynają szacować koszt ponownej rekrutacji i przyjęcia pracowników w przetwórstwie za niższy niż utrzymywanie go w dobie niepewnego i słabnącego popytu oraz wyraźnie dodatniej dynamiki płac. Mniejszym zaskoczeniem jest redukcja aktywności zakupowej, która służy zmniejszeniu kosztów składowania materiałów i półproduktów oraz zwiększaniu płynności na niepewne czasy.
Z perspektywy przedsiębiorców nieciekawie wygląda jednak wzrost kosztów, któremu towarzyszy obniżanie cen produktów (drugi raz w ostatnim kwartale) – łącznie zwiastują one ograniczanie przestrzeni do zysków, ale również mniejszą poduszkę finansową na wzrosty cen na początku 2020. To najprawdopodobniej jeden z mniej eksponowanych powodów utrzymujących się na bardzo niskich poziomach oczekiwań co do przyszłej produkcji – chociaż patrząc na dane ze strefy euro, sytuacji nie poprawia spowolnienie w Europie i powracająca perspektywa twardego brexitu.