Na pożegnanie OFE

Na pożegnanie OFE
Jan Cipiur Fot. Autor
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Trzymali przez kilka lat w kazamatach z przerwami na łamanie kołem w salach tortur, ale wloką już skazańców na miejsce kaźni, gdzie ich w końcu stracą. Cienie z nich zostały, ale pamięć o nich niech nie zniknie. Na imię było im OFE.

W rachunkowości, zwłaszcza po solidnym audycie, trzy plus jeden zawsze daje cztery. W ekonomii reguła brzmi, że dodasz dwa do dwóch i wychodzi piątka, choć czasem będzie mniej niż cztery. Nadwyżka ponad czwórkę to wartość dodana. Niedobór odejmą, gdy nieudacznik z ciebie.

W reformie emerytalnej i w powołaniu Otwartych Funduszy Emerytalnych (OFE) chodziło mniej o buchalterię, a bardziej o ekonomię, czyli sprawianie, żeby gdy już przyjdzie do podziału – było więcej.

Jerzy Buzek nie dokonał rewolucyjnego przewrotu. ZUS pozostawił jako główną nawę, uznając jednak słusznie, że konstrukcja emerytalna będzie pojemniejsza, jeśli dołączy do niej drugą nawę.

W jednej zbierali na tacę, a w drugiej obracali pieniędzmi z OFE, które w przeciwnym razie byłyby natychmiast przejedzone. Jak te z tacy.

Czytaj także: Likwidacja OFE: nowy projekt ustawy z pozytywną rekomendacją Stałego Komitetu Rady Ministrów

Pierwsze uderzenie w OFE

Minęło zaledwie 10 lat, przyszedł kryzys z fatalnymi skutkami dla budżetu, szeryf z zastępcą zaczęli grać w „zieloną wyspę”. Zaczęły się kombinacje, medialne szachrajstwa, aż wreszcie odbył się sąd kapturowy nad OFE. Fundusze były kozłem ofiarnym, liczyły się tylko pieniądze do wzięcia.

Hejterska propaganda wytykała rzekome złodziejstwo, bowiem zarobki na zarządzaniu funduszami były wielkie. Prawda, korzyści były niewspółmierne. Przed uruchomieniem OFE chodziło o pewność, że zawodowcy dadzą się skusić i wezmą tę pracę.

Szybko okazało się, że gratyfikacje były zbyt sowite, ale nikt nie broniłby zmiany tego w Sejmie. U szeryfa i zastępcy nie było jednak chęci takiej zmiany.

Bardzo głośne były strzały z kolubryny budżetowej. Huk był tak wielki, że lud przestał z przestrachu myśleć. Wywodzono, że to skandal, że pieniądze na OFE idą z budżetu, czyli z podatków, tak jakby na ZUS przynosiły je jakieś dobre ptaszki w dziobkach, a nie lud w składkach i podatkach.

W tamtym czasie zadałem sobie trud i policzyłem na źródłach oficjalnych, że w latach 2000-2011 na dopłaty z budżetu do „obowiązkowych ubezpieczeń społecznych” przekazano łącznie 660 mld zł.

Z tej kwoty prawie pół biliona trafiło do ZUS, dzięki czemu można było wypłacić emerytury i renty w pełnej wysokości. W tym samym czasie OFE otrzymały z budżetu 170 mld zł.

Czytaj także: Środki z OFE będzie można wypłacić w całości

OFE miały ograniczone możliwości inwestowania za granicą

Zgodnie z formułą systemu, to co poszło na ZUS zostało natychmiast wydatkowane i „przepadło”, natomiast dotacja budżetowa skierowana do OFE doznała „cudownej” przemiany w aktywa. Z minusa duży plus się stawał.

Przez lata OFE mogły inwestować za granicą jedynie malutki ułamek środków

Na koniec maja 2013 r. aktywa pod zarządem OFE miały wartość 281 mld zł, a więc były większe od kwoty zasilenia. W najszerszym ujęciu makroekonomicznym byłoby nie tylko na spłatę długu zaciągniętego przez budżet z myślą o OFE, ale (gdyby zapomnieć o celu emerytalnym) także na sowitą wpłatę do budżetu.

OFE miały rozruszać polski rynek kapitałowy. Nie udało się lecz nie było w tym ich winy. Kolejne rządy znielubiły harce wyprawiane na parkiecie i w ogóle rynek oraz wszelkich „prywaciarzy”. Gdy tylko uwaga przenosiła się na długo gdzie indziej, robiono giełdzie i rynkowi jakieś kuku.

Przez lata OFE mogły inwestować za granicą jedynie malutki ułamek środków. Do dziś trzymają w zagranicznych papierach wartościowych tylko kilka procent swych aktywów. Nie skorzystały na trwającej od lat inflacji aktywów, czyli na wielkich wzrostach cen kursów akcji, instrumentów pochodnych i większości surowców. Tymczasem, OFE działające na rynkach światowych, to emerytury finansowane w pewnej części z pracy obcych.

Na rynkach można zyskać, można także stracić, ale wobec szybujących kursów Apple, Amazona, Tesli i setek innych spółek, dla doświadczonych inwestorów ryzyko było małe.

Czytaj także: Likwidacja OFE: wybrać ZUS czy IKE, ekonomiści doradzają

Teraz „jest po ptakach”, najpierw zostały oskubane, za niedługo nie będzie już OFE. Możliwość korzystania z zarobku na kapitale – niechby nawet pożyczonym od budżetu – została dla wielkich rzesz Polaków zamknięta. Mają na składki i podatki na ZUS tyrać przy maszynie lub biurku i nic nie gadać.

OFE, zmarnowana szansa

W szczycie na początku minionej dekady wartość aktywów OFE przekraczała 300 mld zł. Gdyby nie kolejne skoki na ten „bank” teraz byłby na nich może nawet cały bilion, a jest ok. ok. 150 mld zł.

Na jednego przyszłego emeryta przypada dziś średnio 10 tys. zł środków zgromadzonych na rachunku OFE. Przy bilionie byłoby to ok. 65 tys. zł.

Wg ekspertów Credit Suisse, przez ostatnie 120 lat średnioroczny zwrot na inwestycjach giełdowych wyniósł 5,2 proc. w ujęciu realnym, tj. po oczyszczeniu nominalnego wzrostu z wpływu inflacji.

Wielkie środki w OFE byłyby wielkim funduszem inwestycyjnym dla Polski. Teraz mamy państwowy PFR, też sfinansowany wyłącznie z budżetu

Gdyby założyć, że te 10 tys. jest na rachunku osoby 40-letniej, uwzględnić, że dalszych wpłat nie będzie, że przeciętny roczny, realny zwrot na tym kapitaliku wyniósłby jedynie 1 proc., to za 25 lat z 10 tysięcy zrobiłoby się prawie 13 tys. Przy zwrocie 3-procentowym byłoby to nieco ponad 21 tys. zł.

Wartości dla oszczędności w wysokości 65 tys. zł wynoszą 83 400 zł dla jednoprocentowej stopy zwrotu i 136 tys. zł dla stopy trzyprocentowej. Tak działa magia procentu składanego.

IKE i PPK są jak huśtawka dla przedszkolaków. OFE w ich kształcie z pierwszej ustawy jak wielki rollercoaster. Jazda na nim wydaje się niebezpieczna, ale wypadków prawie nie ma, choć emocji jest co nie miara, tak zresztą jak w każdej, bez wyjątku, działalności gospodarczej.

Wielkie środki w OFE byłyby wielkim funduszem inwestycyjnym dla Polski. Teraz mamy państwowy PFR, też sfinansowany wyłącznie z budżetu.

PFR jest tyci w świetle hipotetycznego biliona z OFE, jak również z OFE w ich obecnym, agonalnym stanie. Na koniec 2019 r., tj. przed pandemią, inwestycje długoterminowe całej grupy kapitałowej PFR SA wynosiły 6 mld zł.

Jesteśmy, gdzie jesteśmy, nie tam gdzie byśmy być marzyli, ale na szczęście nie na Białorusi. Szansę na skok przez okno neoliberalne wykorzystaliśmy całkiem dobrze. Szkoda, że otwarte było tylko przez dwie dekady, i że miał być torcik, a jest czerstwy chleb do żucia.

Jan Cipiur
Jan Cipiur, dziennikarz i redaktor z ponad 40-letnim stażem. Zaczynał w PAP, gdzie po 1989 r. stworzył pierwszą redakcję ekonomiczną. Twórca serwisów dla biznesu w agencji BOSS. Obecnie publikuje m.in. w Obserwatorze Finansowym.

Źródło: aleBank.pl